niedziela, 23 września 2018

Sztuka sięga dna.

Sztuka XXI wieku rozbłysła na dobre. Dziś sławę artysty może zdobyć każdy, a kluczem do osiągnięcia tego należy upatrywać w drodze na skróty i przekraczaniu barier skandalu.


Żyjemy w dobie krzykliwego kiczu wylewającego się ze stron brukowej prasy i telewizji ,w którym mnożą się gwiazdy i gwiazdeczki znane tylko z tego że są znane, których życie usiane mniejszymi lub większymi skandalami, kłótniami czy perypetiami małżeńskimi jest kawiorem dla milionów rozemocjonowanych czytelników. Ten schemat okazuje się bramą do sławy i dalszej kariery.
Postać  Doroty Dody Rabczewskiej-Stępień, której droga do kariery usiana była długą listą skandali obyczajowych tylko potwierdza jak działa ten mechanizm. Jest to najszybsza metoda dojścia do sławy wśród społeczeństwa odpowiednio ukształtowanego przez media.

Po ten sam scenariusz postanowili sięgnąć artyści których dotychczasowa kariera nie obfitowała we wielkie sukcesy. Podobnie jak gwiazdy popkultury artyści coraz częściej sięgają po bardzo drażliwe i wywołujące wiele kontrowersji tematy. Nie bez kozery artyści skupili się na obrażaniu uczuć religijnych, wiedząc doskonale jakie zgorszenie ich pseudo dzieła wywołają wśród społeczeństwa. Celowa satyra, prowokacja czy wyśmiewanie weszły w kanony prymitywnych spektakli w których prześcigają się przesuwając granice coraz dalej, a wszystko dla sławy, rozgłosu i pieniędzy. To co prezentują takie nazwiska jak;  Dorota Nieznalska (prezentująca genitalia na krzyżu), Adam Nergal Darski (drący biblie na koncercie), czy też przedstawienie teatralne ''Klątwa'' Oliviera Friljića (w której ukazuje się seks oralny z figurą Jana Pawła II) jak i wielu innych desperatów to nic innego jak żałosny wrzask rozpaczy nad swoimi ułomnościami i świadomością braku wrażliwości artystycznej.

Do grona poszukiwaczy taniej sensacji dołączył filmowy twórca Wojciech Smarzowski, którego najnowszy film ''Kler'' wpisuje się w panującą modę na ośmieszanie i wyszydzanie kościoła katolickiego. Trudno o obiektywizm od kogoś kto jest zagorzałym ateistą i otwarcie mówi o swojej niechęci do kościoła katolickiego. Paszkwil filmowy sprowadzający się tylko do ukazywania księży jako zdemoralizowanych pijaków wyszedł spod pióra Wojciecha Rzehaka byłego zastępcy dyrektora szkoły ewangelickiej w Krakowie. Zastanawiające jest jak wiele obaj panowie wiedzą na temat kościoła katolickiego nie będąc członkami tej wspólnoty.


Dziś liczba miernot spragnionych sukcesów wśród tego megalomańskiego środowiska rośnie wprost proporcjonalnie do oburzenia jakie swoimi pseudo dziełami wywołują wśród społeczeństwa. To co próbuje nam się wmówić ukazując genitalia na krzyżu bądź księży owładniętymi żądzą alkoholu i wyuzdania ma tyle wspólnego ze sztuką co utwory disco polo z IX symfonią Beethovena.
Prawdziwy artyzm to sztuka zmuszająca do kontemplacji, zadumy bądź refleksji, ale o tym wirtuozi  nowych konwenansów zdają się nie pamiętać.
Apeluje do was piewcy nowoczesnej sztuki nie lękajcie się, skoro już taka drogę obraliście, tak jak w przypadku katolików rozszerzcie swój artystyczny kunszt na przestrzeń nie mniej intrygującą, a islam czy judaizm wam to z pewnością wynagrodzi.


zródło wikimedia commons autor Itokyl

poniedziałek, 10 września 2018

GMO-Niespełnione obietnice.

Nieoczekiwana deklaracja padła z ust ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego na Forum Ekonomicznym w Krynicy, który otwarcie przyznał, że sprzeciwia się uprawie w Polsce roślin GMO. 


Minister poinformował, że poczyni kroki do wyeliminowania soi genetycznie modyfikowanej i poczyni starania które doprowadzą do produkcji polskiego białka- ''Liczę, że wspólnie możemy ustalić dalsze kroki i drogę dochodzenia do tego, w jaki sposób, zgodnie z opinia i oczekiwaniami naszych konsumentów, naszego społeczeństwa, wyeliminować również z paszy rośliny modyfikowane genetycznie''.

W 2012 r. rządząca Polska koalicja PO-PSL znowelizowała ustawę o nasiennictwie. Dopuszczono tym samym na wpisywanie do Krajowego Rejestru Nasion i Roślin tych modyfikowanych genetycznie, umożliwiając obrót na rynku nimi. Spotkało się to ze zdecydowanym sprzeciwem ówczesnej partii opozycyjnej PiS. Głosem prezesa partii Jarosława Kaczyńskiego padła obietnica wprowadzenia całkowitego zakazu upraw roślin GMO- ''Składam publiczne przyrzeczenie i zobowiązanie: jeśli Prawo i Sprawiedliwość wygra najbliższe wybory i stworzy większość parlamentarną, całkowity zakaz upraw roślin GMO w Polsce wprowadzimy niezwłocznie''. Zdecydowana postawa w obronie środowiska i bezpieczeństwa żywności zaowocowała entuzjastycznym poparciem tego postulatu przez rolników co niewątpliwie wpłynęło na wynik wyborów.
Rok po wygranych wyborach nadarzyła się okazja żeby spełnić obietnicę daną wyborcom. Chodziło o poprawkę do ustawy o nasiennictwie zgłoszoną przez Kukiz'15 zakazującą obrotu nasionami GMO i wpisywania ich do Krajowego Rejestru Nasion i Roślin. Ku zdumieniu wszystkich którzy mieli nadzieje na powstrzymanie wdzierania się GMO na polską wieś posłowie PiS zagłosowali za jej odrzuceniem.
Podobnie wyglądała sprawa importu pasz GMO.  Po kolejnych odroczeniach wprowadzenia zakazu handlu pasz GMO rządząca partia przedłożyła projekt odroczenia wejścia w życie zakazu stosowania pasz GMO o kolejne 5 lat, czyli do 1 stycznia 2024 r. Skutkuje to dalszym wzmacnianiem monopolu producentów pasz genetycznie modyfikowanych i dalszym podtruwaniem Polaków.

Chciałbym wierzyć w szczere intencje ministra rolnictwa, gdyby nie zbliżające się wybory samorządowe i widmo powtórki z przeszłości.

poniedziałek, 3 września 2018

Dywizjon 303.Historia prawdziwa-recenzja.

Przegrana kampania wrześniowa 1939 r. rozrzuciła polskie siły zbrojne za granice państwa polskiego. Wielu z nich przyłączyło się do tworzącego się oporu wobec niemieckiego Blitzkriegu. To otworzyło bramę na wykorzystanie potencjału bojowego polskiego żołnierza, który niejednokrotnie wywierał  podziw nie tylko szeregach sojuszniczych wojsk ale również przeciwników na polu bitwy. Niemniej zmagania Polaków z niemieckim okupantem obejmowały również przestrzeń powietrzną.
Nad angielskim miastami doszło do największej bitwy powietrznej II wojny światowej. Ogromna role w powstrzymaniu niemieckiej inwazji odegrali Polacy, a mówiąc dokładniej Dywizjon 303.


Po kampanii wrześniowej i klęsce Polski, część wojska przedostała się na zachód. Byli wśród nich polscy piloci którzy trafili do Anglii. Wyśmiewani przez zadufanych w sobie Anglików, dla których wszystko co nie związane z koroną brytyjską nie zyskiwało szacunku. Sytuacja uległa zmianie po  będącym preludium do inwazji na wyspy brytyjskie ataku sił powietrznych Luftwaffe mającym na celu rzucenie Anglii na kolana. . Ogromne straty jakie ponosili Anglicy podczas zmasowanych ataków lotniczych zmusiły ich do przychylniejszego spojrzenia na polskich lotników. Otrzymawszy szanse na walkę z wrogiem Polacy rzucili się w wir powietrznych pojedynków wprawiając w osłupienie brytyjskie dowództwo. Ich strategia odbiegała od brytyjskich  wzorców, jednakże okazywała się daleko bardziej skuteczna. Polscy piloci odnosili sukces za sukcesem strącając niemieckie maszyny. Brawura z jaką śmigali wśród wrogich  dywizjonów, rozpruwając seriami z karabinów kadłuby niemieckich samolotów sprawiła,że w niedługim czasie Polacy stali się bożyszczami prasy, rozpisującej się w samych superlatywach o szalonych pilotach.

Trudnego zadania ekranizacji książki Arkadego Fidlera pod tym samym tytułem podjął się reżyser Denis Delić.
W filmie ''Diwizjon 303. Historia prawdziwa'', reżyser odnalazł balans między ukazaniem bitwy o Anglię a podkreślaniu ciekawych osobowości dywizjonu. Wielu z nich to nie tylko zaprawieni w bojach piloci ale też szarmanccy gentlemani oraz zwykli chłopacy mierzącymi się z nową rzeczywistością w której przyszło im żyć.
Obraz Delića nie mieści się w kategorii hiperprodukcji na miarę ''Pearl Harbor''. Mimo kilku niedomkniętych wątków romansu Jana Zumbacha, czy nie wnoszącym wiele w treść filmu postaci niemieckich pilotów dużym atutem produkcji są efekty specjalne ukazujące widowiskowe i realistycznie zrobione sceny powietrznych walk i całkiem niezłe zdjęcia, i montaż będące dużym atutem obrazu Chorwata. Jest tym bardziej istotne zważywszy za jak skromne środki film ten został zrealizowany. W filmie Delića nie zabrakło plejady aktorów młodego pokolenia z przewodzącym Piotrem Adamczykiem w roli dowódcy Dywizjonu 303 Witolda Urbanowicza.
Po wielu latach omijania przez filmowców kina wojennego w końcu powstał film który mam nadzieje wskrzesi na nowo ten gatunek filmowy przywołując pamięć bohaterów tamtych lat.

W 1945 roku wojenny kurz zaczął opadać. Państwa sprzymierzone obróciły w perzynę III Rzeszę. Cały świat świętował zakończenie wojny. W 1946 odbyła się Londyńska Parada Zwycięstwa, na której zabrakło polskich żołnierzy, będących najliczniejszą nacją walczącą po stronie sił alianckich. Jedyną polską organizacją bojową zaproszoną na uroczystości byli piloci Dywizjonu 303. Odmówili jednak po tym jak nie zaproszono przedstawicieli innych formacji Polskich Sił na Zachodzie.
W czasie 17 dni walk w bitwie o Wielką Brytanię Polscy piloci zestrzelili 126 wrogich samolotów.
Winston Churchill w podziękowaniu za ogromne zasługi polskich pilotów powiedział;''Nigdy tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak nielicznym''.