czwartek, 5 września 2019

Pewnego razu w Hollywood-recenzja.


To co wyróżnia twórczość Tarantino to skupienie kadru filmowego na sytuacjach, które zdecydowana większość filmowców pomija. Dialogi, plus nowatorskie ujęcia kamery ukazują znaną od lat wizytówkę filmowego twórcy
Pewno razu w Hollywood to widziany okiem reżysera kolorowy świat epoki hipisowskiej,skupiającej się na perypetiach dwóch głównych bohaterów. Obraz Tarantino wplata historie w wydarzenia, które naprawdę miały miejsce w Hollywood w 1969 r. Jest to słynny mord sekty Charlesa Mansona na ciężarnej żonie Romana Polańskiego oraz jego przyjaciołach. Pewnego razu w Hollywood wyróżnia sie niezliczoną ilością barwnych strojów, neonów, aut z tamtej epoki, wysublimowanej muzyki lat 60', oraz wszechobecnego dymu papierosowego, będącego rzadkością we współczesnym kinie.  Świetna rola Di Caprio i niewiele gorsza Brada Pitta, i oczywiście całej plejady aktorów znanych z wcześniejszych dokonań reżysera. Tarantino delikatnie nagiął fakty, by dać upust zamiłowaniu do przemocy w scenie ataku na dom głównych bohaterów. Krwawa jatka niewiele wspólnego ma z faktami, niemniej, dla miłośników twórczości reżysera jest ważnym elementem przyspieszającym akcje przegadanego filmu. 
Przypadkowi widzowie mogą poczuć się znudzeni, ale koneserzy kinomatografi Quentina Tarantino poczują się w pełni usatysfakcjonowani.

poniedziałek, 15 lipca 2019

Chiny-System Zaufania Społecznego ocenia obywateli.

Każdy reżim ma to do siebie, że po umocnieniu się zaczyna ograniczać prawa obywateli. 
Wiek XXI otwiera szeroko drzwi na nigdy wcześniej nie stosowane możliwości. Chiny wysuwają się na tym polu na pozycje lidera. 

Prace na ukończeniem tzw Systemu Zaufania Społecznego wchodzą w ostatni etap realizacji. Do 2020 r. każda aktywność obywateli Chin będzie objęta programem monitorującym. Efektem pracy informatyków z rządem będzie synergia pomiędzy aktywnością internetową oraz permanentna inwigilacja obywateli Chin.

Prace nad super aplikacją zapoczątkowała korporacja Alibaba. Korporacja wprowadziła na rynek możliwość płacenia za wszystko przy pomocy super app Alipay. Zakres działania super app jest na pierwszy rzut oka imponujący. Za pomocą smartphona można kupić marchewkę na targu a nawet dokonywać płatności za energię elektryczną.
Jedna ze elementów składowych Alipay jest system Zhima Credidt. Zhima Credit daje możliwość bezproblemowego uzyskania osobistego kredytu. Dzieje się to przy współudziale danym z historii zakupów uzyskanych z aplikacji Alipay.
W 2014 r. rząd Chin ogłosił uruchomienie tzw ''Kredytu Społecznego'', co wiązało się z utworzeniem ogólnokrajowego systemu śledzenia obywateli w celu oceny reputacji osób fizycznych, przedsiębiorstw a nawet urzędników państwowych, Do 2020 r. każdy obywatel będzie miał przypisany plik, w którym zawarte będą informacje odnoszące się do każdego aspektu życia publicznego i prywatnego. Zhima Credit ma być ważnym składnikiem programu.
Celem programu jest klasyfikacja pod kontem aktywności w sieci. Każdy ruch będzie monitorowany. Dane uzyskane i analiza obywatela będzie oceniana za pomocą wysoce zautomatyzowanego systemu klasyfikacyjnego. Wynik ukaże władzom na ile obywatel lub instytucja są wiarygodne i szczere w swoich działaniach.
Dyscyplinowanie obywateli przez władze ma wymusić na nich określone zachowania.
Z pozoru niewinne zakupy w internecie będą nagradzane za pośrednictwem przyznawanych punktów. W ten sposób obywatele będą nakłaniani do zachowań będących zgodnymi z linią partii.

System zaufania społecznego ma zmienić mentalność człowieka. Eksperyment zainicjowany przez rząd Chin będzie nagradzał i karał, wymuszając atmosferę uczciwości i szczerości. Przyznawane punkty staną się bramą do lepszego życia, kariery zawodowej, edukacji itp. Problem w tym, że ingerencja ''wielkiego brata'' wkroczy daleko głębiej w prywatność niż kiedykolwiek wcześniej.
Zachowania takie jak spędzanie wielu godzin przed ekranem komputera grając w gry będzie uznawane za leniwe. Z kolei kupujący pieluchy zostaną uznani przez system za osoby odpowiedzialne, przez co zostaną nagrodzeni punktami otwierającymi lepszą przyszłość dla siebie i najbliższych.
Uzbierane punkty będzie można wykorzystać na wiele sposobów. Szeroki wachlarz bonusów zachęca obywateli do określonych postaw, dzięki czemu zostaną nagradzani dostępem do dóbr wspólnych. Trzeba zaznaczyć, że to co jest dla nas normą, w Chinach jest synonimem uprzywilejowania.

Lokalne programy pilotażowe ujawniają jak będzie działać system. Z krwiodawstwo i wolontariat będzie można uzyskać punkty. Z drugiej strony wyprowadzanie psów bez smyczy, przechodzenie na czerwonym świetle lub głośne odtwarzanie muzyki w miejscach publicznych może obniżyć ocenę.
Uzbierane punkty można wykorzystać w wieloraki sposób. Od bezpłatnych testów wypożyczonego auta, lepszych warunków podróży w środkach komunikacji publicznej, zezwoleń na uzyskanie paszportu po możliwości dostępu do lepszych stanowisk i edukacji.

Z godnie z zamysłem twórców obywatele będą kategoryzowani do czterech grup.
Osoby z oceną ''A'' są traktowane preferencyjnie w odniesieniu do dostępu do lepszych szkół, osiągnięć społecznych czy ubezpieczeń. Grupa ''C'' jest monitorowana codziennie. Otrzymuje pisemne instrukcje o pewnych ograniczeniach, takich jak np. zmniejszenie pomocy społecznej. Grupa ''D'' ma najwięcej ograniczeń. Ludzie spod tej kategorii nie mogą zajmować stanowisk kierowniczych, otrzymują zredukowany dostęp do usług i nie maja zdolności kredytowej.

Możemy tylko sobie wyobrazić jaki będzie odbiór jeśli rozpieszczana nagrodami osoba zacznie tracić przywileje w skutek  kontaktów z osobami z najniższej grupy. Co więcej, jakie to skutki wywoła  jeśli będą to osoby z najbliższego grona ,a nawet rodziny, których postępowanie będzie rażąco odbiegać od forsowanego przez komunistyczne władze.


Cyfrowa inżynieria społeczna wkracza w nową fazę. Z pomocą algorytmu, selekcjonowane będą zachowania ludzkie. Chińskie władze odkryły, że dotychczasowe metody nie są doskonałe. Nawet terror, masowe egzekucje i przymusowa reedukacja nie są w stanie zapewnić uległej postawy społeczeństwa. Chiny XXI wieku ciągle borykają się z problemami społecznymi i gospodarczymi.
Państwo Środka pomimo ogromnych środków przeznaczanych na kontrole nie jest w stanie wykorzenić korupcji, nadużyć, fałszerstw i wielu innych przestępstw. To czego się nie udało osiągnąć do tej pory ma zostać zamienione na metodę kija i marchewki. Dziś to nie wiezienie jest symbolem kija, a ostracyzm społeczny.

źródło chip.pl

niedziela, 30 czerwca 2019

Marzec 68' kończy wieloletnią walkę komunistycznych frakcji.

8 marca 2018 r. podczas uroczystości prezydent Andrzej Duda odniósł się do wydarzeń z marca 68'.

Ale chcę z całą mocą podkreślić, że z wielkim żalem pochylamy głowę, pochylam tę głowę z wielkim żalem, także ja jako Prezydent. I tym, którzy zostali wtedy wypędzeni i rodzinom tych, którzy zginęli chcę powiedzieć: proszę wybaczcie, proszę wybaczcie Rzeczpospolitej, proszę wybaczcie Polakom, wybaczcie ówczesnej Polsce, za to, że dokonano tego haniebnego aktu – oświadczył Prezydent

Po słowach prezydenta RP każdy Polak może poczuć się winnym burzliwego okresu, niemniej warto przypomnieć, że Marzec 68' był pokłosiem wieloletnich walk frakcji o dominacje w komunistycznym aparacie władzy. 
Cofnijmy się do początków. 
Po przejęciu władzy przez komunistów w 1945 r. nastał czas terroru. Patriotyczne środowiska nazwano ''wrogami ludu'', bohaterowie II wojny światowej trafili do kazamatów UB, gdzie pospolici przestępcy awansowani do rangi funkcjonariuszy wyrywali im paznokcie i łamali kości. Każdy opór był brutalnie łamany, to też nawet literaci i filmowcy posłusznie sławili dokonania ZSRS, NKWD i osoby takie jak Feliks Dzierżyński. Wszystko miało swój kres i po śmierci Stalina rozgorzała walka o przywództwo, które niespodziewanie wygrał Nikita Chruszczow. Nie zamierzał oczywiście zrezygnować z trzymania w garści połowy Europy, ale zamierzał oszukać zachód rzekomym rozliczeniem minionej epoki. W efekcie zastosował te same metody jak poprzednik i pozbył się szefa NKWD Ławrentija Berii i jego najbliższych współpracowników. 25 lutego 1956 roku, na XX Zjeździe Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego w Moskwie wygłosił tajny referat o ''kulcie jednostki'', który do historii przeszedł jako rozliczenie ze stalinizmem. Tajemnicą poliszynela jest to, że krótko po wygłoszeniu referatu agent NKWD, utożsamiany ze stalinizmem Bolesław Bierut wrócił z Moskwy w trumnie. Bieruta pochowano z pompą na Powązkach. Wśród uczestników pogrzebu pojawił się sam Nikita Chruszczow, jednakże prawdziwy powód wizyty był inny.
Chodziło o to, żeby komunistom zebranym na marcowym plenum KC PZPR nie przyszło do głowy wybrać na następce Bieruta nikogo z ludzi Stalina, szczególnie zaangażowanych w jego kult, sprawujących władze w jego imieniu i szczególnie ubabranych krwią niewinnych ludzi. Nie chodziło o żadne rozliczenie. Chruszczow po prostu miał świadomość, że pozwolenie na to, by władza pozostała przy ludziach, którzy bezkrytycznie byli wierni Stalinowi, oznacza kłopoty, które mogą pozbawić władzy jego samego. Chruszczow przybył wiec, aby osobiście dopilnować żeby polskim podwładnym nie strzeliło do głowy nic głupiego. Gdyby nie presja Chruszczowa, to na I sekretarza KC PZPR zostałby wybrany Roman Zambrowski, uznawany za jednego z czołowych ''władców'' partii, obok takiego zbrodniarza jak Jakub Berman. Ostatecznie na czele partii stanął Edward Ochaba. 
Kim byli prawdziwi pretorianie Stalina, których Chruszczow chciał odstawić na boczny tor?
W swoim felietonie, ''Chamy i Żydy'', który ukazał w 1962 r. się na łamach ''Kultury Paryskiej'' Wiktor Jedliński opisał to w następujący sposób. ''Ludzie którzy faktycznie rządzili Polską w czasach Stalina, to przede wszystkim Bolesław BierutRoman ZambrowskiJakub BermanHilary Minc i Franciszek Mazur. Ta piątka miała oczywiście całą armię dependentów, którzy zapewniali jej większość, gdzie tylko było potrzeba.'' 
Poza frakcją stalinowską była w PZPR i druga która nie sprawowała władzy, z ramienia Stalina, i która nie mogła wdrapać się na stołki zajęte przez ''wielką piątkę''. Byli oni również wiernymi komunistami oddanymi wiecznemu sojuszowi z ZSRR. 
''Grupa ta składała się przeważnie z młodszych stażem członków K.C., zbuntowanych przeciwko piątce i gorliwych w zaprowadzaniu w Polsce nowego kursu, wymarzonego przez Moskwę. Poparcie Moskwy zapewnia tej grupie automatycznie posłuszną solidarność ze strony niedotkniętej ekskomuniką Chruszczowa części Politbiura. Wszystkich ich razem nazwano następnie ''Natolińczykami''. Natomiast na określenie pierwszej grupy w żargonie partyjnym utarła się nazwa ''Grupa Puławska''. Dla Puławian Natolińczycy to ''chamy'', a dla Natolińczyków Puławianie do ''żydy''.
Po słynnym referacie Chruszczowa wydawało się jasne, że ''żydy'' przegrali i muszą odejść. Jednak ci ostatni nie zamierzali łatwo się poddać. Nie żeby bali się, iż spotka ich to, co zgotowali tysiącom Polakom, ale nikt nie lubi tracić władzy. 
''Żydy'' przystąpili do kontrofensywy i zaczęli wysyłać na partyjne zabrania mniej znanych, którzy kajali się przed robotnikami, opowiadając bajeczki o ideowych, młodych komunistach, którzy pragną demokratyzacji. Ze swojego grona wytypowali nowych przywódców, którzy mieli przejąc władzę jako frakcja demokratyczna, w rzeczywistości za sznurki dalej pociągałaby ''wielka piątka''. Poświęcono Bermana, dbając by czołowemu stalinowcowi nie stała się zbyt duża krzywda, w prasie cenzura zelżała. Chodziło o przekaz do społeczeństwa, że stalinowcy odpowiedzialni za cierpienia tysięcy Polaków zbłądzili, ale zrozumieli swoje błędy. Misterny plan zawiódł, społeczeństwo nie uwierzyło w ludzką twarz komunistów. 
Postanowiono przeprowadzić głębsze reformy. 
Prymitywnych politruków zastąpili w zakładach pracy działacze gotowi zawsze wysłuchać i poradzić. Te powierzchowne działania również nie odniosły pokładanych nadziei. 
W czerwcu 1956 r. na ulice Poznania wyszli robotnicy. Ich zryw został krwawo stłumiony, a społeczeństwo nie do końca wierzyło w przekaz o ''wypadkach poznańskich''. W lipcu do Polski przybył wysłannik Moskwy Nikołaj Bułganin. Nie spodobało mu się poluzowanie cenzury, zaś ''chamy'' kując żelazo póki gorące, na odbywającym się VII Plenum KC PZPR po pierwsze zażądali wprowadzenia do KC Władysława Gomułki , a po drugie przypomnieli ,jak duży jest odsetek Żydów w rozmaitych resortach, zwłaszcza siłowych. Według Jedlińskiego aresztowanie Gomułki podpisał sam Zambrowski. Zarzut jaki postawiono towarzyszowi Wiesławowi to ''prawicowo-nacjonalistyczne odchylenie''. Gomułka trafił do tajnego więzienia bezpieki w Miedzeszynie. Oczywiście nie był tam katowany jak akowcy, niemniej ''chamom'' wystarczył sam fakt aresztowania. Po śmierci Bieruta towarzysz Wiesław idealnie nadawał się na przywódce. 
''Żydy'' zareagowali natychmiast. Zarzucili ''chamom'' antysemityzm i umiejętnie podsycali wrażenie, że jego źródłem są polecenia Chruszczowa. Każdy kto próbował ich rozliczyć ze zbrodni, natychmiast spotykał się z zarzutem antysemityzmu. Puławianie mający powiązania ze środowiskami intelektualnymi i artystycznymi zaczęli manipulować opinią publiczną. ''Przeglad Kulturalny'' zamieścił artykuł o tym jak,Żydzi uciekają z Polski do Izraela, nie mogąc znieść upokorzeń, które ich na każdym kroku w Polsce spotykają. W ten sposób stalinowska frakcja komunistów pochodzenia żydowskiego korzystając ze wsparcia medialnego rozmaitych ''ludzi kultury''takiegoż pochodzenia, przedstawiła siebie jako inteligentów, atakowanych przez ograniczonych intelektualnie prostaków powodowanych antysemityzmem i uczepionych klamki ambasady radzieckiej. Oczywiście Natalończycy czyli ''chamy'' za Stalina żadną opozycją nie byli, ale trzon stalinowskiej gwardii do roku 1956 stanowili Puławianie czyli ''żydy'' i wszyscy z Moskwą i samymi zainteresowanymi mieli tego świadomość. Różnica polegała na tym, że ''żydy'' po instrukcje dzwonili bezpośrednio na Łubiankę, a ''chamy'' biegali po nie do ambasady ZSRS. Rzecz też i w tym,że o ile ''chamy'' byli skłonni wskazać chociaż kilka osób personalnie odpowiedzialnych za stalinowskie zbrodnie ''żydy'' takiego zamiaru nie mieli. A ponieważ siłą rzeczy rozliczenia proponowane przez ''chamów'' uderzyłyby właśnie we frakcję Puławian, bronili się przed tym jak tylko mogli. 
Pozostało zjednać sobie Gomułke który nie pałał sympatią za pobyt w wiezieniu ale i też nie miał wyjścia wobec zdecydowanej wygranej Puławian, oraz przekonać Chruszczowa,że są w stanie utrzymać władzę w Polsce, co się ostatecznie udało. 
''Żydy'' i sam Gomułka oczywiście zorientowali się szybko,że najważniejszą rzeczą będzie postępowanie wobec bezpieki ,notabene w znacznym stopniu opanowanej właśnie przez Puławian od stanowisk szeregowych śledzi wyrywających paznokcie zaczynając na ich nadzorcach z ministerstwa kończąc. ''Żydy'', byli nie tylko frakcją w PZPR, nie chcieli, by bezpieka wymknęła im się z rąk i zaczęła kontrolę nad partią, wiec zaczęli kampanię mającą przekonać społeczeństwo, że to, co było, to wina bezpieki, a nie partii. Chcąc przejąć kontrolę nad bezpieką ''żydy'' zaczęli dokonywać rozliczeń. Ubecy postanowili się bronić i zorganizowali komitet strajkowy, po czy rozpoczęli rozpowszechnianie dokumentacji wykazującej, że tylko wykonywali rozkazy, wydawane przez takich ''postępowców'' jak np. Zambrowski. KC musiało zareagować i zareagowało wywalając i rozliczając kolejnych ubeków. Trzeba podkreślić ,że żadna krzywda im się nie stała, a największa kara jaka ich spotkała to usunięcie z resortu albo partii. 
Rozczarowane ''chamy'' czekały cierpliwie przez około 10 lat żeby w roku 1968 wziąć odwet i pozbyć się części z nich. Znamienne jest, że właśnie wtedy wielu ''intelektualistów'' i  działaczy partyjnych, ''przerażonych falą antysemityzmu'' pomaszerowało dziarsko do ''opozycji''.
Wydaje się,że wówczas ''żydy'' próbowali rozegrać tę samą partię, którą skutecznie rozegrali w roku 1956, tyle tylko, że mieli już dodatkowe argumenty, które brzmiały mniej więcej tak; okres błędów i wypaczeń został przecież rozliczony, winni ukarani, a teraz władza znowu uderza w antysemickie czystki, atakując Bogu ducha winnych, tylko dlatego, że są Żydami. Zadziałało dużo lepiej niż za pierwszym razem, a efekty odczuwamy do dziś, czego namacalnym przykładem jest postawa Prezydenta RP.  

źródło fragmenty ksiązki ''Poznaj ich prawdziwe nazwiska''- Aldona Zaorska
       http://static.kulturaparyska.com/attachments/75/92/9fba76297be6aa42a84df02adb2d79229bfd805b.pdf#page=3 

poniedziałek, 17 czerwca 2019

Facebook cenzuruje wybranych.

Ostatnie bastiony wolności słowa kurczą się. Media społecznościowe długo opierały się forsowanym ideologiom. To ma się wkrótce zmienić.  


„Nadszedł czas, aby zaktualizować zasady, aby określić jasne obowiązki dla ludzi, firm i rządów” – pisze Zuckerberg. 34-letni miliarder uważa, że nowy wymiar kontroli internetu powinien opierać się na czterech filarach: blokadzie szkodliwych treści, ochronie wyborów, ochronie prywatności i możliwości przenoszenia danych osobowych pomiędzy firmami.
Przyjęta hipoteza ,że Facebook, dzięki swojej pozycji monopolisty wśród mediów społecznościowych wykazuje tendencje do wpływania na opinie publiczną i kształtowania określonych postaw nie jest bezpodstawna. Co kryje się pod terminem ''szkodliwych treści'' o tym Zuckerberg nie raczył wspomnieć, niemniej wysiłki portalu skupiające się na stygmatyzowaniu treści o zabarwieniu konserwatywnym i prawicowym dają pogląd jak ma być kształtowany wirtualny świat oczami twórcy.
Portal Zuckerberga porzucił status obiektywizmu usuwając posty reklamujące Marsz niepodległości 2016, argumentując polityką portalu. Od tego czasu facebookowe sito zaczyna uszczelniając procedury eliminując dyskurs medialny. Facebook wypowiedział wojnę z tzw mową nienawiści uruchamiając algorytmy mające na celu tropienie słów które wedle pomysłodawców są obraźliwe. Administratorzy Facebooka dostrzegli, że tematy i informacje zamieszczane są dalekie od liberalno-lewicowej narracji. To co pierwotnie miało być platformą wymiany myśli zmienia się w decyzyjny organ selekcjonujący dostęp do informacji. Facebook kreuje nowego użytkownika wolnego od konserwatywnego podejścia do życia wpisując się w globalny trend wykorzenienia ze świadomości ludzkiej wartości bliskich wielu użytkownikom portalu takich jak; ojczyzna, rodzina czy religia.
Dostęp do informacji wyrażający zgoła inny pogląd jest ograniczany.
Serwis alternatywnych informacji AlexJones został bez podania powodu usunięty z Fcebooka. Prawicowo-konserwatywny fan page Kresy.pl bez ostrzeżenia ani uzasadnienia nie został co prawda usunięty ale ograniczono zasięg postów publikowanych co ma  decydujący wpływ na pozyskiwanie reklamodawców. W wyniku nieuczciwych działań zasięg publikacji trafia do kilkudziesięciu osób zamiast jak to miało miejsce wcześniej do prawie 100 tys.
Ten sam los dotknął prawicowy Dziennik Narodowy. Być może stało się to z powodu nowego regulaminu, który jasno mówi, że zakazane jest udostępnianie treści propagujące nienawiść, chcąc w ten sposób edukować innych i zwiększać świadomość społeczną. Wynika z tego, że jakakolwiek próba przypominania o bolesnej historii, określającej kto był katem a kto ofiarą może zostać zablokowana przez administratorów portalu. Facebook rości sobie prawo do blokowania treści krytykujących imigracje lub wyznanie (chyba, że sprawa dotyczy chrześcijan z których można bezkarnie szydzić). Portal Zucerberga uznał zdjęcie z I Komunii św. za naruszające standardy społeczności i nałożył na księdza Romana Kneblewskiego 30 dniową blokadę.
Facebook kreuje się na obrońce wykluczonych. W tym celu zamieścił nowy regulamin z lista słów zakazanych. Skoro pierwsze lody zostały przełamane można się spodziewać, że lista słów z czasem będzie wydłużana.
Nie łudźmy się, FB z medium społecznościowego przeistoczył się w wolne od głębszej refleksji, coraz sprawniej działające narzędzie, mające na celu przemianę mentalności społecznej. Dzisiejszy świat mediów społecznościowych kreuje nowy wizerunek człowieka. Społeczeństwo wyzute z tożsamości i wyższych wartości jest bezwładną masą podatną na utopijne ideologie.

wikimedia commons Carlos Ramon Bonilla

sobota, 18 maja 2019

Polska w obronie węgla.

Parlament Europejski przyjął rezolucję “Europa, która dba o czyste powietrze dla wszystkich” zachęcając kraje członkowskie do odchodzenia od węgla najpóźniej do 2030 roku.

Ideologia stojąca za pakietem klimatycznym sprowadza się do tego, że kraje opierające swoją gospodarkę na węglu powinny się pozbyć swoich zasobów energetycznych dokonując transformacji na Odnawialne Źródła Energii. W przypadku Polski jest to likwidacja naturalnych zasobów energetycznych.
Kalkulacje polityki klimatycznej nijak się maja z rzeczywistością. Problem jak tego dokonać, gdy nie ma nawet szacunkowych kwot by sfinalizować projekt odejścia od węgla do 2030 roku. 
Kolejna sprawa to czym zastąpić węgiel w przypadku gdy nie mamy do tego warunków infrastrukturalnych. Polskie sieci elektroenergetyczne nie są dostosowane do przesyłu energii OZE,ponieważ są one niestabilne, o różnym poziomie mocy. Nasza sieć przesyłowa jest dostosowana do elektrowni węglowych o stałym poziomie mocy. Brak jest również technologii umożliwiającej magazynowanie energii. Niedostosowanie do nowych warunków skutkowałoby sprowadzaniem energii lub zainwestowaniem kolosalnych nakładów w moce gazowe spełniające normy unijne, co na te chwile jest trudne do wyobrażenia. 

Brak planu strategii na przyszłość skutkuje bezmyślnym wykonywaniem poleceń unii, co powoduje zamykanie kopalń węgla. Rząd PiS z jednej strony próbuje sprostać unijnym wymogom redukcji dwutlenku węgla, z drugiej strony braki surowca rekompensuje importem. Ograniczenie wydobycia węgla powoduje, że ceny węgla idą w górę.
W samym tylko okresie od stycznia 2018 do listopada sprowadzono do Polski 18 mln ton węgla. Według ekspertyzy ARP, około 70 proc. sprowadzanego węgla pochodzi z Rosji. W ciągu 11 miesięcy 2017 r. sprzedaliśmy za granicę 5,9 mln ton węgla, a w analogicznym okresie 2018 r. 3,6 mln. ton. Ponadto trzeba przypomnieć słowa Mariusza Błaszczaka z 2014 r. o tym, że na węgiel z Rosji należy nałożyć embargo, bo dzięki jego sprzedaży Putin ma pieniądze, żeby napadać na sąsiednie kraje. 

Polska nie powinna rezygnować z węgla, wręcz przeciwnie, trzeba bogactwo które mamy wykorzystywać maksymalnie za pomocą  nowoczesnej technologii. Jest cały szereg nowoczesnych technologii, gdzie węgiel można przetwarzać w różne substancje i syntetyczne paliwa. Dostępna jest również technologia podziemnego zgazowania węgla i zamiany surowca w wodór. W polskim interesie nie leży bezmyślne odchodzenie od węgla, tylko zastosowanie czystych ekologicznych technologii które posiadamy.  

piątek, 3 maja 2019

Witamy w Polin.

Po dekadach względnego spokoju wolnego od wojen Polska staje w obliczu nowego niebezpieczeństwa. Zagrożenia które kiedyś były namacalne, mogące wywołać alarm i reakcje narodu zostały dziś zastąpione przez ukryte wrogie działania mające ten sam cel. Szkopuł w tym, że trzeba tego dokonać na tyle inteligentnie, żeby Polacy nieświadomi zagrożenia sami oddali suwerenność.

''1000 lat wspólnej historii i trwania razem-w Polin, ziemi przyjaznej żydowskiemu narodowi''. powiedział Prezydent Polski Andrzej Duda.
Od tamtej pamiętnej chwili minęło już kilka lat. Najwyraźniej Andrzej Duda już wtedy wiedział co mówi. Państwo Polin zaczyna nabierać określonej formy i nie trudno się domyśleć jaki cel przyświeca kreatorom nowego kształtu Polski.

Witamy w Polin, w którym nad przebiegiem legislacyjnym nowelizacji ustawy o IPN dyskutuje się w siedzibie Mosadu.

Witamy w Polin, w którym żydowskie święto Chanuka jest celebrowane w Sejmie RP oraz przez głowę państwa w Pałacu Prezydenckim.

Witamy w Polin, w którym rządząca partia wykazuje brak jakiejkolwiek reakcji nad uchwalaniem ustawy 447 , której celem jest ograbienie Polski przez środowiska żydowskie na kwotę 300 mld dol.

Witamy w Polin, w którym bezpodstawne oszczerstwa insynuujące, że Polacy przyczynili się do holocaustu Żydów przechodzą bez jakiejkolwiek reakcji ze strony rządu.

Witamy w Polin, w którym Dyrekcja Muzeum Auschwitz , kierowanego przez Piotra Cywińskiego odmawia Stowarzyszeniu Rodzin Polskich Ofiar Obozów Koncentracyjnych  uczestnictwa z okazji 74 rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu koncentracyjnego.

Witamy w Polin, w którym folklor bicia kijem Judasza jest przedstawiany jako wyraz antysemickiej nienawiści do narodu wybranego.

Witamy w Polin, w którym policja nęka prezesa stowarzyszenia Marsz Niepodległości Roberta Bąkiewicza w związku z kampanią #NieDlaRoszczeń żydowskich.

Witamy Polin, do państwa którego pomimo nie gasnącej kampanii oszczerstw i oskarżeń o antysemityzm w Izraelu wydaje się masowo obywatelstwo, nie zważając na fakt, że jedna na 20 osób mówi w języku polskim, a w wielu przypadkach nie wiedzą nawet gdzie Polska leży.

Witamy w Polin, gdzie izraelska spółka Tahal przejmuje kontrole nad strategiczną gałęzią gospodarki jakim jest sieć wodociągowa.

Witamy w Polin, w którym lotnisko w Rzeszowie jest przejmowane przez służby izraelskie w czasie gdy pielgrzymi tysiącami przybywają na grób cadyka Elimalecha w Leżajsku.

Witamy w Polin, w którym Prezydent Andrzej Duda przeprasza żydowskich komunistów i katów stalinowskich za to, że zostali w 1968 roku wypędzeni z Polski.



poniedziałek, 22 kwietnia 2019

Konfederacja na celowniku.

Stało się to czego obecne rządząca partia się najbardziej obawiała. Powodem ,który spędza sen z powiek naczelnikowi państwa Jarosławowi Kaczyńskiemu nie są bynajmniej liberałowie z najwiekszej partii opozycyjnej , ale wyrastająca konkurencja z prawej strony, podważająca tezę jakoby na prawo od PiS była tylko ściana.

Zawiązana przez przedstawicieli partii Korwin i Ruchu Narodowego Konfederacja już na początku swojej drogi była tematem drwin i marginalizacji. Nie bez przyczyny podważano zaistnienie na scenie politycznej Koalicji ProPolskiej.
Wolnościowcy i Narodowcy nie oglądając się na boki prą do przodu wypominając błędy, niespełnione obietnice wyborcze i hipokryzje PiS-u takie jak; brak obiecanej ustawy zakazującej aborcje, wpuszczenie na terytorium Polski dziesiątek tysięcy imigrantów, wycofanie się z ustawy o IPN , kolejne wprowadzane podatki obciążające budżet obywateli, brak opublikowania aneksu do raportu o likwidacji WSI, brak reakcji na uchwalenie ustawy 447, służalcza polityka wobec USA i Izraela.
Po czasie do koalicji dołączyła działaczka pro-life Kaja Godek, reżyser Grzegorz Braun, przedsiębiorca Marek Jakubiak, muzyk Piotr Liroy-Marzec.
Pomimo powiększającego się grona uczestników, zyskujących coraz większą społeczna aprobatę nie wpłynęło to na zaistnienie w głównych środkach masowego przekazu. Zarówno Telewizja Publiczna jak i komercyjne stacje zamknęły drzwi swoich rozgłośni na przedstawicieli środowiska narodowo-wolnościowego. Chodziło przede wszystkim o odcięcie tlenu do rosnącej siły politycznej, która mogła by zagrozić i podważyć założenia obecnej polityki rządu.
Szczelnie zamknięte drzwi mediów nie powstrzymały rosnącej popularności Konfederacji.
Nie można powstrzymać entuzjazmu Polaków samym tylko wyłączeniem mikrofonu. Nie powiodła się cenzura, trzeba było znaleźć inną formę stłamszenia głosu konfederatów.
Wrócono do starej sprawdzonej metody. Nie popierasz rządu, działasz przeciw Polsce. W tym duchu redaktor Gazety Polskiej Tomasz Sakiewicz rozpoczął krucjatę przeciw Konfederacji, insynuując absurdalne tezy, że Narodowcy z jednej strony działają w służbie lewactwa. a z drugiej wspierają Adolfa Hitlera. Jak widać absurd goni absurd, ale pan Sakiewicz raczej sobie z tego nic nie robi.
Jak można się domyśleć groteskowe tezy przedstawiane przez naczelnego Gazety Polskiej nie spowodowały zamierzonego efektu, co najwyżej naraziły na śmieszność całą osobę Sakiewicza.
Jednakże zamówienie żeby zohydzić Konfederację padło i trzeba było zrobić wszystko by podkopać wizerunek rodzącej się siły. W tle całego zamieszania jawią się wybory do Europarlamentu. Zyskująca w oczach społeczeństwa Konfederacja, jeśli zdobędzie 5 proc. ważnych głosów ugruntuje swoją pozycje na scenie politycznej, a wtedy znacznie trudniej będzie mediom rządowym bagatelizować postulaty konfederatów nie wchodząc z nimi w polemikę. Należy pamiętać, że główna oś walki nie toczy się o to ile miejsc zyskają euro-sceptycy w Parlamencie Europejskim, tylko o to jak będzie wyglądać mapa polskiej sceny politycznych po jesiennych wyborach. Stąd też pokładany nacisk, aby wypchnąć konfederatów poza próg wyborczy.
Konfederacja najwyraźniej zaczyna być zagrożeniem dla rządzących bo do hucpy dołączył Antoni Macierewicz, który na antenie TV Trwam próbował przekonywać widzów do swoich tez; „Sprawy te są tak przedstawiane w fałszywym świetle, w moim głębokim przekonaniu, przez środowiska, które były tradycyjnie prorosyjskie. Nie jest prawdą, że są to środowiska narodowe, bo ze Stronnictwem Narodowo-Demokratycznym nie mają w istocie nic wspólnego. Jest prawdą, że będąc środowiskami marginalnymi, prorosyjskimi, czasami zresztą bezpośrednio związanymi z polityką rosyjską, są środowiskami, które chcą udawać środowiska narodowe i grać na pewnej nucie.” 
Ten sam ton , ta sama narracja, nie podparta żadnymi wiarygodnymi dowodami co u Sakiewicza, ale Macierewicz poszedł jeszcze dalej; Jeżeli osłabimy PiS, to damy drogę takim siłom jak Platforma Obywatelska i tzw. Koalicja Europejska. A to są siły, które wielokrotnie przystawały na grabież Polski i to z różnych środowisk, zarówno mafijnych jak i politycznych zagranicznych.” 
Strasząc dojściem Platformy Obywatelskiej do władzy Macierewicz dokonał pewnej manipulacji. Według tego co sugeruje  Konfederacja miałaby odbierać głosy PiS-u, co skutkowałoby dojściem przedstawicieli KE do władzy.. Sondaże mówią całkowicie co innego. Konfederacja zyskuje popularność a PiS jej nie traci. Stratedzy PiS widzą to i wiedzą jak trudno będzie po wyborach przekonać do swoich racji konfederatów. Dlatego podjęto próbę wskrzeszania topniejącego w sondażach Kukiz 15. PiS pomógł zbierać podpisy formacji Pawła Kukiza na najbliższe wybory, żeby podzielić elektorat, zagwarantować sobie przyszłego koalicjanta gdyby wynik wyborów nie poszedł po myśli Jarosława Kaczyńskiego.