poniedziałek, 13 marca 2017

Transgenicznej soi mówimy ''NIE''.

Problem  GMO od ponad dekady wpisał się w spór polityczny ścierających się z sobą stron konfliktu. Pozytywny aspektem tego sporu jest to, że świadomość społeczna w kwestii tak istotnej rośnie z każdym rokiem. Spór trwa od lat, a społeczeństwo codziennie konsumuje mięso i nabiał z hodowlanych zwierząt karmionych paszą, której głównym składnikiem jest transgeniczna soja.

Opór części społeczeństwa zaowocował ideą wyzbycia soi transgenicznej z paszy dla zwierząt hodowlanych.
Mleczarnie, które zaangażują się w ten projekt będą wymagały od hodowców bydła mlecznego produkowanie mleka bez GMO. Aby tego dokonać zmieniony będzie musiał być cały proces żywieniowy. Niesie to nie lada wezwanie dla producentów paszy, którzy już teraz przeprowadzają badania nad wykorzystaniem szeregu mieszanek traw, dzięki którym poziom białka z sianokiszonek z traw i lucerny będą mogły zastąpić, chociaż w części białko sojowe.
Tak więc jak można zauważyć genetycznie modyfikowana soja jest od dawna w naszym jadłospisie, nie ograniczając się jedynie do mięsa bądź produktów mlecznych. Jej występowanie w sojopochodnych składnikach występuje w wielu produktach żywieniowych takich jak; chleb, ciastka , czekolada, olej roślinny, nie wspominając o diecie wegetarian ,gdzie soja stanowi jedno z podstawowych źródeł białka roślinnego.

Producent koncern Monsanto poprzez zmianę genów uodpornił soję na glifosat, główny składnik herbicydu Round -up, dzięki czemu transgeniczna soja mogła się bez przeszkód rozwijać. Przemysłowe stosowanie tego środka dla ochrony soi niesie za sobą zagrożenie dla innych roślin, zwierząt, drzew a nawet ryb. Nie pozostaje też obojętny dla ludzi o czym informowały badania przeprowadzone przez zespół naukowców profesora Saraliniego.
Wobec tego skoro soja transgeniczna niesie za sobą ryzyko  zaburzeń zdrowotnych dlaczego jest akceptowana przez EFSA(Europejski urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności), instytucji odpowiedzialnej za dopuszczenie na rynek UN nowych produktów i składników żywieniowych.
Żeby odpowiedzieć na to zasadnicze pytanie należy baczniej przyjrzeć się powiązań między EFSA a beneficjentami soi GMO, takich koncernów jak; Unilever, Danon,  Nestle, i przede wszystkim Monsanto, którego strefa wpływów nie ogranicza się do terenów Stanów Zjednoczonych.
EFSA mimo wielu alarmujących sygnałów nie dostrzega konieczności przeprowadzenia długoterminowej oceny ryzyka stosowania GMO, wpisując się tym samym w scenariusz pisany przez czołowych graczy dążących do zmonopolizowania rynku spożywczego.
Dzięki takim działaniom EFSA sprzeniewierza się misji do której została powołana narażając nas na trudne do przewidzenia skutki związane ze spożyciem transgenicznej soi.
Póki indywidualne korzyści będą brały górę póty będziemy tylko ostatnim ogniwem w korporacyjnym łańcuchu pokarmowym.

wikimedia commons photo by Unisouth


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz