poniedziałek, 27 lutego 2017

Toksyczne ryby.

Ostatnimi czasy daje się zauważyć większe zainteresowanie konsumpcją ryb niż jeszcze do niedawna. Dzieje się tak dlatego ,że ryby powszechnie uważa się za zdrowe i są polecane jako alternatywa dla czerwonego mięsa. Jednym z gatunków, który zyskał uznanie jest będący synonimem luksusu łosoś. Jego hodowlana odmiana zwana Łososiem Norweskim z powodu niższej ceny zawojowała półki marketów.
Pytanie pozostaje ,dlaczego jest tańszy niż te z połowu i jakie tajemnice ukrywa przed nami?

Do nazwy Łosoś Norweski powinno się dodać łosoś hodowlany, bowiem swoje całe życie spędza na farmach rybnych, gdzie z powodu zbyt dużego nagromadzenia dochodzi do częstych infekcji. Epidemie nie są rzadkością więc żeby temu zapobiec do zbiorników wlewane są ogromne ilości pestycydów. Środkami chemicznymi leczy się chore i dręczone przez pasożyty łososie. W organizmach łososi wykryto groźny dla człowieka diflubenzuron, (środek chemiczny do ochrony lasów i upraw przed insektami). Jednak głównym winowajcą za skażenie chemiczne łososi nie są pestycydy ale toksyny będące składnikiem paszy. Jest ona wytwarzana ze świeżo złowionych ryb w formie granulatu do którego dodawane są substancje takie jak PCB, Dieldryna , Aldryna, Toksafen. Wszystkie te chemiczne związki kumulują się w mięsie i organach łososi zmieniając je w toksyczną miksturę niebezpieczną dla człowieka.

Panga to kolejny gatunek, który zawojował rynek światowy. Niska cena tego gatunku sprawiła, że panga stała się popularnym przysmakiem. Hodowana w Wietnamie na przemysłową skalę zasila  95 proc. światowej produkcji. Przemysłowa ,oddaje w pełni proces hodowli, gdzie tuczone pokarmem pełnym tłuszczu i białka ryby osiągają wielkość dorosłych osobników w pół roku, dwa razy szybciej niż na wolności. Podobnie jak w przypadku łososi, pangi chorują w zatłoczonych stawach. Aby temu zapobiec hodowcy wlewają ogromne ilości antybiotyków. Metoda ta jest kontrowersyjna, ponieważ ryby po pewnym czasie uodparniają się na lekarstwo, ponadto antybiotyki  wydalone skażają pobliskie ujęcia wodne zagrażając środowisku i ludziom. Do ochrony pang stosuje się również pestycydy ,których poziom kumuluje się trwale w ich tkankach.Po odłowieniu ryby trafiają do tzw. oczyszczarek wodnych zawierających polisfosfaty (używane jako środek zabezpieczający przed korozją i kamieniem) , następnie są filetowane z dużą zawartością konserwantów ułatwiających mrożenie, dzięki nim filety lepiej wchłaniają wodę i zyskują na wadze.

Ryby hodowlane są kilkakrotnie bardziej toksyczne niż inne produkty z supermarketów. Jako konsumenci mamy prawo wiedzieć co leży na półkach w domowych lodówkach. Pogoń za szybkim zyskiem naraża nas konsumentów na zagrożenia o których nie mamy pojęcia ,a zatajanie tych faktów jest pogwałceniem wszelkich  zasad ,które powinny obowiązywać w handlu.

wikimedia commons photo by Xiamonic

niedziela, 12 lutego 2017

Farmakologiczna epidemia.

Żyjemy w czasach kiedy kult zdrowego stylu życia nakreślił wzorzec człowieka XXI wieku.  By sprostać temu wezwaniu jakie niesie za sobą ów wzorzec zdrowego, szczęśliwego człowieka, promuje się suplementy diety i lekarstwa na choroby, o których jeszcze do niedawna nie mieliśmy pojęcia.
Zamiast kosztownych badań nad nowymi skutecznymi lekami na choroby nękające ludzkość, koncerny farmaceutyczne znalazły łatwiejszy sposób utrzymania dochodów ze sprzedaży, wymyślanie nieistniejących chorób lub kampanie zachęcające do kupna wątpliwej jakości suplementów diety.

Kontrola NIK(Najwyższa Izba Kontroli) ujawniła w sprawozdaniu wyniki przeprowadzonego audytu. Na losowo przeprowadzonych badaniach na próbkach suplementów diety, okazało się, że w 4 na 11 próbek z grupy probiotyków znaleziono niewykazane w składzie drobnoustroje, a nawet bakterie kałowe. Ponadto w suplementach probiotycznych zauważono spadek żywych bakterii, a w innym przypadku zakażenie grzybami. Spalacze tłuszczu tak szeroko reklamowane w mediach wykazały w niektórych przypadkach substancje psychoaktywne niebezpieczne dla ludzi.

Cofnijmy się do kampanii prezydenckiej z 1996, kiedy to republikański kandydat na prezydenta USA Bob Dole stanął w szranki z kandydatem demokratów Billem Clintonem. Kampania Dolea
kosztowała miliony, a on miał problemy z impotencją z powodu wcześniejszego raka prostaty, stąd  też kandydat republikanów postanowił wziąć udział w kampanii koncernu farmaceutycznego reklamującego cudowną niebieską tabletkę Viagrę. Przekaz trafił do milionów, po tym jak, szanowany senator i weteran wojny zaczął przed obiektywem mówić o problemach z erekcją. Wkrótce po tym świat ogarnęło niebieskie szaleństwo. Firmie udało się przekonać społeczeństwo, że każde odstępstwo od pełni sprawności seksualnej jest dysfunkcją i kwalifikuje się do leczenia. Sprawiło to ogromny popyt na Viagrę ,którą zaczęli kupować osoby w różnym wieku, niekoniecznie chorzy.
Pogoń za zyskiem doprowadził do kolejnej patologii związanej z depresją.
Kilka dekad temu choroba ta najczęściej nazywana była przewlekłym lękiem, a sposób leczenia tego schorzenia opierał się najczęściej na podawaniu Valium. Gdy Valium w latach 80' zaczęto kojarzyć z uzależnieniem Jednakże sytuacja na rynku uległa zmianie. Wywołało to przerażenie wśród lekarzy i pacjentów. Koncern farmaceutyczny Hoffman-La Roche producent Valium postanowił ratować swój cenny produkt zmieniając nazewnictwo choroby. Od tego czasu Valium zaczęto kojarzyć z szeroko pojętą depresją, a nie jak wcześniej przewlekłym lękiem. Po raz kolejny udało się przekonać opinie publiczną, że to co kiedyś nazywane było lękiem, jest czymś innym, że za tym lękiem kryje się poważna choroba, depresja, ale dzięki zastosowaniu lekarstwa da się przywrócić do normy obniżony poziom neuroprzekaźnika serotoniny uznany jako jeden z głównych powodów tej choroby.
Depresję stwierdza się na podstawie testu PHQ-9 u lekarza pierwszego kontaktu. Wśród objawów są;
smutek, zobojętnienie, zmęczenie ,bezsenność, utrata apetytu, trudności ze skupieniem uwagi, myśli o śmierci, spowolnienie ruchowe, poczucie niezadowolenia z siebie.
Jednak jak odróżnić zwykłą reakcje na utratę pracy, śmierć bliskiej osoby, lub zdradę od prawdziwych zaburzeń na podłożu psychicznym?  Na podstawie tej listy można każdy gorszy dzień naszego życia uznać jako objaw depresji, i automatycznie poddać się terapii farmakologicznej. Ten pogląd,  mówiący o depresji jako o epidemii XXI wieku zakorzenił się głęboko w społeczeństwie otwierając szeroko bramy rynku przed koncernami farmaceutycznymi.

Jednym z elementów tej układanki są poddawani ogromnej presji lekarze, którzy podczas wizyt przedstawicieli firm farmaceutycznych są nagabywani do przypisywania określonych leków. Czasopisma medyczne, w których o wynikach leczenia wyrażają opinie uznani profesorowie medycyny mają przekonać opornych lekarzy do przypisywania określonych medykamentów. Należy przez to zauważyć, że przemysł farmaceutyczny finansuje 85proc. badań klinicznych, co więcej prawdopodobieństwo wykazania skuteczności danego leku jest pięciokrotnie wyższe niż w przypadku, gdy badania są finansowane z innych źródeł.

Obecny system nastawiony jest tylko na zysk ponieważ jest tak zbudowany, by próby klinicznie korzystnie wpływały na sprzedaż leków produkowanych przez sponsora. Firmom farmaceutycznym zależy przede wszystkim na zysku, tak długo jak reklamując cudowne medykamenty będą nam robić wodę z mózgu , tak długo będziemy elementem potężnej machiny żerującej na naszych pieniądzach i zdrowiu.






poniedziałek, 6 lutego 2017

Tropikalna arka.

Zmieniający się klimat wymusza na milionach ludzi  porzucenie dotychczasowego stylu życia i dostosowanie się do nowych warunków.
Jak łatwo sobie wyobrazić najsłabszym ogniwem z którym muszą się zmierzyć w dobie  zmieniającego się klimatu są rozlokowane na Oceanie Spokojnym społeczności wyspiarskie . Ich niefortunna lokalizacja, (często wyspy archipelagu leżą na niewielkiej wysokości nad poziomem oceanu) na skutek podnoszenia się poziomu oceanu doprowadza do częstych podtopień i zniszczeń. Destrukcyjny wpływ jaki niesie za sobą nieujarzmiony ocean, daje powód do niepokoju o przyszłość rajskich archipelagów. Ich niepewne jutro dało sygnał futurystom do poszukiwania rozwiązania tego coraz bardziej naglącego problemu.


Biorąc pod rozwagę zagrożenia będące wynikiem podtopień oraz niepewną przyszłość władze Polinezji Francuskiej  podpisały deklaracje na budowę pierwszego na świecie pływającego miasta. Inwestorem tego architektonicznego cuda została wywodząca się z Kalifornii firma Seasteading Institute.
Projekt Artisanopolis, którego budowa ruszy w 2019 roku połączy mieszkańców 118 wysp archipelagu w jedno pływające miasto. Inwestor planuje wykorzystać w tym ambitnym przedsięwzięciu  najnowocześniejsze zdobycze techniki, zastosowanie energii odnawialnej i samowystarczalnych konstrukcji architektonicznych. Cała infrastruktura miasta będzie zaprojektowana na miarę XXI wieku. Całość ma tworzyć pięciokątne i prostokątne platformy, które będzie można dowolnie przemieszczać.
Widząc możliwości jakie uwydatnia podnoszący się poziom oceanu, firma już zapowiada budowę kolejnych takich konstrukcji.

Ten zaawansowany projekt ma szanse zostać pierwowzorem dla samowystarczalnych miast przyszłości , w których ludzkość nie tylko będzie czerpać energię z zasobów odnawialnych, lecz również staną się one skutecznym antidotum dla zmieniających się warunków klimatycznych. Jeśli koncepcja odniesie sukces, będzie to sygnał dla innych i nadzieją dla przyszłych pokoleń, podobną do tej jaką była niegdyś biblijna arka.


photo by Seaseading Institiute