Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ciekawostki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ciekawostki. Pokaż wszystkie posty

sobota, 18 maja 2019

Polska w obronie węgla.

Parlament Europejski przyjął rezolucję “Europa, która dba o czyste powietrze dla wszystkich” zachęcając kraje członkowskie do odchodzenia od węgla najpóźniej do 2030 roku.

Ideologia stojąca za pakietem klimatycznym sprowadza się do tego, że kraje opierające swoją gospodarkę na węglu powinny się pozbyć swoich zasobów energetycznych dokonując transformacji na Odnawialne Źródła Energii. W przypadku Polski jest to likwidacja naturalnych zasobów energetycznych.
Kalkulacje polityki klimatycznej nijak się maja z rzeczywistością. Problem jak tego dokonać, gdy nie ma nawet szacunkowych kwot by sfinalizować projekt odejścia od węgla do 2030 roku. 
Kolejna sprawa to czym zastąpić węgiel w przypadku gdy nie mamy do tego warunków infrastrukturalnych. Polskie sieci elektroenergetyczne nie są dostosowane do przesyłu energii OZE,ponieważ są one niestabilne, o różnym poziomie mocy. Nasza sieć przesyłowa jest dostosowana do elektrowni węglowych o stałym poziomie mocy. Brak jest również technologii umożliwiającej magazynowanie energii. Niedostosowanie do nowych warunków skutkowałoby sprowadzaniem energii lub zainwestowaniem kolosalnych nakładów w moce gazowe spełniające normy unijne, co na te chwile jest trudne do wyobrażenia. 

Brak planu strategii na przyszłość skutkuje bezmyślnym wykonywaniem poleceń unii, co powoduje zamykanie kopalń węgla. Rząd PiS z jednej strony próbuje sprostać unijnym wymogom redukcji dwutlenku węgla, z drugiej strony braki surowca rekompensuje importem. Ograniczenie wydobycia węgla powoduje, że ceny węgla idą w górę.
W samym tylko okresie od stycznia 2018 do listopada sprowadzono do Polski 18 mln ton węgla. Według ekspertyzy ARP, około 70 proc. sprowadzanego węgla pochodzi z Rosji. W ciągu 11 miesięcy 2017 r. sprzedaliśmy za granicę 5,9 mln ton węgla, a w analogicznym okresie 2018 r. 3,6 mln. ton. Ponadto trzeba przypomnieć słowa Mariusza Błaszczaka z 2014 r. o tym, że na węgiel z Rosji należy nałożyć embargo, bo dzięki jego sprzedaży Putin ma pieniądze, żeby napadać na sąsiednie kraje. 

Polska nie powinna rezygnować z węgla, wręcz przeciwnie, trzeba bogactwo które mamy wykorzystywać maksymalnie za pomocą  nowoczesnej technologii. Jest cały szereg nowoczesnych technologii, gdzie węgiel można przetwarzać w różne substancje i syntetyczne paliwa. Dostępna jest również technologia podziemnego zgazowania węgla i zamiany surowca w wodór. W polskim interesie nie leży bezmyślne odchodzenie od węgla, tylko zastosowanie czystych ekologicznych technologii które posiadamy.  

niedziela, 13 stycznia 2019

Status Kościoła katolickiego oczami lewicy.

Postkomunistyczna lewica od lat próbuje znaleźć odpowiedni grunt na zaistnienie i przekonanie Polaków do swoich racji. Fiasko poczynań obejmujących czarne protesty czy wspieranie środowisk LGBT nie zniechęciły towarzyszy do szukania słabego punktu który mógłby przywrócić podupadłą frakcje do gry o najwyższą stawkę. Wsłuchując się w nastroje społeczne lewica postanowiła poprzez projekt zaprezentowany przez Barbarę  Nowacką zwrócić się do odwiecznego wroga jakim jest Kościół katolicki. 

Projekt zakłada m.in. zniesienie finansowania religii w szkołach z budżetu państwa, wprowadzenie finansowania przez związki wyznaniowe i kościoły, które "chcą nauczać zasad swojej wiary w szkole" ,oraz wpisanie religii na listę zajęć dodatkowych. Inicjatywa Polska chce, żeby księża i duchowni sami opłacali swoje ubezpieczenie społeczne i zdrowotne. Kolejnym założeniem jest likwidacja Funduszu Kościelnego, a także wszystkich komisji rządowo-kościelnych.

Rozochocona sukcesem filmu ''Kler'' lewica ma nadzieje dostać mocnego podmuchu i poszybować w sondażach na antyklerykalizmie Polaków. Jest to powrót to korzeni komunistycznych, obsesji dla których Kościół katolicki od zarania dziejów mieni się jako wróg numer 1.
Projekt Barbary Nowackiej ma być receptą na autokratyczne zapędy kościoła i obrania kierunku do nowoczesnej i zlaicyzowanej Europy. Tyle tylko ,że pani Nowacka ,autorka projektu zapomniała o zapiskach Konstytucji RP.

Rozdział Kościoła od państwa do czego nawołuje lewica jest zagwarantowany w Konstytucji RP, jak również w Konkordacie. Odnosi się do tego art.25 ust.3 (Stosunki między państwem a kościołami i innymi związkami wyznaniowymi są kształtowane na zasadach poszanowania ich autonomii oraz wzajemnej niezależności każdego w swoim zakresie, jak również współdziałania dla dobra człowieka i dobra wspólnego.)

Z kolei art. 53 ust.4 Konstytucji RP(Religia kościoła lub innego związku wyznaniowego o uregulowanej sytuacji prawnej może być przedmiotem nauczania w szkole, przy czym nie może być naruszona wolność sumienia i religii innych osób). nie pozostawia wątpliwości co do obecności nauki religii w szkołach. Katecheci uczący religii w szkołach są pracownikiem pedagogicznym i jak każdy inny nauczyciel są zatrudniani na podstawie Karty Nauczyciela. Podważenie tego wiązałoby się z dyskryminacja ze względów religijnych.

Fundusz Kościelny powołany do życia przez komunistów, na mocy ustawy z 1950 r. stanowi rekompensatę dla kościołów za przejęte przez państwo nieruchomości. Nigdy jednak wartość tych dóbr nie została oszacowana. W 2017 r. była to kwota 133 230 000 zł. Pieniądze z tego tytułu przeznaczane są gównie na dotowanie i finansowanie składek na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne duchownych, ale również przeznaczane są na działalność charytatywną, oświatowo wychowawczą i opiekuńczo wychowawczą prowadzone przez kościelne osoby prawne. Fundusz zabezpiecza konserwacje obiektów zabytkowych o charakterze sakralnym. Dotacje funduszu przeznaczane są na opłacanie składek emerytalnych katechetów, wykładowców, kapelanów więziennych, szpitalnych czy wojskowych.

W Polsce utarł się pogląd mówiący o dominującej roli Kościoła katolickiego. Są nawet tacy którzy mówią, że Polska jest krajem wyznaniowym. Uspokajam, Polska nie jest państwem wyznaniowym, ponieważ nie ma odniesień do sprecyzowanej definicji wyczerpującej to miano w Konstytucji RP.
Państwem wyznaniowym, w pełnym znaczeniu tego terminu ,co dla wielu może być szokiem jest Grecja, w której konstytucja jasno określa nierozdzielność kościoła i państwa. Art.3 konstytucji mówi, że prawosławie jest religia narodową, zaś art.13, że inne wyznania są dozwolone tylko w wymiarze indywidualnym.
Kościół państwowy, w tym przypadku Ewangelicki Kościół Luterański jest państwową religią w Danii, Finlandii i Islandii.


W Austrii nauka religii w publicznych szkołach państwowych jest obowiązkowa, a koszty jej organizacji pokrywane są ze środków publicznych. W klasach szkolnych musi być zawieszony krzyż, o ile większość uczniów jest wyznania chrześcijańskiego. Ponadto państwo pokrywa koszty funkcjonowania wydziałów teologii katolickiej i protestanckiej na państwowych uniwersytetach.

Podobnie rzecz się ma w Belgii gdzie jest bardzo rozwinięty system szkolnictwa katolickiego, którego personel wynagradzany jest przez państwo. 60 proc. belgijskich uczniów szkół średnich uczęszcza do szkół pozostających w sieci szkolnictwa katolickiego. Ta liczba sięga 75 proc. we Flandrii i jest jednocześnie najwyższym wskaźnikiem w Europie. 

Nawet w zlaicyzowanej Republice Czeskiej działa obecnie 88 szkół katolickich oraz 22 protestanckie. Większość kosztów funkcjonowania, przede wszystkim wynagrodzenia personelu pokrywa państwo. Nauczanie religii w szkołach publicznych podobnie jak w Polsce ma charakter dobrowolny, a jej koszty pokrywa Ministerstwo Edukacji. 

We wspomnianej Grecji dominująca rolę pełni Kościół prawosławny. Nie zmienia to faktu, że również tam duchowni mogą być zatrudnieni w sektorze publicznym, zazwyczaj jako nauczyciele, za co otrzymują wynagrodzenie. Nauczanie religii we wszystkich typach szkół ma charakter obowiązkowy. Nauczyciele mają status urzędników państwowych i otrzymują wynagrodzenie.

Hiszpania jawi się w ostatnich dekadach jako ostoja lewicy, ale nawet tam szkoły wyznaniowe finansowane są ze środków publicznych. Uniwersytety katolickie zarządzane przez Konferencję Episkopatu, Opus Dei oraz jezuitów są także finansowane przez państwo. W szkołach publicznych zajęcia z religii mają charakter fakultatywny i opłacane są z budżetu Ministerstwa Edukacji.

We Francji istnieje radykalny rozdział kościoła od państwa uniemożliwiający dotowanie. Nie zmienia to faktu, że duszpasterstwo w szpitalach, wojsku i więzieniach jest finansowane przez państwo. Z budżetu państwa opłacani są nauczyciele w prywatnych szkołach katolickich, pod warunkiem ,że dana szkoła zawarła porozumienie z państwem. 


źródło http://www.niedziela.pl/artykul/96590/nd/Finansowanie-Kosciolow-przez-panstwo 
            http://www.sejm.gov.pl/prawo/konst/polski/kon1.htm
            zdjęcie wikimedia commons Roch Mściwój

poniedziałek, 5 marca 2018

NATO-Kolos na glinianych nogach.

Analiza raportu przeprowadzonego przez Rand Corporation nie pozostawia złudzeń.
W przypadku nagłego ataku ze strony Rosji sytuacja na flance wschodniej nie byłaby korzystna dla wojsk sojuszu. 

Dysproporcja pomimo nakładów na zbrojenia i stacjonowania wojsk NATO jest nadal widoczna podkreślają analitycy.

W przypadku konfliktu w ciągu pierwszych tygodni wojska NATO mogą zmobilizować ledwie 32 tys. żołnierzy, podczas gdy Rosja mogłaby skierować w tym samym czasie 78tys. żołnierzy.

Do jeszcze większych dysproporcji doszłoby w chwili konfliktu naziemnych systemów broni.

                                         NATO                                             Rosja
Czołgi                                129                                                 757

Transportery                      280                                                 1276
opancerzone

Samoloty bojowe              5357                                               1251

Dane ukazują ogromne wieloletnie zaniedbania wschodniej flanki. Jak podkreślają analitycy jest to związane z polityką NATO nastawioną na misje na Bliskim Wschodzie, Afryce i w Afganistanie. 
Lata niedofinansowania armii europejskich musiało się przełożyć na kondycje bojową formacji wojskowych. 
Przykład potwierdzający raport można zaobserwować u naszych zachodnich sąsiadów.
Bundeswehra boryka się z ogromnymi problemami. Najnowszy raport sporządzony w 2017 przez niemiecki MON ukazuje stagnacje w niemieckiej armii. 
Do misji bojowych zdolnych było średnio 13 z 58 helikopterów transportowych NH 90 i 12 z 62 śmigłowców Tiger. Nie lepiej wygląda sytuacja w przypadku samolotów transportowych A 400 M. 
Niemiecka armia posiada 15 tego typu samolotów, z czego zdolnych do użycia było trzy, bądź też w przypadku w lotnictwa myśliwskiego w którym na 128 maszyn Eurofighter  nadających się do walki pozostało średnio 39.  Kryzys dotknął będącą niegdyś chlubą Niemiec broń pancerną. Na 244 czołgi Leopard do walki zdolnych było średnio 105. Marynarka wojenna również nie obroniła się przed wieloletnimi zaniedbaniami. Z 13 fregat Bundesmarine gotowych do działań operacyjnych pozostało 5. Jednakże najgorsza sytuacja ma miejsce w kondycji okrętów podwodnych typu 212 A. Z sześciu  będących na wyposażeniu Bundesmarine gotowych do służby w 2017 pozostawał jeden, a i ten okręt pod koniec roku został wycofany.


Na te wszystkie problemy z funkcjonowaniem tak istotnej dla obronności kraju instytucji jaką niewątpliwie jest wojsko nakładają się braki kadrowe. Armia ma 21 tys. wolnych wakatów z czego szczególnie odczuwa się braki wśród oficerów.
W 2016 powstał pomysł otwarcia Bundeswehry na uchodźców. Wywołało to falę oburzenia. Niemiecki MON złagodził stanowisko deklarując, że imigranci przechodziliby jedynie szkolenie w zawodach cywilnych i nie dostawaliby broni. Wielu ekspertów ds. wojskowości piętnuje ten pomysł podkreślając, że służba wojskowa w dużej mierze opiera się na tożsamości narodowej i historycznej związanej z danym krajem. W przypadku wcielenia do służby imigrantów właśnie brak tożsamości może stanowić największy problem.
Multikulturalizm  nie zauważalny podczas pokoju w którym może być traktowany jak zwykły etat,
w przypadku konfliktu sytuacja może ulec zmianie kiedy przyjdzie wybierać między powiązaniami kulturowo-religijnymi a lojalnością wobec armii. 

zródlo dw.com
           wikimedia commons Leopard 2 A6

poniedziałek, 13 listopada 2017

Kokainowa Kolumbia.

Legendy mają to do siebie, że często znajdują naśladowców.
O Kolumbii będącej niegdyś mekką handlu narkotykami przypomniały sobie media po tym jak siły bezpieczeństwa przechwyciły rekordową ilość kokainy w ilości 12 ton, o szacowanej wartości 360mln dolarów. Według policji należała do szefa kartelu Clan del Golfo, znanego również jako Otoniel.

Dario Antonio Usuga David alias Otoniel jest obecnie jednym z liderów Los Urabenos lub Autodefensas Gaitanistas doskonale uzbrojoną i ekstremalnie niebezpieczną organizacją przestępczą, skupiającą byłych członków grup terrorystycznych nie poddanych demobilizacji w ramach przeprowadzonego przez kolumbijski rząd procesu pokojowego . Organizacja używa przemocy, zastraszania i morderstw do kontroli tras przerzutu narkotyków. Posiada laboratoria do przetwarzania kokainy, punkty startowe łodzi motorowych oraz tajne lądowiska. Szacuje się, że do ochrony tego kokainowego imperium służy około 1200 przeszkolonych i uzbrojonych najemników.
Organizacja działa w 13 z 32 departamentów, większość z których znajduje się północno-zachodniej części kraju. Podczas wojny z rywalizującymi ze sobą organizacjami przestępczymi o handel narkotykami, liczba zabójstw wzrosła w ciągu dwóch lat o 443%.

Od czasu ery Pabla Escobara nie brakuje w Kolumbii miłośników i naśladowców krwawego barona narkotykowego. Podobne mechanizmy funkcjonowały 30 lat temu, w czasie gdy Kartel Z Medelin prawie rzucił Kolumbie na kolana, czy tym razem Clan del Golfo i Otoniel zrealizują ten cel?

Wikimedia commons photo made by Federal government of the United States.


sobota, 9 września 2017

Niemcy na dopingu.

Wzorzec nieustraszonej armii Aryjczyków o błękitnych oczach, nieznających strachu i będących pięścią torującą drogę dla rasy panów wszedł w kanony propagandy narodowego socjalizmu III Rzeszy. Ten przekaz miał umocnić morale narodu w drodze do podporządkowania świata.
Jak to zwykle bywa z propagandą przeznaczoną dla mas sprawa nieugiętych wojsk Hitlera, czy raczej mówiąc językiem współczesnym na dopingu wygląda zupełnie inaczej.

Po wybuchu drugiej wojny światowej Niemcy potrzebowali armii odpornej na ból i strach. Powstała idea żeby podawać żołnierzom amfetaminę, narkotyk który miał poprawić sprawność bojową wojska.
Odurzonym narkotykiem żołnierzom puszczały hamulce zmieniając ich w bezwzględne bestie. Cudowne właściwości amfetaminy udzieliły się również tajnej policji Gestapo, która słynęła z bezwzględności i okrucieństwa.
Panzerschokolade, czyli pancerna czekolada była antidotum hitlerowców na pogarszającą się sytuacją na frontach. Do wojska byli powoływani coraz młodsi rekruci ,a strach przed śmiercią był tłumiony narkotykiem. Szacuje się ,że podczas wojny zostało zakupionych około 200 mln tabletek zawierających amfetaminę.

Powrót Niemców do zmiany percepcji postrzegania rzeczywistości najwyraźniej wbił się głęboko w mentalność tego narodu bowiem naukowcy z Uniwersytetu Fryderyka Wilhelma w Bonn, idąc ścieżką poprawności politycznej przeprowadzili eksperyment mający na celu wykorzenienie ksenofobi i niechęci do przybyłych imigrantów. W tym celu podali grupie biorącej udział w eksperymencie oksytocynę. Okazało się, że po zażyciu tego specyfiku ludzie stają się bardziej przyjaźni i szczodrzy dla imigrantów.

Pozostaje tylko uchwalenie nowej dyrektywy unijnej nakazującej niepokornym przymusową terapie farmakologiczną  a któregoś dnia obudzimy się wszyscy w dużo weselszym świecie.



niedziela, 25 czerwca 2017

Hagia Sophia-starcie religii.

Hagia Sophia niegdyś perła architektoniczna Cesarstwa Bizantyjskiego stała się ostatnio ością niezgody między Islamem a Chrześcijaństwem.

Władze Aten zdecydowanie zareagowały na słowa Koranu wypowiadane w świątyni Hagia Sophia w Stambule po tym jak turecka telewizja publicznie transmitowała to wydarzenie. Spotkało się to z falą oburzenia i oskarżeń Greków o niedemokratyczne działania i łamanie praw społeczności muzułmańskiej. W odpowiedzi na to Greckie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wydało oświadczenie w którym przypomniało,że Hagia Sophia jest wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO i jakakolwiek próba przekształcenia w meczet jest obrazą światowej społeczności.

Świątynie Mądrości Bożej bo taką nazwę nosiła ufundował Justynian I Wielki w VI w 537 roku.
W okresie rozkwitu Cesarstwa Bizantyjskiego, aż do upadku Konstantynopola w  1453 świątynia była miejscem modłów i koronacji cesarzy i jedną z najwspanialszych budowli sakralnych tamtego okresu.
Po upadku Cesarstwa Bizantyjskiego świątynia została przebudowana przez Turków i pełniła rolę meczetu. W 1934 roku, na polecenie pierwszego prezydenta Republiki Turcji Mustafy Kemala Ataturka Hagia Sophia została zmieniona w muzeum.

Wzrost aktywności islamskich środowisk fundamentalistycznych obserwowany od czasu Arabskiej Wiosny znalazł również przyjazny grunt na terenach Turcji, która pod rządami Erdogana  może się przeistoczyć w państwo muzułmańskie wrogie Chrześcijaństwu. Miejmy nadzieje ,że wersety Koranu czytane w Hagia Sophia nie są początkiem tego zjawiska.


wikimedia commons photo Osvaldo Gago

poniedziałek, 15 maja 2017

Nieproszeni goście na talerzu.

Dla większości z na widok robaka wywołuje pewny określony odruch bezwarunkowy, innymi słowy kończy on swą ziemską wędrówkę pod podeszwą buta.

A co jeśli mielibyśmy spoglądać na insekty bardziej przychylnym wzrokiem?
Od pewnego czasu ONZ prowadzi kampanie zachęcającą do spożywania jadalnych insektów. Ma to doprowadzić do zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych.
Hodowla bydła na skalę przemysłową powoduje emisje do atmosfery ogromnych ilości metanu. Jak podkreślają inicjatorzy pomysłu hodowla świerszczy, chrząszczy lub larw drewnojada otworzy nowe, przyjazne dla środowiska pole na kulinarnej mapie świata.
Pomysł zachwycił amerykanów którzy tłumnie zaczęli otwierać firmy specjalizujące się w przetwórstwie i sprzedaży wszelkiej maści jadalnych robaków.

Nie byłoby nic szokującego w tym apelu, gdyby nie jeden drobny szczegół, o którym były sekretarz ONZ Kofi Annan zapomniał wspomnieć. Za ten stan rzeczy w przeważające mierze są odpowiedzialne Stany Zjednoczone na którego terenie odbywa się hodowla bydła przypominająca jeden wielki obóz koncentracyjny. Cykl hodowli zwierząt milionów zwierząt które nigdy nie widziały łąki uwalnia do atmosfery ogromne ilości metanu, gazu cieplarnianego.

Podobna sytuacja ma miejsce w Ameryce Południowej gdzie co rocznie znika 13mln ha lasów deszczowych. Największy na świecie skupisko bioróżnorodności zmniejszyło swoją powierzchnie o 20proc. Las ustępuje hodowli bydła i uprawie soi, którą 95proc. wykorzystuje się jako pokarm dla zwierząt hodowlanych. 

Skala hodowli bydła w Polsce i wielu krajów europejskich jest niewspółmiernie niska w porównaniu z wielkimi konglomeratami północno i południowo amerykańskimi.
Koszt tych działań jest wysoki, dlaczego mają ponosić go inni, choć nie brali w nim udziału.
Mamy swoją dobrą tradycyjną kuchnie i raczej nie skorzystamy z apelu pana sekretarza.

wikimedia commons author Miceweed

poniedziałek, 8 maja 2017

Kamelia Sinesis-aromatyczna tajemnica

Przez kilka tysięcy lat od chwili wynalezienia w Chinach parzenie herbaty stało ceremoniom  kultywowaną w bodaj większości krajów na świecie. Jej zdrowotne właściwości poprawiające nastrój, usprawniające koncentracje a nawet działające na senność i zmęczenie sprawiły, że sięgamy po filiżankę herbaty nie tylko z uwagi na wyżej wymienione atrybuty, ale przede wszystkim dla wyjątkowego aromatu, który jest nieodłączną cechą tego napoju.
Nad fenomenem krzewu Kamelia Sinesis będącymi głównym składnikiem herbaty chińskiej postanowili pochylić się naukowcy.
Zespół specjalistów rozkodował genetyczną budowę tej jednej z najbardziej popularnych herbat na świecie. Dzięki nowoczesnej technice zostały przeprowadzone badania celem ustalenia genomu odpowiedzialnego za jej smak. Badania ukazały chemiczne związki zawarte w herbacie.
Krzewy z grupy Kamelia obejmują ponad 100 gatunków ozdobnych roślin ogrodowych ale tylko Kamelia Sinesis jest uprawiana komercyjnie do produkcji herbaty. Jak ukazały badania, liście zawierają wysoki poziom  chemicznych związków dający herbacie swój niepowtarzalny smak. Do ich grona należą Flawonoidy, czyli naturalne związki chemiczne chroniące roślinę przed atakiem owadów i grzybów, oraz Kofeina, czyli środek psychoaktywny usuwający zmęczenie i polepszający koncentracje.
Z liści Kamelia Sinesis wytwarzane jest kilka gatunków herbaty; biała, zielona, żółta ,czarna i oolong(czyli półfermentowana ). Każda z nich posiada swój niepowtarzalny smak, aromat i wygląd. Charakterystyczny aromat każdej tworzy indywidualny skład chemiczny.

Rozkodowanie genomu rośliny herbacianej trwało ponad 5 lat. Na podstawie 3 mld próbek DNA ustalono, że genom Kamelia Sinesis jest ponad czterokrotnie większy niż genom krzewu kawy i jest znacznie większy niż większość zsekwencjonowanych gatunków roślin.

Wiedza uzyskana może pomóc plantatorom ulepszyć jakość herbaty, może również otworzyć nowe pole dla medycyny i przemysłu kosmetycznego, ponieważ związki występujące w herbacie są często związane z właściwościami roślin stosowanymi w tych sektorach.

wikimedia commons photo by Mette Nielsen
zródło BBC


poniedziałek, 1 maja 2017

Antybiotyk vs. bakteria.

Kiedy podczas I Wojny Światowej żołnierze zwaśnionych stron Ententy i sojuszu państw Centralnych starły się w chaosie kurzu i błota na polach Europy, każdego dnia żniwo śmierci i zniszczenia pochłaniało około 5 tys. zabitych dziennie. Niespotykana jak dotąd liczba zgonów nie obejmowała tylko zastrzelonych żołnierzy. Wielu z nich umarło na skutek ran i zakażeń z nimi związanych w szpitalach polowych.
W trakcie działań wojennych podczas II Wojny  Światowej, liczba żołnierzy umierających na skutek ran był niewspółmiernie niższa niż podczas wcześniejszego konfliktu.

Rozwiązaniem tej zagadki było odkrycie w 1928 roku przez Alexandra Fleminga penicyliny. Minęło 10 lat zanim Howard Florey i Ernst Chain zajęli się odkryciem Fleminga testując lek na myszach zarażonych paciorkowcem. Zdumiewiające działanie pierwszego antybiotyku na świecie postanowiono wykorzystać w szerszym zakresie. Idealnym celem było wojsko w szeregach którego infekcje związane ranami dziesiątkowały pacjentów szpitali polowych. Za ten milowy krok w medycynie Fleming, Florey i Chain w 1945 roku zostali uhonorowani nagrodą Nobla.
Tymczasem początkowa euforia została wystawiona na próbę po tym jak w 1947 roku zauważono pierwsze przypadki odporności bakterii na penicylinę. To dało początek badaniom nad lekami które nazwano antybiotykami.
Bakterie są najmniejszymi organizmami na ziemi, są najważniejsze jednocześnie mogą być najbardziej niebezpieczne dla naszego organizmu. Są wszędzie i razem mają siłę by zniszczyć życie na ziemi.
Obecność większości z nich jest uzasadniona, są we łzach chroniących oczy przed innymi bakteriami, pomagają trawić jedzenie w układzie pokarmowym, oraz chronią naszą skórę przed innymi niepożądanymi intruzami. Większość z tych mikroskopijnych organizmów jest pożyteczna dla naszego organizmu, inne są niegroźne. Jednakże istnieją bakterie niebezpieczne dla zdrowia i życia człowieka.
Idealnym przykładem jest gronkowiec złocisty, którego odporność na działanie antybiotyku przekształca go w MRSA czyli gronkowiec złocisty odporny na metycylinę. Jest on częstym przypadkiem zakażenia w szpitalach.

Postępujący moda  nadużywania antybiotyków w ciągu ostatnich dekad doprowadziła do uodparniania się niektórych bakterii na działanie leku. Dzięki temu zanika naturalna odporność organizmu nabyta przez pokolenia do radzenia sobie z infekcjami.
Działanie antybiotyku polega na niszczeniu części ściany komórki. Kiedy ściana komórki bakterii zaczyna się rozpadać mechanizm obronny odbudowuje jej strukturę. Kiedy penicylina zagnieździ się wewnątrz nie pozwala odbudować ściany komórki i powoduje jej rozpad.
Czasami jednak inteligentna bakteria zmienia swoją charakterystykę stając się odporną na antybiotyk.
Poza tą jedną bakterią  która nabrała odporności antybiotyk niszczy wszystkie inne, zarówno dobre jak i złe. Ta jedna ocalała bakteria zaczyna się dzielić i w ciągu kilku godzin powstaje kilka miliardów nowych bakterii. Następnym razem kiedy zażywamy antybiotyk robimy miejsce dla odpornych bakterii.

Odporność na antybiotyki rozprzestrzenia się w zatrważającym tempie. Jak dotąd naukowcy opracowali około 100 różnych antybiotyków z czego w realnym użytku pozostaje około 30, ponieważ reszta stała się bezużyteczna.
Połowa stosowanych antybiotyków nie pomaga pacjentom. Normą stało się przypisywanie antybiotyku na takie dolegliwości jak grypa czy przeziębienie, które jest wywołane przez wirus a nie bakterie. Niestety nawet nie stosując antybiotyku możemy go wchłaniać jedząc mięso zwierząt hodowlanych, które często bez żadnych ograniczeń jest im podawane w paszy.

Jak dotąd naukowcy jeszcze  nadążają nad ujarzmianiem bakterii odpornych na antybiotyki. Jednak ta odporność ciągle rośnie. Wyścig o nasze zdrowie wciąż trwa, pytanie czy w pewnym momencie nie zostaniemy w tyle.






poniedziałek, 24 kwietnia 2017

Podwodny projekt Bransona.

Charyzmatyczną postać Richarda Bransona nie sposób opisać jednym zdaniem. Z jednej strony jest bezwzględnym biznesmenem torującym sobie drogę na wyboistych polach zglobalizowanego rynku, z drugiej strony  pasjonat podróży i śmiałek przekraczający kolejne niebezpieczne granice.
Branson jest również miłośnikiem życia morskiego. Swego czasu brał czynny udział w kampanii na rzecz ochrony Wielkiej Rafy Koralowej postulując wpisanie jej na listę obiektów zagrożonych na liście światowego dziedzictwa UNESCO.

Jego najnowszy projekt będzie realizowany na  archipelagu Brytyjskich Wysp Dziewiczych, miejscu szczególnie mu bliskiemu, ponieważ na jednej z wysp mieści jego rezydencja.
Tam też zainicjował zatopienie okrętu Kodak Queen , jednego z pięciu ocalałych po brzemiennym w skutkach ataku na Pearl Harbor i utworzenie na nim sztucznej rafy koralowej. B.V.I Art Reef , zostanie ukoronowana  25 metrowym posągiem krakena, który jak wspomina Branson będzie idealnym miejscem dla poszukiwaczy podwodnych przygód.
Przedsięwzięcie którego się podjął nie będzie nastawione na pomnażanie kapitału. Odwiedzający B.V.I Art Reef będą zwolnieni z opłat nurkując w tym szczególnym, miejscu. Jedynie koszty związane z wypożyczeniem butli na inne miejsca nurkowe będą pobierane , a dochód z nich będzie rozdzielany między lokalne organizacje działające na rzecz ochrony środowiska morskiego.

Brytyjskie Wyspy Dziewicze obejmują 100 wysp rozlokowanych wśród turkusowych wód Karaibów. Tętniące kolorowym splendorem rafy koralowe przyciągają rocznie tysiące turystów spragnionych wypoczynku i szukających wrażeń pod powierzchnią oceanu. Wydaje się to dziwne zważywszy na lokalizację ale wiele osób z lokalnych społeczności nigdy nie miało okazji zobaczenia podwodnej rafy. W jednym z wywiadów Branson podniósł tą kwestie przypomniając, że celem fundacji Unite BVI jest propagowanie pływania i nurkowania by uwrażliwić ludzi na otaczający i wrażliwy ekosystem morski.

Podczas gdy ochrona rafy koralowej jest powołaniem Bransona B.V.I Art Reef ma całkiem inną historię, której kluczowym elementem jest wycofany z eksploatacji  Kodiak Queen . Mimo historycznej przeszłości okręt niszczał przez lata, aż w końcu został zakwalifikowany do rozbiórki.
Przed niechlubnym zakończeniem uratował go jeden z członków załogi Bransona przekonując miliardera o słuszności przeprowadzenia renowacji i godnym zatopieniu go, aby stał się jedną z głównych atrakcji nurkowych w tym rejonie.

Branson wierzy, że budowa sztucznej rafy spowoduje rozkwit ekosystemu, który zachęci do powrotu  zagrożone gatunki ryb. Temu procesowi będą się bacznie przyglądać biolodzy, którzy wyrazili zainteresowanie wpływem jaki rozkwit sztucznej rafy koralowej będzie oddziaływał na uzdrowienie nadmiernie wyeksploatowanych miejsc nurkowych.

Wikimedia commons photo by Lheld 1023

poniedziałek, 6 lutego 2017

Tropikalna arka.

Zmieniający się klimat wymusza na milionach ludzi  porzucenie dotychczasowego stylu życia i dostosowanie się do nowych warunków.
Jak łatwo sobie wyobrazić najsłabszym ogniwem z którym muszą się zmierzyć w dobie  zmieniającego się klimatu są rozlokowane na Oceanie Spokojnym społeczności wyspiarskie . Ich niefortunna lokalizacja, (często wyspy archipelagu leżą na niewielkiej wysokości nad poziomem oceanu) na skutek podnoszenia się poziomu oceanu doprowadza do częstych podtopień i zniszczeń. Destrukcyjny wpływ jaki niesie za sobą nieujarzmiony ocean, daje powód do niepokoju o przyszłość rajskich archipelagów. Ich niepewne jutro dało sygnał futurystom do poszukiwania rozwiązania tego coraz bardziej naglącego problemu.


Biorąc pod rozwagę zagrożenia będące wynikiem podtopień oraz niepewną przyszłość władze Polinezji Francuskiej  podpisały deklaracje na budowę pierwszego na świecie pływającego miasta. Inwestorem tego architektonicznego cuda została wywodząca się z Kalifornii firma Seasteading Institute.
Projekt Artisanopolis, którego budowa ruszy w 2019 roku połączy mieszkańców 118 wysp archipelagu w jedno pływające miasto. Inwestor planuje wykorzystać w tym ambitnym przedsięwzięciu  najnowocześniejsze zdobycze techniki, zastosowanie energii odnawialnej i samowystarczalnych konstrukcji architektonicznych. Cała infrastruktura miasta będzie zaprojektowana na miarę XXI wieku. Całość ma tworzyć pięciokątne i prostokątne platformy, które będzie można dowolnie przemieszczać.
Widząc możliwości jakie uwydatnia podnoszący się poziom oceanu, firma już zapowiada budowę kolejnych takich konstrukcji.

Ten zaawansowany projekt ma szanse zostać pierwowzorem dla samowystarczalnych miast przyszłości , w których ludzkość nie tylko będzie czerpać energię z zasobów odnawialnych, lecz również staną się one skutecznym antidotum dla zmieniających się warunków klimatycznych. Jeśli koncepcja odniesie sukces, będzie to sygnał dla innych i nadzieją dla przyszłych pokoleń, podobną do tej jaką była niegdyś biblijna arka.


photo by Seaseading Institiute

niedziela, 16 października 2016

Obywatel Koń

Koń wpisał się w dzieje historii Polski jak żadne inne zwierze. Na przestrzeni wieków koń był świadkiem wielu burzliwych okresów naszego kraju. Jako element składowy kawalerii brał udział we wielu zrywach narodowościowych. Był częścią oręża husarii,formacji budzącej trwogę w ówczesnej Europie, której liczne zwycięstwa nie doszłyby do skutku . Przy współudziale konia widzieliśmy wspaniałe triumfy polskiego oręża, masakrujące szeregi wrogów ,ale również krwawe powstania przeciw ciemiężycielom narodu. Przez lata koń stał się nie tylko częścią machiny wojennej ,ale też na jego niestrudzonych barkach opierała się gospodarka .



Sytuacja diametralnie się zmieniła po zakończeniu drugiej wojny światowej. Postęp technologiczny zaczął odgrywać coraz większą rolę w życiu Polaków. Coraz wyraźniejszy wpływ motoryzacji rozpoczął proces wypierania koni ze wszystkich dziedzin życia społecznego. Od tego czasu rola konia zmieniła się. Część z nich zaczęła zasilać stadniny umilając czas odwiedzającym, inne zostały zaciągnięte do prac rolnych ,tartaków lub też do wożenia turystów. Będąc wykorzystywanym do granic stał się przedmiotem zabawy i narzędziem pracy, by po latach bezdusznej eksploatacji skończyć na targu. Poranione i chore zwierzęta są sprzedawane handlarzom, by po wielogodzinnej podróży w potwornych warunkach zakończyć swój żywot we włoskich rzeźniach. Na domiar złego hodowcy koni zmienili profil hodowli i w wielu wypadkach konie z takich miejsc są z góry przeznaczane na ubój. Skala tego zjawiska staje się coraz bardziej zauważalna, a Polska dzięki temu umacnia swą dominującą rolę w na tym polu w Europie.



Nie wszystkim los koni jest obojętny. Organizacje takie jak Klub Gaja, dzielnie walczą o prawa tych zwierząt ,nagłaśniając opinii publicznej ten bulwersujący proceder. Przez lata swojej działalności Klub Gaja adoptował wiele zmaltretowanych koni. Ich apel odbił się szerokim echem, co w końcu doprowadziło do poprawy warunków transportowych i spowodowało spadek ilości wywożonych koni.



Polacy w końcu przypomnieli sobie jak ogromną rolę w kształtowaniu państwa odegrał koń i postanowili złożyć jemu hołd specjalną uchwałą. Posłowie z Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt ,postanowili uhonorować rolę konia w historii Polski. Przyjmując uchwałę Sejm ma dołączyć konia do panteonu naszych symboli, jakimi są orzeł i bocian,wyłączając tym samym konia z grona zwierząt hodowlanych.


niedziela, 9 października 2016

Syberyjska epidemia wąglika.

Półwysep Jamalski leżący w azjatyckiej części Rosji jest miejscem gdzie zamieszkuje największe stado reniferów na kuli ziemskiej. Ich liczebność szacuje się na 700 tys. osobników.

Do uszu opinii publicznej dobiegła ostatnio niepokojąca wiadomość.

Z powodu epidemii wąglika, który jak twierdzą przedstawiciele władz jest powodem zbyt dużego skomasowania tych ssaków na pastwiskach Syberii, powzięto kroki do uboju 250tys. reniferów.

Jeśli plany władz Rosji się ziszczą ćwierć miliona tych stworzeń zostanie zgładzonych uszczuplając tym samym największe na świecie skupisko dzikich zwierząt.



Minione lato cechowała najwyższa temperatura od dekad ,powodując rekordowe roztapianie pokrywy lodowej,uwalniając szkielety padłych zwierząt zainfekowanych wirusem.

W rezultacie dziecko ,4 psy i 2.350 reniferów zostało zainfekowanych tą groźna chorobą. Do zakażenia wąglikiem może dojść poprzez kontakt lub spożywanie niedogotowanego mięsa.


Jak twierdzą władze ,ograniczenie populacji reniferów może w przyszłości zmniejszyć ryzyko wystąpienia epidemii. Jednocześnie jak podaje ''Syberian Times'' ,powołując się na deputowanego Federalnego Urzędu ds. Weterynarii ,wybicie ćwierć miliona tych ssaków ,zmniejszy ich zgrupowanie na terenie ,gdzie występuje wąglik ,redukując tym samym ryzyko przenoszenia tej choroby.


Nomadowie mieszkający na Półwyspie Jamalskim od wieków żyją w koegzystencji z reniferami, będącymi jednym z głównych składników ich diety oraz skór niezbędnych dla ich egzystencji w tak skrajnych warunkach klimatycznych. Władze chcąc rozprawić się z reniferami zachęcają koczowników do zintensyfikowania polowań na te zwierzęta. Plemionom żyjącym na terenie półwyspu ,proponuje się porzucenie dotychczasowego trybu życia i przeniesienie do miejskich aglomeracji .

Innego zdania są naukowcy prowadzący od kilku dekad badania,z których wynika ,że zwiększająca się liczebność reniferów na tym terenie ma drogocenny wpływ na stan roślinności.



Przypominając sobie dewastacje środowiska związaną z organizacją Zimowych Igrzysk w Soczi, oraz podejściem władz federacji Rosyjskiej do tej kwestii ,można podejrzewać,że planowana eksterminacja tych stworzeń ,może mieć związek z pokładami gazu ukrytymi pod powierzchnią Półwyspu Jamalskiego. Być może afera ta związana z epidemią wąglika nie jest dziełem przypadku.

niedziela, 4 września 2016

Marnotrawstwo nasze powszednie.

Podczas gdy 1 miliard ludzi głoduje 1/3 światowej produkcji żywności jest rocznie marnotrawiona.

Spowodowane jest to wymogami,którymi określa się kształt warzyw i owoców doprowadzając w konsekwencji do strat nawet 30% plonów. To wynik norm narzuconych przez przepisy unijne, które w trosce o estetyczny wygląd określają długość,średnice bądź zakrzywienie (np. ogórka). Z powodu tych regulacji na śmietnik trafiają pełnowartościowe produkty rolne.

W końcu normy unijne zostały złagodzone,tyle,że firmy skupujące dalej kierują się tymi absurdalnymi regulacjami. Do śmietników trafiają banany z czarnymi plamkami,odbite jabłka lub niekształtne ogórki. W hipermarketach liczą się tylko produkty sprzedawane w ciągu dnia,reszta ląduje w koszach na odpady. To samo dotyczy artykułów którym zbliża się koniec ważności do spożycia.


W pierwszej kolejności marnuje się chleb,następnie mięso,warzywa i owoce. To moralnie naganne, biorąc pod uwagę, ilość ludzi cierpiących z powodu głodu. Jednocześnie, kraj jak Stany Zjednoczone,marnuje tyle jedzenia, by wyżywić dwa razy tyle ludności.

Za obecną sytuację, my jako konsumenci,jesteśmy,również współodpowiedzialni. Kupujemy za dużo jedzenia, i część produktów traci termin ważności,zanim zostanie skonsumowana. Zjawisko nasila się podczas świąt,po których tony jedzenia zapełniają osiedlowe kontenery.

Typowym przykładem bezsensownego marnotrawstwa jest pogrążona w kryzysie Hiszpania.

Każdego roku w ostatnią środę sierpnia, w miejscowości Bunol odbywa się walka na pomidory. Podczas bitwy zużywa się 120 ton tego warzywa,zamieniając ulice miasta w czerwoną breję. Jest to wysoce nieetyczne,biorąc pod uwagę jak duży odsetek społeczeństwa cierpi niedostatek na skutek bezrobocia.

Problem marnotrawstwa dostrzegają organizacje charytatywne. Stowarzyszenia takie jak City Harvest,działające w Nowym Yorku,poprzez zbiórkę nieskonsumowanej żywności ,pomagają

ludziom na ulicach,żyjącym na progu ubóstwa. Produkty trafiają do sieci jadłodajni,gdzie bezdomni mogą się posilić.

Podobny kierunek obiera Francja,gdzie w zeszłym roku została przegłosowana ustawa środowiskowa,zakazująca niszczenia niesprzedanej żywności,nakazując przekazywanie organizacjom dobroczynnym.

W Polsce sytuacja wygląda póki co inaczej. Do tej pory, każde działanie ludzi dobrej woli,chcących przekazać niesprzedaną żywność ubogim, kończyło się restrykcjami ze strony urzędów (słynna sprawa piekarza z Legnicy). Jest nadzieja,że obecna sytuacja może ulec zmianie. Jak zapowiedziała premier ,trwają prace nad ustawą dającą możliwość przekazywania żywności organizacjom charytatywnym.

Ziemia wbrew temu co się powszechnie mówi, jest w stanie wyżywić całą ludzką populację. Kluczem do tego jest zrównoważone korzystanie z zasobów, oraz zaprzestanie marnotrawienia żywności, które stało się naszą chorobą cywilizacyjną.


niedziela, 21 sierpnia 2016

Wilcza niedola.

Mimo apeli obrońców zwierząt,od czasu do czasu,dochodzi do przykrych incydentów. W tym roku w Wigierskim Parku Narodowym został postrzelony wilk. Gatunek jest pod całkowita ochroną,za zabicie grozi do dwóch lat więzienia,niestety nie zawsze tak było.
Na przestrzeni wieków wilk był bodaj najbardziej znienawidzonym stworzeniem. W całej Europie urządzano masowe polowania upatrując w wilku siedlisko złych mocy. Krążyły legendy o ludziach pogryzionych przez wilki,w następstwie czego,stawali się wilkołakami. W wyciu nocą do księżyca, widziano sprzymierzeńców diabła i czarownic. Dzieci były straszone krwiożerczością tych stworzeń,co było na wskroś wyolbrzymione.
Wszechobecny lęk musiał w końcu wywołać falę nienawiści,i w konsekwencji do eksterminacji na obszarze całej Europy. Do nagonki dołączyli hodowcy obawiający się utraty zwierząt domowych. Masowa eliminacja wilków trwała przez wieki,doprowadzając je na skraj wyginięcia. Jeszcze w ubiegłym stuleciu do 1975 roku za skórę wilka wypłacano premie. Dopiero w 2006 roku weszła w życie ustawa gwarantująca wilkom pełną ochronę.
Dziś wilcze watahy coraz częściej pokonują bezdroża Polski. Największe skupiska tych zwierząt umiejscowione są w województwach podkarpackim,podlaskim i małopolskim.
Mimo dynamicznego rozwoju infrastruktury komunikacyjnej ograniczającej tereny łowieckie,oraz komercjalizacją Parków Narodowych,ostatnia dekada okazała się szczęśliwa dla wilków. Ich liczebność wzrosła w ostatnich latach na terenie Polski do 1000 osobników.

piątek, 5 sierpnia 2016

Wakacyjny Dekalog.

Szczyt sezonu urlopowego,ludzie tłumnie odwiedzają miejscowości wypoczynkowe. Część wybiera urlop nad Bałtykiem,inni preferują piesze wędrówki po górskich stokach,jeszcze inni spragnieni większych wrażeń decydują się na wyjazdy zagraniczne,gdzie mogą posmakować innej kuchni,zanurzyć się w tropikalnym morzu,czy też zwiedzić historyczne miejsca. Wybierając się w podróż należy pamiętać o kilku zasadach.
Jednym z najbardziej pożądanych trofeów wakacyjnych jest sesja zdjęciowa z egzotycznymi zwierzętami w ogrodach zoologicznych,gdzie interakcje są znacznie bliższe niż w Europie.
Te niewinnie wyglądające widowiska łączą się z dręczeniem zwierząt. Jako narzędzie zysku są maltretowane i okaleczane. Przykładem znęcania są tygrysy w Tajlandii,którym wyrywa się pazury,odbiera potomstwo matkom,by mogły pełnić role maskotek,głaskanych i karmionych przez nieświadomych turystów. Zepchnięte do roli atrakcji turystycznej ,te dumne koty poniżone krępującymi łańcuchami skazane są na powolną wegetacje w tropikalnym słońcu.
Nie lepszy los spotyka delfiny,które jako główna atrakcja delfinariów cierpią zamknięte w betonowych basenach, w których żyją kilka razy krócej niż na wolności.
Kolejną sprawą na którą powinniśmy zwracać uwagę są zakupy pamiątek z podróży. Nierzadko są to elementy wywodzące się ze skór lub kości zagrożonych zwierząt. W wielu państwach służby graniczne są wyczulone na to zjawisko,za co może grozić wysoka grzywna i konfiskata a nawet więzienie.
Dotyczy to głównie :
-wyrobów ze skór węży,krokodyli czy waranów.
-skór dzikich kotów,niedźwiedzi i wilków
-wypchanych ptaków
-medykamentów i produktów leczniczych zawierających w składzie pochodne zwierząt
-koralowców i muszli
Zabronione jest wwożenie i wywożenie z terenu UE zwierząt lub roślin zagrożonych
wyginięciem,wymienionych w Konwencji Waszyngtońskiej CITES.
Będąc na wakacjach należy zwrócić uwagę na pozostawiane śmieci,które często stają się pożywieniem zdezorientowanych zwierząt i ptaków co w konsekwencji prowadzi nieuchronnie do ich śmierci.
Pamiętajmy aby nasz pobyt w wielu zakątkach świata nie wiązał się z cierpieniem zwierząt. Przysłowiowa fotka z małym tygrysem lub przejażdżka na słoniu napełnia portfele kłusowników i handlarzy przyczyniając się do eksterminacji wielu gatunków zagrożonych wyginięciem.


sobota, 9 lipca 2016

Shell Eco-Maraton

Londyn w dniach 30.06do 03.07 zmienił się w arenę zmagań w bardzo nietypowej rywalizacji. Ponad 200 ultra-energooszczędnych pojazdów niczym rydwany na igrzyskach stanęło w szranki o tytuł najbardziej oszczędnego środka lokomocji. Po Filipinach i USA Shell Eco-Maraton dotarł na grunt starego kontynentu. Zespoły składające się gównie ze studentów podjęli niecodzienne zmagania przemieniając trasę wokół olimpijskiego parku im. Królowej Elżbiety w futurystyczny teatr zmagań. Cel jest prosty,przejechać jak największą liczbę kilometrów na jednym litrze paliwa. Załogi mają ustalony czas w którym muszą wykazać się najbardziej przyjaznym dla środowiska zużyciem paliwa. Współzawodnictwo dzieli się na dwie kategorie. ·Prototypy-charakteryzujące się aerodynamicznym i najbardziej efektywnym zużyciem paliwa. ·Koncepcja miejska-która oprócz niskiego zużycia paliwa skupia się na dostosowaniu kształtu i wygody do ruchu miejskiego.
W obu tych kategoriach młode zespoły designerów prześcigały się we wdrażaniu swoich autorskich pomysłów. Przez kilka dni eco team-y podejmowały wiele prób,aby uzyskać możliwie jak najmniejszy współczynnik spalania mieszanki. Jak to w takich zawodach często bywa nie obyło się bez problemów technicznych,co jeszcze bardziej skonsolidowało wysiłki przyszłych inżynierów w pogoni za zwycięstwem. Pierwsze miejsce w kategorii koncepcja miejska uzyskali Francuzi których pojazd przejechał 446 km na litrze benzyny. Tuż za nimi,z wynikiem 257 km uplasowała się Polska ekipa z Politechniki Warszawskiej. Również studenci z Politechniki Śląskiej w Gliwicach dali nam powody do dumy przejeżdżając 281 km i uzyskując drugi wynik w kategorii pojazdów napędzanych wodorem. Brawo Polska!!

niedziela, 3 lipca 2016

Zioło na zakręcie.

Zdrowotne właściwości ziół są znane od wieków. Używane przez średniowiecznych mnichów zapoczątkowały podwaliny współczesnej medycyny. Ich lecznicze właściwości uczyniły z nich doskonały element zdrowej diety i antidotum na wiele schorzeń. Niestety nie przekonało to unijnych komisarzy ,którzy w trosce o nasze zdrowie wprowadzili dyrektywę uderzającą w branżę zielarską. Dyrektywa zakazuje umieszczania informacji o leczniczych działaniach i zastosowaniach ziół . By uzyskać certyfikat zezwalający na to wymagane są długotrwałe i kosztowne testy(szacuje się,że 0d 100-140tys euro za jedną procedurę). Dyrektywa wymusza na branży zielarskiej potwierdzenia zdrowotnego działania ziół ,które z powodzeniem stosuje się od wieków. Jakim prawem zielarstwo mierzy się miarą potężnych korporacji farmaceutycznych posiadających wystarczająco dużo środków na takie badania. Jeśli już komisarze unijni są tak skrupulatni to dlaczego nie ma podobnych regulacji w stosunku do herbicydów i pestycydów powszechnie stosowanych przy opryskach warzyw i owoców? Nie łudźmy się tu nie chodzi o nasze zdrowie. Kluczem do rozwiązania tej zagadki jest 20-to procentowy rynek zielarski na który ostrzą sobie zęby firmy farmaceutyczne. Dzięki absurdalnym regulacjom jesteśmy świadkami ostatniego rozdziału wielowiekowej tradycji ziołolecznictwa w Polsce ,kończącego jako ofiara biurokratycznej machiny napędzanej chciwością korporacji farmaceutycznych.