niedziela, 25 marca 2018

Suwerenność przez małe ''s''.

Kluczową frazą rozgrzewającą łącza wyszukiwarek internetowych stało się ostatnio pojęcie ''biała księga''. Renesans tego bądź co bądź tajemniczo brzmiącego terminu nie przypadkowo zbiegł się w czasie z wizytą premiera Polski w Brukseli.

Mateusz Morawiecki po spotkaniu w Brukseli z przewodniczącym Komisji Europejskiej Jean-Claudem Junckerem odniósł się do słowami; ''W ciągu kilku tygodni zaprezentujemy ''białą księgę'', w której rząd przedstawi państwom członkowskim Unii Europejskiej kwestię reformy wymiaru sprawiedliwości w Polsce''. 

Działania do których jesteśmy sukcesywnie przyzwyczajani ciągle jeszcze wywołują zwątpienie i niedowierzanie. Zaburzona zostaje percepcja postrzegania wiary w demokracje, co musi rodzić zwątpienie wśród milionów wyborców oglądających groteskowe przedstawienie jakie ma miejsce w brukselskiej twierdzy parlamentu europejskiego, w którym szef polskiego rządu tłumaczy się z reform, dzięki którym jego ugrupowanie polityczne wygrało wybory parlamentarne w 2015 roku. 

Jaki status na geopolitycznej mapie świata ma współczesna Polska? Fakty ukazują jak bardzo jesteśmy podatni na podmuchy różnych grup interesów.Nawet Izrael oddalony o kilka tysięcy kilometrów dyktuje nam jakie ustawy mogą zostać uchwalone. 
Zależności biznesowe, traktatowe, a nawet wojskowe wikłają Polskę w coraz bardziej zapętloną sieć  potężnych grup interesu. Warunki członkostwa w Unii Europejskiej , ale również podpisanie Traktatu Lizbońskiego , którego niektóre zapiski rażąco przyczynia się do osłabienia państw narodowych. Podobnie wielonarodowe formacje wojskowe stacjonujące na terenie Polski, niekoniecznie podporządkowane polskiemu dowództwu. Wszystkie te działania osłabiają nasze możliwości w podejmowaniu decyzji, wpychając w sidła globalnej polityki i biznesu dla których Polska to tylko kolejne pole do dominacji i wyzysku. 

Nasuwa się nieodparta pokusa zadania sobie pytania. Czy Polska to ciągle suwerenny kraj, czy też quasi suwerenny na wzór PRL w którym wszystkie kluczowe decyzje zapadały wiele kilometrów od Warszawy. 

wikimedia commons photo made by jeffowenphotos

niedziela, 18 marca 2018

Epidemia szczepionek.

Ogromna skala powikłań poszczepiennych nie wychodzi na światło dzienne. Żadna instytucja państwowa nie zbiera danych o zgonach dzieci spowodowanych szczepionkami. 

Wielu rodziców postawionych jest pod ścianą z chwilą narodzin dziecka. Przymus szczepień niesie za sobą podejrzenia czy jest to właściwa droga żeby uchronić dziecko przed chorobami.

Niezależne publikacje naukowo wskazują, że powikłania poszczepienne mogą wystąpić nawet po 30stu latach od podania szczepionki. Zdarza się, że występują zaburzenia poznawcze, utrata pamięci, otyłość , zaburzeń snu,a nawet napady agresji. 

W myśl projektowi ustawy regulującej procedurę postępowania w przypadku zagrożeń epidemiologicznych w Polsce każdy obywatel będzie zmuszony przez Sanepid do zaszczepienia.
To godzi w podstawowe prawo człowieka i obywatela, jak również jest niezgodne z unijnym prawem do odmowy zabiegu medycznego. 

Można odnieść wrażenie, że na podstawie kolejnych doniesień medialnych,  chodzi tu o przeciwdziałanie rozprzestrzenianie się Odry. Problem w tym, że nie ma na rynku szczepionek na tą chorobę a istniejące szczepionki łączą odrę, świnkę i różyczkę, występując pod nazwą MMR. Obowiązek jej stosowania spadnie na każdą osobę która do tej pory nie dostała dwóch dawek szczepionki. 
Szczepionka MMR wzbudza wiele kontrowersji wśród lekarzy i naukowców w tym dr Andrew Weakfielda, który apeluje o niezależne badania nad skutkami podawania tej szczepionki. 
Z kolei dr Russell Blaylock wykazał, że powikłania poszczepienne mogą wystąpić 5, 10 lub 20 lat po podaniu szczepionki. To tłumaczy straszliwy zasiew chorób przewlekłych u dzieci i młodzieży o podłożu neurologicznym i alergicznym. 

Kolejną ukrywaną kontrowersją jest fakt o składzie szczepionki MMR. Jednym z elementów wchodzących w skład są wirusy namnażane na wyabortowanych ludzkich płodach.
Genetycy przeprowadzili eksperyment na ludzkich komórkach dodając do nich wirusy namnażane na ludzkich płodach. Podczas eksperymentu wyszło na jaw, że fragment DNA z ludzkich płodów w ciągu 30 min. zaczął wbudowywać się w DNA ludzkich komórek. To dzieje się w ciele dziecka po podaniu szczepionki MMR. Obcy materiał genetyczny ma wpływ na DNA dziecka, co jest przyczyną wielu schorzeń w późniejszych stadiach rozwoju.
Dr Judy Mikovits z kolei badając szczepionki odkryła, że są one zakażone retrowirusami. Retrowirus może doprowadzić do mutacji genetycznej dziecka.

Przemysł farmaceutyczny widząc lawinowy wzrost pozwów o odszkodowania za powikłania szczepionkowe w 1986 za rządów Ronalda Regana wymusił ustawę zwalniającą z odpowiedzialności wszystkie firmy farmaceutyczne odnośnie szczepionek. 

W 2011 wiele patentów na produkcję leków zaczęło wygasać. Nadmienić trzeba, że były one kołem napędzających całą branżę. Na dodatek z roku na rok spada ilość sprzedawanych antybiotyków co dodatkowo może przynieść niewyobrażalne straty dla przemysłu. Po raz pierwszy w historii ciężar zapewnienia zysków przerzucono na szczepionki. Chodzi tu o kwoty rzędu 36 mld dol. w 2017, a prognozy sugerują kwotę rzędu 50 mld. dol. w 2020 r.

To jest odpowiedz dlaczego jesteśmy poddawani agresywnej kampanii toksycznymi szczepionkami. 
Straszy się nas niegroźną dla życia odrą, którą przechodziła większość dzieci, nabywając przy okazji odporność na całe życie. Wg raportów ECDC(Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób) w latach 2016-17 na odrę zachorowało około 14 tys.  Europejczyków, z czego 34 osoby zmarły. Śmiertelność odry wyniosła około 0,2 proc. 

zródło ECDC, Prof. Maria Majewska , Jerzy Zięba, Justyna Socha Stop NOP

niedziela, 11 marca 2018

Polska-Izrael, bo do tanga trzeba dwojga.

Wsłuchiwanie się w nastroje społeczne by udowodnić troskę o historię Polski nie zawsze wychodzi na zdrowie. Przekonali się o tym członkowie rządzącej Polską partii.

Przez dekady zaniedbań w polityce międzynarodowej nawarstwiło się sporo kłamstw historycznych. 
Recepta na odkłamanie prawdy historycznej miała polegać na uchwaleniu ustawy o IPN, penalizującej oszczerstwa na temat uczestnictwa Polaków w zbrodniach nazistowskich. Ustawa miała powstrzymać fałszywy obraz, który zadomowił się w zagranicznej prasie, radiu i telewizji.

Uwierzyliśmy, że ustawa raz na zawsze zakończy ten haniebny proceder i przyczyni się do rozjaśnienia wiedzy historycznej o tym kto był katem a kto ofiarą . Wydawało się, że jest to krok we właściwym kierunku, a potomkowie ocalonych przez Polaków staną w jednej linii by bronić pamięci milionów ofiar hitlerowskiej zbrodni.  
Ku zdumieniu wszystkich cios spadł z najmniej oczekiwanej strony.
Niespodziewanie podczas obchodów upamiętniających 73 rocznicę wyzwolenia KL Auschwitz przy sali pełnej byłych więźniów głosem ambasador Izraela Anny Azari projekt ustawy został skrytykowany. Wywołało to oburzenie i konsternację wśród zgromadzonych. Nikt nie przypuszczał, że projekt ustawy w tak oczywistej kwestii spowoduje zgrzyt na wydawałoby się idealnych stosunkach polsko-izraelskich.

Projekt ustawy niechcący odsłonił prawdziwy pogląd jaki panuje od dekad w Izraelu. Mit o partnerskich relacjach legł w gruzach po tym jak premier Izraela Netanjahu bez ogródek zakomunikował, że nie zgadza się na uchwalenie tej ustawy, i wyznacza ambasadora do rozmowy w tej sprawie z polskimi władzami. Czy można sobie wyobrazić podobną sytuacje w innym państwie, gdzie premier obcego państwa ingeruję w proces legislacyjny? Czy relacje partnerskie opierają się na takim działaniu?
Czy można sobie wyobrazić podobną sytuację w przypadku innego państwa kiedy premier Polski wyznacza i wysyła do Izraela zespół roboczy do przedyskutowania kwestii ustawy co brzmi bardziej jak tłumaczenie się z podjętych decyzji. Co więcej dzieje się to nie u nas, czy nawet w miejscu neutralnym tylko w Izraelu, co może mieć wydźwięk bardziej jak służalstwo lub uległość niż partnerstwo.

W światłach obiektywów podczas konferencji o bezpieczeństwie w Monachium doszło do niefortunnej wypowiedzi z ust premiera Morawieckiego, co jeszcze bardziej zaogniło w i tak już napiętych stosunkach obu państw.

W odpowiedzi na pytanie zadane przez dziennikarza New York Times, na temat wprowadzanej ustawy o IPN premier Morawiecki odniósł się słowami; ''Oczywiście nie będzie to karane, jeżeli ktoś powie, że byli sprawcy, tak jak byli żydowscy sprawcy, tak jak byli rosyjscy sprawcy, ukraińscy sprawcy, nie tylko niemieccy''.  
Samo wspomnienie, że w gronie oprawców znaleźli się też Żydzi spowodowało szybką ripostę Benjamina Netanjahu który w ostrych słowach wyraził oburzenie i że musi w tej sprawie porozmawiać z Morawieckim. 

Jednym słowem prawda historyczna której tak bardzo obawiają się Żydzi doprowadziła do ukazania prawdziwych stosunków jakie łączą oba kraje. Rysa powstała na skutek procedowanej ustawy pogłębiała się.
Nie pomogły tłumaczenia prezydenta podczas podpisywania ustawy, że przepisy nie będą blokowały działalności naukowej i artystycznej, co niewątpliwie upośledza cały projekt.

Nie pomogło publiczne przyznanie się przez głowę państwa do winy Polaków podczas okupacji. ''Były też przypadki niegodziwości, podłości-wydawanie ludzi, by podlizać się okupantowi, czy uzyskać korzyść materialną'' powiedział Andrzej Duda. Brzmi to niewątpliwie boleśnie dla nas, tym niemniej jeśli już padły te słowa należałoby wspomnieć o roli jaką odgrywały Judenraty w gettach oraz organizacje takie jak Żagiew , lub ''Trzynastka'' kolaborujące z hitlerowcami.

Nie pomogła zapowiedz przekazania budynku szpitala dziecięcego pod budowę muzeum getta warszawskiego, czy publiczne przeprosiny prezydenta Dudy w imieniu Polaków za Marzec 68', choć wiadomo, że w tamtym czasie Polska nie była niepodległa, a wspomniany fakt był wojną frakcji wśród komunistów rządzących krajem.

Wszystkie te zabiegi nie pomogły. Izrael strzelił focha i tylko czekać jakie wysunie postulaty żeby stosunki znowu zaczęły tryskać bezgraniczną miłością i partnerstwem.


zródło wikimedia commons - Uroczystość zapalenia lampu chanukowej w Sejmie, autor Adrian Grycuk



poniedziałek, 5 marca 2018

NATO-Kolos na glinianych nogach.

Analiza raportu przeprowadzonego przez Rand Corporation nie pozostawia złudzeń.
W przypadku nagłego ataku ze strony Rosji sytuacja na flance wschodniej nie byłaby korzystna dla wojsk sojuszu. 

Dysproporcja pomimo nakładów na zbrojenia i stacjonowania wojsk NATO jest nadal widoczna podkreślają analitycy.

W przypadku konfliktu w ciągu pierwszych tygodni wojska NATO mogą zmobilizować ledwie 32 tys. żołnierzy, podczas gdy Rosja mogłaby skierować w tym samym czasie 78tys. żołnierzy.

Do jeszcze większych dysproporcji doszłoby w chwili konfliktu naziemnych systemów broni.

                                         NATO                                             Rosja
Czołgi                                129                                                 757

Transportery                      280                                                 1276
opancerzone

Samoloty bojowe              5357                                               1251

Dane ukazują ogromne wieloletnie zaniedbania wschodniej flanki. Jak podkreślają analitycy jest to związane z polityką NATO nastawioną na misje na Bliskim Wschodzie, Afryce i w Afganistanie. 
Lata niedofinansowania armii europejskich musiało się przełożyć na kondycje bojową formacji wojskowych. 
Przykład potwierdzający raport można zaobserwować u naszych zachodnich sąsiadów.
Bundeswehra boryka się z ogromnymi problemami. Najnowszy raport sporządzony w 2017 przez niemiecki MON ukazuje stagnacje w niemieckiej armii. 
Do misji bojowych zdolnych było średnio 13 z 58 helikopterów transportowych NH 90 i 12 z 62 śmigłowców Tiger. Nie lepiej wygląda sytuacja w przypadku samolotów transportowych A 400 M. 
Niemiecka armia posiada 15 tego typu samolotów, z czego zdolnych do użycia było trzy, bądź też w przypadku w lotnictwa myśliwskiego w którym na 128 maszyn Eurofighter  nadających się do walki pozostało średnio 39.  Kryzys dotknął będącą niegdyś chlubą Niemiec broń pancerną. Na 244 czołgi Leopard do walki zdolnych było średnio 105. Marynarka wojenna również nie obroniła się przed wieloletnimi zaniedbaniami. Z 13 fregat Bundesmarine gotowych do działań operacyjnych pozostało 5. Jednakże najgorsza sytuacja ma miejsce w kondycji okrętów podwodnych typu 212 A. Z sześciu  będących na wyposażeniu Bundesmarine gotowych do służby w 2017 pozostawał jeden, a i ten okręt pod koniec roku został wycofany.


Na te wszystkie problemy z funkcjonowaniem tak istotnej dla obronności kraju instytucji jaką niewątpliwie jest wojsko nakładają się braki kadrowe. Armia ma 21 tys. wolnych wakatów z czego szczególnie odczuwa się braki wśród oficerów.
W 2016 powstał pomysł otwarcia Bundeswehry na uchodźców. Wywołało to falę oburzenia. Niemiecki MON złagodził stanowisko deklarując, że imigranci przechodziliby jedynie szkolenie w zawodach cywilnych i nie dostawaliby broni. Wielu ekspertów ds. wojskowości piętnuje ten pomysł podkreślając, że służba wojskowa w dużej mierze opiera się na tożsamości narodowej i historycznej związanej z danym krajem. W przypadku wcielenia do służby imigrantów właśnie brak tożsamości może stanowić największy problem.
Multikulturalizm  nie zauważalny podczas pokoju w którym może być traktowany jak zwykły etat,
w przypadku konfliktu sytuacja może ulec zmianie kiedy przyjdzie wybierać między powiązaniami kulturowo-religijnymi a lojalnością wobec armii. 

zródlo dw.com
           wikimedia commons Leopard 2 A6

niedziela, 25 lutego 2018

Życzenie śmierci.

Rynek usług rośnie z każdym rokiem stając się poważnym segmentem gospodarki. Walka o usatysfakcjonowanie wybrednej klienteli przyczynia się do poszukiwania coraz bardziej wyrafinowanych usług. Żeby sprostać wymaganiom i zbić kapitał wykorzystuje się luki prawne na polach jeszcze do niedawna niedostępnych. 

Organizacja Exit International- promująca prawo do eutanazji ogłosiła, że ubiegły rok był rekordowy pod względem osób korzystających z oferty wspomaganego samobójstwa. W zeszłym roku przy wsparciu tej organizacji z życiem pożegnało się 734 Szwajcarów, jest to 11 osób więcej niż w 2016.

Jak podaje opublikowany raport organizacji 60 proc. osób które pragnęły w ten sposób odejść to kobiety.
Z opublikowanego w lutym raportu wynika, że w roku 2017 ''Exit'' otrzymała aż 3,5 tys. wniosków o umożliwienia samobójstwa wspomaganego. To o 991 więcej niż w roku 2016. Średni wiek osób wzrósł z 76,7 jaki miał miejsce w 2016 do 78,1 w 2017.
Nie zmieniają się powody dla których ludzie posuwają się do tego kroku. Są nimi nieuleczalne przypadki nowotworów, oraz choroby powodujący chroniczny, trudny do zniesienia ból. 

Założycielem Exit International jest Philip Nitschke. Jest to postać niemniej kontrowersyjna niż poglądy które stara się wdrążyć w system opieki paliatywnej.
Ten urodzony w Australii i pierwszy na świecie orędownik szerszego zastosowania eutanazji, prowadził kampanie celem której było przeforsowanie pomysłu zalegalizowania eutanazji na terenie tego kraju. Jego starania poprzedzone były doprowadzeniem do śmierci czterech pacjentów którzy dobrowolnie poddali się zastrzykowi aktywując procedurę przy pomocy komputera. 
Po latach walki o zalegalizowanie prawa do eutanazji  Nitschke widząc zainteresowanie swoją działalnością powiedział, że nie wierzy już, że dobrowolna eutanazja powinna być dostępna tylko dla śmiertelnie chorych, ale osoby starsze które boja się starzenia i ubezwłasnowolnienia również powinny mieć wybór.
Nadzieją na ''godne odejście'' jest promowany przez Nitschke przeciwpadaczkowy lek Nembutal. 
Lek ten skierowany jest dla chorych na padaczkę, ale również z powodzeniem podawany jest w więzieniach skazańcom w USA. Dla zwolennika eutanazji Nembutal stał się złotym środkiem w promowaniu śmierci. Problem w tym, że lek nie zyskiwał tylko sławy wśród nieuleczalnie chorych, w podeszłym wieku osób. 
W 2010 roku Wiktoriański Instytut Medycyny Sądowej opublikował raport na temat australijskich zgonów spowodowanych przez lek Nembutal, który Nitschke zaleca jako środek prowadzący do eutanazji. Spośród 51 przeanalizowanych przypadków śmiertelnych 14 dotyczyło osób między 20-40 rokiem życia. Raport wywołał burze wśród opinii publicznej. Nitschke w końcu przyznał, że informacje na temat leku dostarczonego przez Internet były dostępne dla osób poniżej 50 lat, które nie były śmiertelnie chore, ale twierdziły, że ryzyko było konieczne, aby pomóc osobom starszym i ciężko chorym. 
Śledztwo ujawniło, że 25-letni Joe Waterman popełnił samobójstwo po uzyskaniu dostępu do internetowego podręcznika eutanazji Nitschke, fałszywie przedstawiając swój wiek jako ponad 50 lat. Waterman następnie zaimportował Nembutal i zakończył swoje życie.
W innym przypadku 26-letni Lucas Taylor popełnił samobójstwo w Niemczech zażywając Nembutal po otrzymaniu porady na forum internetowym Exit International, do którego uzyskał dostęp, twierdząc, że jego wiek wynosi 65 lat. 

Rosnący popyt na śmierć oraz liberalne prawo spowodowało pojawienie się konkurencji.
Swoją ofertą skierowaną do potencjalnych klientów organizacja Dignitas, promuje rozwiązanie dla wszystkich którzy stracili sens życia.
Założyciel Dignitas nie ukrywa, że wśród klientów organizacji znalazły się osoby nieuleczalnie chore, cierpiące na depresję a nawet nieszczęśliwie zakochane. Do samobójstwa dochodzi przez wypicie roztworu pentobarbitalu sodu. Organizacja zapewnia apartamenty dla turystów samobójców, opiekę w ostatniej drodze, i wszelkie formalności związane z pogrzebem. Tyle tylko ,że Dignitas nie robi tego poruszona cierpieniem ludzi ale z bardziej prozaicznego powodu. Organizacja pobiera 4 tys. euro za przygotowanie i asystę w samobójstwie, oraz 7 tys. euro za poniesione koszty medyczne i formalności związane z organizacją pogrzebu. Co ciekawe Dignitas notorycznie odmawia upubliczniania swoich sprawozdań finansowych a jest organizacją non-profit.

Dignitas działa legalnie w myśl szwajcarskiego prawa, które zezwala na eutanazję, kiedy lekarz stwierdzi śmiertelną chorobę chcącego się poddać eutanazji pacjenta.

w 2005 roku do Dignitas zgłosiła się 69-letnia Niemka dokumentując swoją decyzję marskością wątroby. Po wszystkim podczas sekcji okazało się, że była całkowicie zdrowa fizycznie a jej karta zdrowia została sfałszowana. Decyzja o samobójstwie podyktowana była depresją na którą cierpiała.

Kontrowersje z działalnością organizacji Dignitas nabrały rumieńców w 2007 roku kiedy wyszło na jaw, że pracownicy organizacji w hotelach i parkingach podawali śmiertelne dawki pentobarbitalu.
W 2008 roku ujawniono informacje rujnującą reputacje organizacji kiedy okazało się że słono opłacone ceremonie związane z godnym przygotowaniem pogrzebu były tylko sloganem reklamowym a spopielone ludzkie szczątki lądowały na dnie jeziora.


''Prośba o śmierć jest zawsze wołaniem o ratunek, o pomoc terapeutów, duszpasterzy, przyjaciół''-uważa o. dr. hab. Jarosław Kupczak z Papieskiej Akademii Teologicznej.

Wzorowym przykładem na powyższy cytat jest działalność fundacji ''Mimo wszystko'' Anny Dymnej.  
W 2007 zrobiło się głośno w polskich mediach o eutanazji po tym jak Janusz Świtaj sparaliżowany na skutek wypadku jako pierwszy w Polsce złożył wniosek do sądu o zaprzestanie terapii podtrzymującej go przy życiu. Z pomocą przyszła mu Anna Dymna oferując pracę w fundacji, co rozbudziło na nowo chęć życia. Po latach Janusz Świtaj nie dość, że odkrył na nowo chęć życia pracując dla Dymnej to jeszcze poszedł na studia wybierając psychologię na Uniwersytecie Śląskim. 

zródło  www.swissinfo.ch
          BBC
zdjęcie wikimedia commons Skye.marie
          




  

niedziela, 18 lutego 2018

Narodowiec walczy o prawdę.

Wobec skandalicznego oszczerstwa wpisującego się w krzywienie wiedzy historycznej na temat polskich obozów koncentracyjnych twórcy powstającego właśnie filmu ''German Death Camps'' zamieścili zwiastun z emocjonalną wypowiedzią więźnia niemieckich obozów koncentracyjnych Leszka Zabłockiego.

Treść wypowiedzi jest o tyle wymowna, że pada z ust członka Organizacji Wojskowej ''Związek Jaszczurczy'', wywodzący się bezpośrednio z przedwojennego Obozu Narodowo Radykalnego. 
Klimat jaki wtedy panował w Europie sprzyjał organizacjom narodowym. To też we wielu krajach nacjonalizm(nie mylić z nazizmem) rósł w siłę. 

Sami Żydzi mieli również w swych szeregach organizacje nacjonalistyczną ''Betar''. Organizacja ta za cel nadrzędny dążyła do utworzenia państwa żydowskiego na terenie Palestyny. Członkowie brunatnych koszul Betaru jawnie wspierali faszystowską partię Benito Mussoliniego we Włoszech.
Betar w przeciwieństwie do narodowych radykałów w Polsce odwołujących się w swoich przekonaniach do chrześcijańskiego nacjonalizmu wyrastał ze światopoglądu ateistycznego i materialistycznego podobnie jak miało to miejsce z nazizmem w Niemczech i faszyzmem Mussoliniego we Włoszech. 

W czasie drugiej wojny światowej członkowie Betaru brali udział w powstaniu w getcie warszawskim a nieliczni ocaleni zasilili uczestników tragicznego w skutkach Powstania Warszawskiego.

Dla wielu członków narodowych organizacji los nie okazał się bardziej łaskawy.
Po utworzeniu KL Auschwitz wielu członków narodowego skrzydła znalazło się za drutem kolczastym obozu koncentracyjnego. Nie zważając na warunki utworzyli tam siatkę konspiracyjną. Jej inicjatorami była kilkunastoosobowa grupa działaczy endeckich wywodzących się ze Stronnictwa Narodowego i Młodzieży Wszechpolskiej.
Z czasem grono obozu zaczęło się powiększać. Wśród nowoprzybyłych znaleźli się przedstawiciele organizacji narodowych tacy jak; Witold Staniszkis (działacz Obozu Wielkiej Polski i Ruchu Narodowo Radykalnego- Falanga, ojciec prof. Jadwigi Staniszkis), Roman Rybarski (polityk Narodowej Demokracji), Jerzy Czerwiński (polski adwokat i działacz ONR), Stefan Niebudek (adwokat, publicysta i działacz Narodowej Demokracji), Aleksander Heinrich (prawnik, działacz akademicki i narodowy, jeden z przywódców ONR), oraz Jan Mosdorf (publicysta, doktor filozofii i przywódca Obozu Narodowo Radykalnego).
W sumie cała konspiracyjna obozowa załoga liczyła około 100 osób. Wszelkie animozje zostały zażegnane w obliczu wspólnej niedoli. Powzięto ryzykowny plan niesienia pomocy wszystkim niezależnie od narodowości, poglądów czy wyznania.
Organizowano leki dla słabszych , podrabiano dokumenty które dla wielu więźniów były często ostatnią deską ratunku jak i również przemycano żywność a nawet odzież na teren obozu. 

Z pośród wielu zaangażowanych w niesienie pomocy niekwestionowany prym wiódł lider Obozu Narodowo Radykalnego Jan Mosdorf, który ostatnie chwile życia poświęcił pomocy Żydom.
O pomocy Mosdorfa wspominali ocaleli więźniowie żydowskiego pochodzenia.
Wolf Glickman po latach wspomniał Mosdorfa ''Przedwojenny przywódca antysemickiego ruchu młodzieżowego w Polsce, Jan Mosdorf, niejednokrotnie ryzykował życie, przenosząc moje listy do krewnej, znajdującej się w obozie kobiecym w Brzezince'', '' Mosdorf pracował w Birkenau i często przynosił mi warzywa, a czasem kromkę lub coś do ubrania''. 
Wiele lat po zagładzie milionów ludzi w obozach koncentracyjnych, nawet komunistyczny premier Józef Cyrankiewicz przytoczył przykład Mosdorfa i jego bezinteresowną pomoc w niesieniu pomocy mówiąc ''Podam tu przykład, o którym trudno nie wspomnieć z najwyższym szacunkiem. Mówię tu o przywódcy narodowców radykalnych Mosdorfie. Wcześniej niż inni nacjonaliści czy szowiniści zdał sobie sprawę z tego, że Niemcy na wstępnym etapie mordują tylko Żydów. Otóż Mosdorf zrozumiał, że jest to kwestia kolejności. Rozumiejąc to stał się w obozie jednym z czołowych wyznawców idei solidarności międzynarodowej. Pomagał więc ludziom innych narodowości, pomagał ludziom innych światopoglądów, Żydom, socjalistom, komunistom, pomagał-że użyję jego przedwojennej terminologii-tzw. żydokomunie.''


Chrześcijańskie korzenie polskich nacjonalistów dało świadectwo bezinteresownej pomocy we wspieraniu najsłabszych. Szlachetne pobudki jakimi się kierowali były odzwierciedleniem zdecydowanej większości polskiego społeczeństwa, którego nawet widmo śmierci nie powstrzymało przed uratowaniem tysięcy żydowskich rodzin przed nieuchronną zagładą.  

Trzeba wyraźnie podkreślić, że to nie w nazistowskich a niemieckich obozach koncentracyjnych zginęło kilka milionów istnień ludzkich. Więźniowie przybywający tam pomimo różnic potrafili się zjednoczyć w walce ku jedynemu celowi jaki im przyświecał a było nim przetrwanie.  
Piekło jakie Niemcy zgotowali podbitym narodom w obozach koncentracyjnych pochłonęło miliony istnień ludzkich. Ginęli tam Żydzi, Polacy, Rosjanie, Romowie, oraz wiele innych grup etnicznych nie pasujących do hitlerowskiej wizji czysto-rasowego społeczeństwa.

Cytowana wypowiedź jest fragmentem powstającego filmu dokumentalnego ''German Death Camps''. Autorzy produkcji zbierają fundusze, które będą przeznaczone na sfinansowanie filmu. Na ten moment zebrano już 71 tysięcy złotych. Oficjalna strona filmu znajduje się pod adresem: www.germandeathcamps.film.

zródło dr. Jacek Misztal, Aleksander Majewski



poniedziałek, 12 lutego 2018

IPN zamyka usta Ukraińcom.


Podpisana ustawa o IPN rozsierdziła Ukraińców. W zapisach ustawy jest mowa o zakazie propagowania ''banderyzmu '', czyli ukraińskiego nacjonalizmu.

Ustawa wywołała również reakcję w Radzie Najwyższej Ukrainy.
Hanna Hopko, szefowa komisji parlamentarnej ds. zagranicznych oświadczyła, że poprzez upolitycznianie historii Polska szkodzi swoim własnym interesom. 
''Czy musimy przypominać o obozie koncentracyjnym w polskim Jaworznie? Czy my, Ukraińcy, musimy po raz kolejny przypomnieć Polakom o akcji 'Wisła' czy traktacie ryskim?
Wybaczyliśmy i poprosiliśmy o wybaczenie. Jest to nasza strategia, którą pobłogosławił moralny autorytet Jan Paweł II. My patrzymy w przyszłość, w której politycy nie budują swojej popularności na kościach i grobach''.- napisała na Facebooku. 

Najwyraźniej braki wiedzy historycznej szefowej komisji lub co gorsza manipulowanie historią na potrzeby aktualnej polityki w której próbuje zrównoważyć polską winę ze zbrodniami dokonanymi przez ukraińskich nacjonalistów.

Warto przypomnieć, że w 1945 roku niepodległej Polski już nie było. Nowa,  władza komunistyczna zarządzana z Moskwy odpowiedzialna była za powstanie obozu pracy w Jaworznie. Za skandaliczne warunki, znęcania a nawet morderstwa odpowiedzialny był komendant. Był nim w początkowej fazie kapitan NKWD Mordasow, który później został zastąpiony przez sadystę i kata Salomona Morela.
Zarówno w pierwszym jak i drugim przypadku trudno winić za odpowiedzialności za ten stan rzeczy Polskę.   

Co do drugiego zarzutu za pomocą którego Hanna Hopko próbuje zrzucić odpowiedzialność na Polaków za akcję ''Wisła'' ,również mija się z prawdą ponieważ akcja ta przeprowadzona przez komunistów położyła ostateczny kres mordom na Polakach ze strony nacjonalistów ukraińskich.

Traktat Ryski kończący wojnę polsko-bolszewicką, podpisany w Rydze 18 marca 1921 r. zasiał ziarno niezgody między Polakami i Ukraińcami. Mieli oni nadzieję na utworzenie niezależnego państwa. Stało się jednak inaczej. Członkowie Narodowej Demokracji reprezentujący stanowisko Polski podpisali traktat, który pogrzebał ostatecznie plany Ukraińców. 
Był to cios dla Ukraińców który spowodował zarzewie nienawiści do Polaków. 
Płomień ten rozpalił się na dobre podczas eksterminacji Polaków przez nacjonalistów z UPA i OUN-B w latach 1943-1945 na Wołyniu.

Po masowych represjach ze strony NKWD oraz Niemców populacja ludności polskiej na Wołyniu skurczyła się do 10-12 proc. wszystkich mieszkańców. Społeczność polska pozbawiona działaczy społecznych, inteligencji i wojskowych stała się łatwym łupem i ofiarą propagandy banderowskiej podsycającej nienawiść do Polaków. 
Okrutny bieg zdarzeń w Kolonii Porośla koło Sarn zapoczątkowało falę ludobójstwa społeczności polskiej. 9 lutego 1943 Ukraińcy zamordowali tam 155 Polaków. Zbiegło się to w czasie z masową dezercją Ukraińców z armii niemieckiej, których wielu brało przedtem udział w mordowaniu wołyńskich Żydów. Duża część dezerterów zasiliła oddziały UPA, co nasiliło represje przeciwko ludności polskiej.
Latem i jesienią 1943 roku terror OUN-UPA rozszerzył się. Już nie tylko powiat sarneński, kostopolski, rówieński czy zdołbunowski spływał krwią ofiar mordów, ale Ukraińcy poszerzyli zasięg działań o tereny powiatu dubieńskiego, łuckiego. kowelskiego, włodzimierskiego, horochowskiego i lubomelskiego.
Szczególnie krwawa okazała się niedziela 11 lipca 1943 r. kiedy to oddziały UPA, przy wsparciu ludności ukraińskiej otoczyły 99 wsi zamieszkiwanych przez Polaków. 
W zgliszczach spalonych gospodarstw ludność polska poniosła śmierć od kul, siekier, wideł, noży i innych narzędzi. Badacze obliczają, że jednego dnia doszło do rzezi około 8 tys. osób. Były to głownie kobiety, dzieci i starcy.
Nierzadko też nabożeństwa odbywające się w kościołach były celem ataków.
Wraz z wiernymi ginęli księża. Pamiętnej ''Krwawej Niedzieli'' 11 lipca z rąk ukraińskich oprawców zginął ks. Bolesław Szawłowski wraz z grupą 200 parafian. W ten sam sposób w kaplicy w Chrynowie życie zakończył z grupą około 150 parafian ks. Jan Kotwicki.

Skala bestialskich mordów zmusiła Polaków do ucieczek z wiosek do miast i miasteczek, gdzie szukali schronienia wśród niemieckiego wojska a 1944-45 wśród Armii Czerwonej.
Tylko nieliczny próbowali się bronić przed przeważającymi siłami UPA-OUN.
Do najbardziej znanych ośrodków obrony zalicza się Przebraże, w którym obroniło się około 10 tys. Polaków. Również bohaterska obrona Huty Stepańskiej i Wyrki z przeważającymi siłami UPA i siłami samoobrony SKW przeszła do legendy. Po kilku próbach zdobycia i zniszczenia wsi obrońcy widząc  grożące unicestwienie wsi zarządzili ewakuacje ocalając w ten sposób życie wielu mieszkańcom.

Łącznie w latach 1943-45 na obszarze Wołynia i Galicji Wschodniej wymordowano 100 tys. Polaków. Niektórzy historycy badający ten mord mówią ,że zginęło nawet 130 tys. ludności polskiej.

Żaden interes polityczny interes nie może zacierać pamięci o ofiarach okrutnie męczonych i mordowanych przez ukraińskich nacjonalistów. Rozzuchwaleni proukraińską postawą Polski  Ukraińcy próbują usprawiedliwiać mord na Polakach zmywając krew z rąk katów tego okrucieństwa. 
Pamięć tamtego okresu na zawsze pozostanie w naszych sercach. Czas najwyższy zrewidować politykę zagraniczną Polski i przestać wspierać potomków oprawców przelanej krwi narodu polskiego.

zródło wikipedia, IPN www.zbrodniawolynska.pl
zródło wikimedia commons zdjęcie zrobione przez Paweł Duński