niedziela, 5 sierpnia 2018

Imigranci w Polsce mile widziani.

Sztuką jest uczenie się na własnych błędach, jednakże jeszcze większą sztuką jest uczenie się na błędach innych. Jest to tym bardziej zasadne kiedy w grę wchodzi interes i bezpieczeństwo kraju.

Na początku lat 60' sytuacja polityczna w Turcji była daleka od stabilizacji. Lewicowy rząd sprzyjający Związkowi Radzieckiemu został odsunięty od władzy, którą przejęło wojsko. Poważny kryzys państwa nie mógł nie zostać niezauważony przez sprzymierzeńców NATO ,w tym Stanów Zjednoczonych dla którego Turcja była w tym rejonie najważniejszym partnerem w zimno wojennym wyścigu zbrojeń.
W tym samym czasie w sercu Europy podnoszące się z gruzów Niemcy przeżywały okres największego cudu gospodarczego. Efektem tego był ogromny popyt na pracowników. Tę lukę próbowano wypełnić pracownikami z Grecji, Hiszpanii i Włoszech, którzy skuszeni jak na owe czasy rewolucyjnym  40-godzinnym tygodniem pracy tłumnie przybywali do ojczyzny Wagnera. Niemcy potrzebowały siły roboczej która zapewniła by krajowi rozwój, ograniczyłaby gwałtowny wzrost płac, oraz zapewniłaby systemowi emerytalnemu dopływ środków, co z kolei odłożyłoby w czasie widmo podwyżek składek emerytalnych. To też skłoniło do podpisania przez gabinet kanclerza RFN Konrada Adenauera umowę z Turkami o zatrudnianiu, jak to wcześniej miało miejsce z Hiszpanami, Włochami i Grekami. Umowa podpisana w październiku 1961 roku zakładała czasowe zezwolenie na pobyt pracowników tureckich. Mieli się oni wymieniać co 2 lata. Zrezygnowano jednak z tego zapisku pod wpływem nacisków pracodawców obawiającymi się utraty wykwalifikowanej siły roboczej.
Do 1973 roku, w którym to roku program został zakończony liczba Turków w Niemczech wzrosła do 700 tys. Rząd Helmuta Schmidta próbował skłonić Turków do powrotu. Porzucenie polityki poprzedników nie przyniosło oczekiwanego rezultatu, a wręcz wywołało kolejną fale migracji, po tym jak rząd RFN wycofał się z wypłacania zasiłków przebywającym w Turcji rodzinom.
Po kolejnym puczu w Turcji w 1980 roku więzienia wypełniły się oponentami politycznymi. Wielu z nich torturowano, setki zmarły w więzieniach, część uznano za zaginionych. Kolejna fala tym razem uchodźców politycznych wlała się strumieniem na teren Niemiec. Nie spotkało się to z przychylnym odbiorem wśród społeczeństwa niemieckiego. Imigracji nie spowolnił  program rządu Helmuta Kohla wypłacając 10.5 tys. marek za opuszczenie terenu Niemiec. Masowa imigracja postępowała, zachęcona jeszcze bardziej przez rządy lewicy gwarantujące Turkom niemieckie obywatelstwo.

Dziś w Niemczech mieszka 3 mln. osób tureckiego pochodzenia. Pomimo kilku dekad społeczność turecka  w przeważającej mierze się nie zintegrowała. Odsetek dzieci które nie ukończyły szkoły w latach 2001-2006 wzrósł z 42 proc. do 57 proc. W wielu przypadkach Turcy mieszkający w Niemczech nie znają języka niemieckiego. Problemy z asymilacją pojawiają się również w sferze religijnej. Co drugi Turek uważa, że prawo islamskie należy przenosić nad prawo niemieckie. Pogląd ten wzmacnia organizacja Ditib będąca de facto agenturą Ankary.

Jaki ma to związek z Polską, oficjalnie walczącą z polityką imigracyjną? Ano taki, że fasadowa polityka na potrzeby medialnego piaru  w tym zakresie mija się z rzeczywistością.
Polska jak niegdyś Niemcy otwiera się na imigrantów. Rządowe dane nie pozostawiają złudzeń. Polskie urzędy wydały w sumie 343,956 pozwoleń na pobyt stały lub czasowy w Polsce. Na pierwszym miejscu plasują się Ukraińcy z wynikiem 157,832. Do Polski przybywają imigranci z tak egzotycznych państw jak Wietnam 12,431, Chin 9,222, Indie 8,025, Korea Południowa 1,838, Nepal 1302, Bangladesz 1,070. Brama stoi otworem również dla mieszkańców krajów w których dominującą religią jest islam takich jak; Egipt 1,337, Tunezja 859, Algieria 746, Maroko 542, Libia 443, Irak 1,176, Syria 1,063, czy Turcja z której przybyło 4,138 imigrantów, nie wspominając o obywatelach były republik radzieckich.
Dane nie obejmują czarnego rynku. Na terenie całej Polski działają wyspecjalizowane agencje, które legalizują przybyszów. Proceder jest banalnie prosty. Tworzy się fikcyjną firmę która wystawia zapotrzebowanie na pracowników. Dzięki temu trafiają do Polski imigranci z najodleglejszych krańców świata, otrzymując pozwolenie na 3 lata pracy( rządowe plany przewidują wydłużyć ten okres do lat 5).
Na to wszystko dochodzą programy wsparcia dla najbiedniejszych rodzin.
Biorąc pod uwagę zachętę dla rodzin imigrantów programem 500 plus Polska w niedługim czasie może stać się rajem dla imigracji, a liczba aktualnie przebywających przybyszów może zwiększyć się kilkukrotnie.

Powielamy politykę imigracyjną naszych zachodnich sąsiadów, działania których powinny być odpowiedzią i wyznacznikiem jakich błędów należy unikać. Tej polityki nie powinni kształtować lobbyści zagranicznych korporacji szukający jak najtańszej siły roboczej do swoich oddziałów w Polsce tylko odpowiedzialny rząd przedkładający dobrobyt i bezpieczeństwo Polaków ponad wszystko inne.

 zródło www.pch24.pl
            Marek Pyza www.wsieciprawdy.pl
            https://migracje.gov.pl/
       

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz