niedziela, 19 marca 2017

Energetyczny powiew z Polski.

Gdyby nie kleszcze machiny biurokratycznej wyciskające ostatnie motywacje polskich przedsiębiorców nasz naród stałby się kolebką innowacyjności. Nie będąc gołosłowny przytoczę przykład wynalazku zasługujący na szczególną uwagę który w dobie poszukiwań nowych przyjaznych dla środowiska i człowieka źródeł energii ma szanse podbić rynki światowe w tej prężnie rozwijającej się branży.

Energetyka wiatrowa mimo iż jest ciągle w powijakach,  każdego roku zyskuje nowych zwolenników, którzy nie tylko pragną czerpać tanią  energie, ale jak pokazuje przykład wynalazku Waldemara  Piskorza z Podlasia mogą zrewolucjonizować rynek elektrowni wiatrowych na rzecz bardziej wydajnej technologi energetycznie pionowych turbin wiatrowych.
Pionowe elektrownie wiatrowe charakteryzujące się niskim poziomem hałasu, oraz groźnych dla środowiska ultradźwięków spotykanych w standardowych elektrowniach wiatrowych. 30 metrowe maszty na których osadzone są pionowo łopatki sprawia, że nawet delikatny podmuch wiatru, niezależnie od kierunku jest w stanie zainicjować wprawienie w ruch łopatek, i tym samym nieprzerwaną dostawę energii , która przy niższych podmuchach , w przypadku tradycyjnych turbin jest rekompensowana poborem energii z elektrowni węglowych. Jest to istotne z uwagi na warunki jakie panują na terenie Polski  w których energetyka wiatrowa  nie jest do końca wydajna. Porównując panele fotowoltaiczne i standardową elektrownie wiatrową  produktywność roczna do ceny wychodzi zdecydowanie na korzyść turbiny pionowej Piskorza i oscyluje w okolicach 3000MWh.


Wynalazek Waldemara Piskorza zdobył szereg prestiżowych nagród takich jak; Złoty medal na Międzynarodowych Targach Poznańskich, Najbardziej Innowacyjny produkt na Targach Energetycznych w Łodzi ,udowadniając, że prostota konstrukcji idzie w parze z solidnością i w niedługim czasie ma szanse podbić i wyznaczyć nowe standardy w światowej energetyce wiatrowej.

zdjęcia udostępione za pośrednictwem www.Proenergetyka.pl

poniedziałek, 13 marca 2017

Transgenicznej soi mówimy ''NIE''.

Problem  GMO od ponad dekady wpisał się w spór polityczny ścierających się z sobą stron konfliktu. Pozytywny aspektem tego sporu jest to, że świadomość społeczna w kwestii tak istotnej rośnie z każdym rokiem. Spór trwa od lat, a społeczeństwo codziennie konsumuje mięso i nabiał z hodowlanych zwierząt karmionych paszą, której głównym składnikiem jest transgeniczna soja.

Opór części społeczeństwa zaowocował ideą wyzbycia soi transgenicznej z paszy dla zwierząt hodowlanych.
Mleczarnie, które zaangażują się w ten projekt będą wymagały od hodowców bydła mlecznego produkowanie mleka bez GMO. Aby tego dokonać zmieniony będzie musiał być cały proces żywieniowy. Niesie to nie lada wezwanie dla producentów paszy, którzy już teraz przeprowadzają badania nad wykorzystaniem szeregu mieszanek traw, dzięki którym poziom białka z sianokiszonek z traw i lucerny będą mogły zastąpić, chociaż w części białko sojowe.
Tak więc jak można zauważyć genetycznie modyfikowana soja jest od dawna w naszym jadłospisie, nie ograniczając się jedynie do mięsa bądź produktów mlecznych. Jej występowanie w sojopochodnych składnikach występuje w wielu produktach żywieniowych takich jak; chleb, ciastka , czekolada, olej roślinny, nie wspominając o diecie wegetarian ,gdzie soja stanowi jedno z podstawowych źródeł białka roślinnego.

Producent koncern Monsanto poprzez zmianę genów uodpornił soję na glifosat, główny składnik herbicydu Round -up, dzięki czemu transgeniczna soja mogła się bez przeszkód rozwijać. Przemysłowe stosowanie tego środka dla ochrony soi niesie za sobą zagrożenie dla innych roślin, zwierząt, drzew a nawet ryb. Nie pozostaje też obojętny dla ludzi o czym informowały badania przeprowadzone przez zespół naukowców profesora Saraliniego.
Wobec tego skoro soja transgeniczna niesie za sobą ryzyko  zaburzeń zdrowotnych dlaczego jest akceptowana przez EFSA(Europejski urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności), instytucji odpowiedzialnej za dopuszczenie na rynek UN nowych produktów i składników żywieniowych.
Żeby odpowiedzieć na to zasadnicze pytanie należy baczniej przyjrzeć się powiązań między EFSA a beneficjentami soi GMO, takich koncernów jak; Unilever, Danon,  Nestle, i przede wszystkim Monsanto, którego strefa wpływów nie ogranicza się do terenów Stanów Zjednoczonych.
EFSA mimo wielu alarmujących sygnałów nie dostrzega konieczności przeprowadzenia długoterminowej oceny ryzyka stosowania GMO, wpisując się tym samym w scenariusz pisany przez czołowych graczy dążących do zmonopolizowania rynku spożywczego.
Dzięki takim działaniom EFSA sprzeniewierza się misji do której została powołana narażając nas na trudne do przewidzenia skutki związane ze spożyciem transgenicznej soi.
Póki indywidualne korzyści będą brały górę póty będziemy tylko ostatnim ogniwem w korporacyjnym łańcuchu pokarmowym.

wikimedia commons photo by Unisouth


poniedziałek, 6 marca 2017

Technologia w walce z nafciarzami.

Ropa naftowa będąca ciągle podstawowym surowcem energetycznym wielu gospodarek jest jednym z najbardziej pożądanych surowców na ziemi. Paliwo to daje poczucie niezależności , to też wiele krajów wydaje miliony na odkrywanie nowych źródeł. Jednakże dystrybucja tego ciekłego minerału niesie za sobą duże ryzyko dla środowiska i ludzi. Nieszczelności rurociągów,  katastrofy tankowców lub awarie na platformach wiertniczych choć nie zdarzają się często doprowadzają do katastrof ekologicznych na niewyobrażalną skalę. Skutki wycieku degradują całe ekosystemy i żyjących z bogactw morza  mieszkańców nadmorskich  siedlisk.
Od czasu pamiętnej katastrofy tankowca Exxon Valdez  i tragicznych następstw z tym związanych naukowcy podejmują wysiłki w celu znalezienia  rozwiązania jak zminimalizować skutki wycieku ropy naftowej do środowiska morskiego.



Nowoczesne osiągnięcia w nanotechnologii znalazły wyjście dla tego lepkiego kłopotu. Nano gąbka ma szanse zostać w przyszłości jedną z podstawowych metod usuwania skutków wycieku tej ciekłej kopaliny . Hydrofobowe  właściwości tego wynalazku  powodują ,że gąbka opierając się wodzie wchłania tylko toksyczne ciecze , ponadto jej cienka membrana zrobiona z sieci nanopołączeń zapewnia absorbcje do 20 razy więcej toksycznych zanieczyszczeń niż wynosi jej waga. Nano gąbka może być wielokrotnie używana, a jej ferromagnetyzm umożliwia sterowanie przy pomocy magnesów. Zdumiewające w tym wynalazku jest to, że po nasiąknięciu pozbywanie się ropy polega na wypalaniu jej bez szkody na konstrukcje gąbki.

Interesujące odkrycie zaprezentowali naukowcy z Uniwersytetu w Maryland, którzy chcąc znaleźć rozwiązanie na pozbycie się plam ropy doszli do wniosku, że jedynym rozwiązaniem jest całkowite jej wypalenie.
Tradycyjny żółty ognisty płomień osiąga swój kolor spalając kopcące drobiny sadzy, które formując się nie mają dość tlenu do całkowitego wypalenia. W tym celu opracowano tzw ''Niebieskie Tornado'' w którym niebieski płomień oznacza dostateczną ilość tlenu, i co za tym idzie wyższą temperaturę spalania, co z kolei prowadzi do bardziej efektywnego wypalenia toksycznej substancji bez lub minimalnej  emisji Co2. W eksperymencie przeprowadzonym na uniwersytecie badacze zauważyli, że niebieskie tornado nie tylko pali się czyściej, lecz również pomaga wciągać paliwo do obiegu płomieni.

To proste rozwiązanie, może stać się przełomem w kontrolowanym wypalaniu plam ropy naftowej , pomoże również zredukować toksyczne substancje jakie uwalniają do atmosfery  tradycyjne płomienie, i tym samym stać się skutecznym narzędziem w walce z tym niechlubnym procederem.


wikimedia commons photo by USCG

poniedziałek, 27 lutego 2017

Toksyczne ryby.

Ostatnimi czasy daje się zauważyć większe zainteresowanie konsumpcją ryb niż jeszcze do niedawna. Dzieje się tak dlatego ,że ryby powszechnie uważa się za zdrowe i są polecane jako alternatywa dla czerwonego mięsa. Jednym z gatunków, który zyskał uznanie jest będący synonimem luksusu łosoś. Jego hodowlana odmiana zwana Łososiem Norweskim z powodu niższej ceny zawojowała półki marketów.
Pytanie pozostaje ,dlaczego jest tańszy niż te z połowu i jakie tajemnice ukrywa przed nami?

Do nazwy Łosoś Norweski powinno się dodać łosoś hodowlany, bowiem swoje całe życie spędza na farmach rybnych, gdzie z powodu zbyt dużego nagromadzenia dochodzi do częstych infekcji. Epidemie nie są rzadkością więc żeby temu zapobiec do zbiorników wlewane są ogromne ilości pestycydów. Środkami chemicznymi leczy się chore i dręczone przez pasożyty łososie. W organizmach łososi wykryto groźny dla człowieka diflubenzuron, (środek chemiczny do ochrony lasów i upraw przed insektami). Jednak głównym winowajcą za skażenie chemiczne łososi nie są pestycydy ale toksyny będące składnikiem paszy. Jest ona wytwarzana ze świeżo złowionych ryb w formie granulatu do którego dodawane są substancje takie jak PCB, Dieldryna , Aldryna, Toksafen. Wszystkie te chemiczne związki kumulują się w mięsie i organach łososi zmieniając je w toksyczną miksturę niebezpieczną dla człowieka.

Panga to kolejny gatunek, który zawojował rynek światowy. Niska cena tego gatunku sprawiła, że panga stała się popularnym przysmakiem. Hodowana w Wietnamie na przemysłową skalę zasila  95 proc. światowej produkcji. Przemysłowa ,oddaje w pełni proces hodowli, gdzie tuczone pokarmem pełnym tłuszczu i białka ryby osiągają wielkość dorosłych osobników w pół roku, dwa razy szybciej niż na wolności. Podobnie jak w przypadku łososi, pangi chorują w zatłoczonych stawach. Aby temu zapobiec hodowcy wlewają ogromne ilości antybiotyków. Metoda ta jest kontrowersyjna, ponieważ ryby po pewnym czasie uodparniają się na lekarstwo, ponadto antybiotyki  wydalone skażają pobliskie ujęcia wodne zagrażając środowisku i ludziom. Do ochrony pang stosuje się również pestycydy ,których poziom kumuluje się trwale w ich tkankach.Po odłowieniu ryby trafiają do tzw. oczyszczarek wodnych zawierających polisfosfaty (używane jako środek zabezpieczający przed korozją i kamieniem) , następnie są filetowane z dużą zawartością konserwantów ułatwiających mrożenie, dzięki nim filety lepiej wchłaniają wodę i zyskują na wadze.

Ryby hodowlane są kilkakrotnie bardziej toksyczne niż inne produkty z supermarketów. Jako konsumenci mamy prawo wiedzieć co leży na półkach w domowych lodówkach. Pogoń za szybkim zyskiem naraża nas konsumentów na zagrożenia o których nie mamy pojęcia ,a zatajanie tych faktów jest pogwałceniem wszelkich  zasad ,które powinny obowiązywać w handlu.

wikimedia commons photo by Xiamonic

niedziela, 12 lutego 2017

Farmakologiczna epidemia.

Żyjemy w czasach kiedy kult zdrowego stylu życia nakreślił wzorzec człowieka XXI wieku.  By sprostać temu wezwaniu jakie niesie za sobą ów wzorzec zdrowego, szczęśliwego człowieka, promuje się suplementy diety i lekarstwa na choroby, o których jeszcze do niedawna nie mieliśmy pojęcia.
Zamiast kosztownych badań nad nowymi skutecznymi lekami na choroby nękające ludzkość, koncerny farmaceutyczne znalazły łatwiejszy sposób utrzymania dochodów ze sprzedaży, wymyślanie nieistniejących chorób lub kampanie zachęcające do kupna wątpliwej jakości suplementów diety.

Kontrola NIK(Najwyższa Izba Kontroli) ujawniła w sprawozdaniu wyniki przeprowadzonego audytu. Na losowo przeprowadzonych badaniach na próbkach suplementów diety, okazało się, że w 4 na 11 próbek z grupy probiotyków znaleziono niewykazane w składzie drobnoustroje, a nawet bakterie kałowe. Ponadto w suplementach probiotycznych zauważono spadek żywych bakterii, a w innym przypadku zakażenie grzybami. Spalacze tłuszczu tak szeroko reklamowane w mediach wykazały w niektórych przypadkach substancje psychoaktywne niebezpieczne dla ludzi.

Cofnijmy się do kampanii prezydenckiej z 1996, kiedy to republikański kandydat na prezydenta USA Bob Dole stanął w szranki z kandydatem demokratów Billem Clintonem. Kampania Dolea
kosztowała miliony, a on miał problemy z impotencją z powodu wcześniejszego raka prostaty, stąd  też kandydat republikanów postanowił wziąć udział w kampanii koncernu farmaceutycznego reklamującego cudowną niebieską tabletkę Viagrę. Przekaz trafił do milionów, po tym jak, szanowany senator i weteran wojny zaczął przed obiektywem mówić o problemach z erekcją. Wkrótce po tym świat ogarnęło niebieskie szaleństwo. Firmie udało się przekonać społeczeństwo, że każde odstępstwo od pełni sprawności seksualnej jest dysfunkcją i kwalifikuje się do leczenia. Sprawiło to ogromny popyt na Viagrę ,którą zaczęli kupować osoby w różnym wieku, niekoniecznie chorzy.
Pogoń za zyskiem doprowadził do kolejnej patologii związanej z depresją.
Kilka dekad temu choroba ta najczęściej nazywana była przewlekłym lękiem, a sposób leczenia tego schorzenia opierał się najczęściej na podawaniu Valium. Gdy Valium w latach 80' zaczęto kojarzyć z uzależnieniem Jednakże sytuacja na rynku uległa zmianie. Wywołało to przerażenie wśród lekarzy i pacjentów. Koncern farmaceutyczny Hoffman-La Roche producent Valium postanowił ratować swój cenny produkt zmieniając nazewnictwo choroby. Od tego czasu Valium zaczęto kojarzyć z szeroko pojętą depresją, a nie jak wcześniej przewlekłym lękiem. Po raz kolejny udało się przekonać opinie publiczną, że to co kiedyś nazywane było lękiem, jest czymś innym, że za tym lękiem kryje się poważna choroba, depresja, ale dzięki zastosowaniu lekarstwa da się przywrócić do normy obniżony poziom neuroprzekaźnika serotoniny uznany jako jeden z głównych powodów tej choroby.
Depresję stwierdza się na podstawie testu PHQ-9 u lekarza pierwszego kontaktu. Wśród objawów są;
smutek, zobojętnienie, zmęczenie ,bezsenność, utrata apetytu, trudności ze skupieniem uwagi, myśli o śmierci, spowolnienie ruchowe, poczucie niezadowolenia z siebie.
Jednak jak odróżnić zwykłą reakcje na utratę pracy, śmierć bliskiej osoby, lub zdradę od prawdziwych zaburzeń na podłożu psychicznym?  Na podstawie tej listy można każdy gorszy dzień naszego życia uznać jako objaw depresji, i automatycznie poddać się terapii farmakologicznej. Ten pogląd,  mówiący o depresji jako o epidemii XXI wieku zakorzenił się głęboko w społeczeństwie otwierając szeroko bramy rynku przed koncernami farmaceutycznymi.

Jednym z elementów tej układanki są poddawani ogromnej presji lekarze, którzy podczas wizyt przedstawicieli firm farmaceutycznych są nagabywani do przypisywania określonych leków. Czasopisma medyczne, w których o wynikach leczenia wyrażają opinie uznani profesorowie medycyny mają przekonać opornych lekarzy do przypisywania określonych medykamentów. Należy przez to zauważyć, że przemysł farmaceutyczny finansuje 85proc. badań klinicznych, co więcej prawdopodobieństwo wykazania skuteczności danego leku jest pięciokrotnie wyższe niż w przypadku, gdy badania są finansowane z innych źródeł.

Obecny system nastawiony jest tylko na zysk ponieważ jest tak zbudowany, by próby klinicznie korzystnie wpływały na sprzedaż leków produkowanych przez sponsora. Firmom farmaceutycznym zależy przede wszystkim na zysku, tak długo jak reklamując cudowne medykamenty będą nam robić wodę z mózgu , tak długo będziemy elementem potężnej machiny żerującej na naszych pieniądzach i zdrowiu.






poniedziałek, 6 lutego 2017

Tropikalna arka.

Zmieniający się klimat wymusza na milionach ludzi  porzucenie dotychczasowego stylu życia i dostosowanie się do nowych warunków.
Jak łatwo sobie wyobrazić najsłabszym ogniwem z którym muszą się zmierzyć w dobie  zmieniającego się klimatu są rozlokowane na Oceanie Spokojnym społeczności wyspiarskie . Ich niefortunna lokalizacja, (często wyspy archipelagu leżą na niewielkiej wysokości nad poziomem oceanu) na skutek podnoszenia się poziomu oceanu doprowadza do częstych podtopień i zniszczeń. Destrukcyjny wpływ jaki niesie za sobą nieujarzmiony ocean, daje powód do niepokoju o przyszłość rajskich archipelagów. Ich niepewne jutro dało sygnał futurystom do poszukiwania rozwiązania tego coraz bardziej naglącego problemu.


Biorąc pod rozwagę zagrożenia będące wynikiem podtopień oraz niepewną przyszłość władze Polinezji Francuskiej  podpisały deklaracje na budowę pierwszego na świecie pływającego miasta. Inwestorem tego architektonicznego cuda została wywodząca się z Kalifornii firma Seasteading Institute.
Projekt Artisanopolis, którego budowa ruszy w 2019 roku połączy mieszkańców 118 wysp archipelagu w jedno pływające miasto. Inwestor planuje wykorzystać w tym ambitnym przedsięwzięciu  najnowocześniejsze zdobycze techniki, zastosowanie energii odnawialnej i samowystarczalnych konstrukcji architektonicznych. Cała infrastruktura miasta będzie zaprojektowana na miarę XXI wieku. Całość ma tworzyć pięciokątne i prostokątne platformy, które będzie można dowolnie przemieszczać.
Widząc możliwości jakie uwydatnia podnoszący się poziom oceanu, firma już zapowiada budowę kolejnych takich konstrukcji.

Ten zaawansowany projekt ma szanse zostać pierwowzorem dla samowystarczalnych miast przyszłości , w których ludzkość nie tylko będzie czerpać energię z zasobów odnawialnych, lecz również staną się one skutecznym antidotum dla zmieniających się warunków klimatycznych. Jeśli koncepcja odniesie sukces, będzie to sygnał dla innych i nadzieją dla przyszłych pokoleń, podobną do tej jaką była niegdyś biblijna arka.


photo by Seaseading Institiute

poniedziałek, 30 stycznia 2017

Globalna zadyszka.

''Stany Zjednoczone straciły 60 miliardów dolarów w handlu z Meksykiem. NAFTA(North American Free Trade Agreement) była od samego początku jednostronną umową''. Cytat Donalda Trumpa  z Twittera zdaje się brzmieć co najmniej dziwnie, po tym jak od kilku dekad wpaja się nam jak wiele korzyści dla gospodarki wnoszą umowy handlowe.
Umowa NAFTA tak często krytykowana przez nowo zaprzysiężonego prezydenta swą historią sięga do kampanii wyborczej z roku 1979, podczas której kandydat republikanów Ronald Regan wysunął propozycje stworzenia strefy wolnego handlu w obrębie kontynentu. Projektowi nadano nazwę North American Accord. Po latach do koncepcji stworzenia strefy wolnego handlu powrócił George H.W Bush, by pod koniec swojej prezydenckiej kadencji podpisać akt założycielski  między trzema krajami Północnoamerykańskiej Strefy Wolnego Handlu. Umowa weszła w życie dwa lata później  po ratyfikacji przez  krajowe parlamenty Kanady, Stanów Zjednoczonych i Meksyku .
Głównym celami tej umowy było zniesienie ceł na artykuły przemysłowe i liberalizacja w handlu artykułami rolnymi.

Po dwudziestu kilku latach obowiązywania tego traktatu pojawia się coraz bardziej wyrazisty obraz tej umowy.
Nawet jeśli termin wolny handel brzmi pozytywnie brak regulacji z zakresu ochrony środowiska, praw pracowniczych, bądź nieszczelnemu systemowi podatkowemu sprawiło, że koncentracja bogactwa i władzy w rękach korporacji wywołuje więcej szkody dla przeciętnego człowieka niż pożytku.
Na przykładzie Meksyku, gdzie wszystkie powyższe słabości państwa są widoczne doszło do ogromnych nadużyć. Przemysłowa dotowana przez USA uprawa kukurydzy zalała rynek Meksykański doprowadzając do ruiny tysiące małych rodzimych gospodarstw. Miliony rolników nie mogąc konkurować zasiliło rzesze bezrobotnych, ponieważ uprawa kukurydzy kosztuje ich kilkakrotnie więcej niż korporacje. Na domiar złego skażenie środowiska będącego wynikiem przemysłowej uprawy kukurydzy GMO zatruwa rzeki i ludzi pracujących przy zbiorach. Pracujący w korporacjach nie mają żadnych praw, a widmo bezrobocia skazuje ich na godzenie się na uwłaczające godności człowieka warunki pracy.
Z perspektywy Stanów Zjednoczonych sytuacja wygląda trochę inaczej. Setki tysięcy miejsc pracy zostało zlikwidowanych po tym jak korporacje w poszukiwaniu dogodniejszych warunków przeniosły się za południową granicę. Tam tańsza siła robocza produkuje towary zapewniając zwielokrotniony zysk.

Umowa NAFTA przyczyniła się do spowolnienia wzrostu gospodarczego, wzrostu bezrobocia, zniszczeniu środowiska i ubóstwa. Jedynymi wygranymi są globalne korporacje, które rozzuchwalone osiągnięciami na kontynencie północnoamerykańskim zacierają ręce na przyszłe zyski, w przededniu ratyfikowania przez parlamenty krajów UE umowy CETA.

wikimedia commons photo by AlexCovarrubias