niedziela, 8 stycznia 2017

Radioaktywna fala z Fukushimy.

Od zarania dziejów trzęsienia ziemi nawiedzały naszą planetę siejąc śmierć i zniszczenie. Są regiony gdzie intensywność sprawiła, że mieszkańcy uodpornili się na gniew ziemi. Jednym z takich miejsc jest Japonia, która po wiekach rujnowania aglomeracji miejskich przez trzęsienia ziemi, milionom ofiar z tym związanych wypracowała sobie mechanizmy minimalizujące skutki tego kataklizmu.

Ten zdyscyplinowany naród nie przewidział jednak tego co wydarzyło się po 11 marca 2011, kiedy po potężnym  trzęsieniu ziemi o sile 6,6 w skali Richtera nawiedzającemu wybrzeże Honsiu doszło do awarii elektrowni jądrowej Fukushima. W wyniku awarii doszło do stopienia rdzeni w reaktorach 1,2 i 3 co doprowadziło do wydostania się substancji promieniotwórczej do środowiska. W ciągu kolejnych 3 miesięcy radioaktywne odpady skaziły Pacyfik w znacznie większym zakresie niż miało to miejsce podczas katastrofy w Czarnobylu. Jak ukazują przeprowadzone badania poziom skażenia może być znacznie wyższy niż podają oficjalne komunikaty. Na domiar złego Fukushima ciągle uwalnia do środowiska 300 ton radioaktywnej mikstury dziennie. Będzie tak się dziać póki nie zostanie zapieczętowane źródło wycieku, co o obecnych warunkach przy tak wysokiej temperaturze jest niemożliwe.
Zastanawiacie się jak to się dzieje ,że od dnia awarii elektrowni na światło dzienne nie wypływają informacje na temat skutków tego tragicznego zdarzenia. Odpowiedź na to pytanie wiedzie do firmy TEPCO(Tokyo Electric Power Company), największej w Azji firmie zajmującej się produkcją, przesyłaniem i dystrybucją energii elektrycznej. TEPCO mimo iż ma ugruntowaną pozycję lidera na rynku azjatyckim jest firmą zależną od jeszcze potężniejszego koncernu GE(General Electric), jednego z największych koncernów na świecie, mającego szerokie kontakty z wydawnictwami prasowymi, polityką i uzależnionych od dotacji badań naukowych.

Pojawiły się dowody mówiące, że GE wiedziało o złej kondycji elektrowni Fukushima. Informacja ta zmobilizowała Japończyków, którzy łącząc siły pozwali GE do sądu, oskarżając koncern o karygodne zaniedbania jakich dopuścił się GE względem Fukushimy.

Skażenie radioaktywne rozciąga się coraz dalej ,wpływając na oceaniczną faunę i florę. Przykładem dającym powody do niepokoju jest Kanada, w wodach której, nie długo po katastrofie odkryto krwawiące ze skrzeli i gałek ocznych ryby. Po upublicznieniu tego faktu niezależni naukowcy zmierzyli poziom radiacji w wodach zachodniej Kanady i odkryli, że wzrósł on średnio o 300%.
Podobne sceny rozgrywają się w wodach południowego Oregonu, kiedy w 2013 roku odnotowano podwyższony poziom radiacji. Tym razem ofiarą dziwnej choroby stały się rozgwiazdy, które masowo giną tracąc ramiona. Trzykrotnie wyższy poziom radiacji został odnotowany w mięsie tuńczyków złowionych w wodach Oregonu.
Jednakże władze nie łączą tych przypadków z awarią elektrowni Fukushima, nawet w przypadkach, gdy poziom radiacji na plażach słonecznej Kalifornii wzrósł o 500%.

Co jednych niepokoi inni próbują bagatelizować. Informacje o niepokojących faktach podobnie jak w Japonii są pomijane w mainstream-owych mediach. Władze US i Kandy nabrały wody w usta i nie odnoszą się do tych doniesień.
W ciągu ostatnich 5 lat katastrofa w Fukushimie dorobiła się miana największej katastrofy ekologicznej w dziejach świata, spowodowanej działalnością człowieka. Jeśli władze dalej będą ukrywać  skutki tej tragedii, któregoś dnia możemy się obudzić w zupełnie innej rzeczywistości.


Wikipedia Commons by  Digital Globe 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz