niedziela, 16 października 2016

Obywatel Koń

Koń wpisał się w dzieje historii Polski jak żadne inne zwierze. Na przestrzeni wieków koń był świadkiem wielu burzliwych okresów naszego kraju. Jako element składowy kawalerii brał udział we wielu zrywach narodowościowych. Był częścią oręża husarii,formacji budzącej trwogę w ówczesnej Europie, której liczne zwycięstwa nie doszłyby do skutku . Przy współudziale konia widzieliśmy wspaniałe triumfy polskiego oręża, masakrujące szeregi wrogów ,ale również krwawe powstania przeciw ciemiężycielom narodu. Przez lata koń stał się nie tylko częścią machiny wojennej ,ale też na jego niestrudzonych barkach opierała się gospodarka .



Sytuacja diametralnie się zmieniła po zakończeniu drugiej wojny światowej. Postęp technologiczny zaczął odgrywać coraz większą rolę w życiu Polaków. Coraz wyraźniejszy wpływ motoryzacji rozpoczął proces wypierania koni ze wszystkich dziedzin życia społecznego. Od tego czasu rola konia zmieniła się. Część z nich zaczęła zasilać stadniny umilając czas odwiedzającym, inne zostały zaciągnięte do prac rolnych ,tartaków lub też do wożenia turystów. Będąc wykorzystywanym do granic stał się przedmiotem zabawy i narzędziem pracy, by po latach bezdusznej eksploatacji skończyć na targu. Poranione i chore zwierzęta są sprzedawane handlarzom, by po wielogodzinnej podróży w potwornych warunkach zakończyć swój żywot we włoskich rzeźniach. Na domiar złego hodowcy koni zmienili profil hodowli i w wielu wypadkach konie z takich miejsc są z góry przeznaczane na ubój. Skala tego zjawiska staje się coraz bardziej zauważalna, a Polska dzięki temu umacnia swą dominującą rolę w na tym polu w Europie.



Nie wszystkim los koni jest obojętny. Organizacje takie jak Klub Gaja, dzielnie walczą o prawa tych zwierząt ,nagłaśniając opinii publicznej ten bulwersujący proceder. Przez lata swojej działalności Klub Gaja adoptował wiele zmaltretowanych koni. Ich apel odbił się szerokim echem, co w końcu doprowadziło do poprawy warunków transportowych i spowodowało spadek ilości wywożonych koni.



Polacy w końcu przypomnieli sobie jak ogromną rolę w kształtowaniu państwa odegrał koń i postanowili złożyć jemu hołd specjalną uchwałą. Posłowie z Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt ,postanowili uhonorować rolę konia w historii Polski. Przyjmując uchwałę Sejm ma dołączyć konia do panteonu naszych symboli, jakimi są orzeł i bocian,wyłączając tym samym konia z grona zwierząt hodowlanych.


niedziela, 9 października 2016

Syberyjska epidemia wąglika.

Półwysep Jamalski leżący w azjatyckiej części Rosji jest miejscem gdzie zamieszkuje największe stado reniferów na kuli ziemskiej. Ich liczebność szacuje się na 700 tys. osobników.

Do uszu opinii publicznej dobiegła ostatnio niepokojąca wiadomość.

Z powodu epidemii wąglika, który jak twierdzą przedstawiciele władz jest powodem zbyt dużego skomasowania tych ssaków na pastwiskach Syberii, powzięto kroki do uboju 250tys. reniferów.

Jeśli plany władz Rosji się ziszczą ćwierć miliona tych stworzeń zostanie zgładzonych uszczuplając tym samym największe na świecie skupisko dzikich zwierząt.



Minione lato cechowała najwyższa temperatura od dekad ,powodując rekordowe roztapianie pokrywy lodowej,uwalniając szkielety padłych zwierząt zainfekowanych wirusem.

W rezultacie dziecko ,4 psy i 2.350 reniferów zostało zainfekowanych tą groźna chorobą. Do zakażenia wąglikiem może dojść poprzez kontakt lub spożywanie niedogotowanego mięsa.


Jak twierdzą władze ,ograniczenie populacji reniferów może w przyszłości zmniejszyć ryzyko wystąpienia epidemii. Jednocześnie jak podaje ''Syberian Times'' ,powołując się na deputowanego Federalnego Urzędu ds. Weterynarii ,wybicie ćwierć miliona tych ssaków ,zmniejszy ich zgrupowanie na terenie ,gdzie występuje wąglik ,redukując tym samym ryzyko przenoszenia tej choroby.


Nomadowie mieszkający na Półwyspie Jamalskim od wieków żyją w koegzystencji z reniferami, będącymi jednym z głównych składników ich diety oraz skór niezbędnych dla ich egzystencji w tak skrajnych warunkach klimatycznych. Władze chcąc rozprawić się z reniferami zachęcają koczowników do zintensyfikowania polowań na te zwierzęta. Plemionom żyjącym na terenie półwyspu ,proponuje się porzucenie dotychczasowego trybu życia i przeniesienie do miejskich aglomeracji .

Innego zdania są naukowcy prowadzący od kilku dekad badania,z których wynika ,że zwiększająca się liczebność reniferów na tym terenie ma drogocenny wpływ na stan roślinności.



Przypominając sobie dewastacje środowiska związaną z organizacją Zimowych Igrzysk w Soczi, oraz podejściem władz federacji Rosyjskiej do tej kwestii ,można podejrzewać,że planowana eksterminacja tych stworzeń ,może mieć związek z pokładami gazu ukrytymi pod powierzchnią Półwyspu Jamalskiego. Być może afera ta związana z epidemią wąglika nie jest dziełem przypadku.

niedziela, 2 października 2016

CETA-ekspansja zza wielkiej wody

Ostatnie dni na nieformalnym spotkaniu ministrów UE do spraw handlu w Bratysławie ukazały z jak wielką determinacją zwolennicy międzykontynentalnych umów handlowych chcą je wprowadzić w życie.

Pomysłem by zliberalizować handel między UE a Kanadą jest umowa CETA (Comprehensive Economic and Trade Agreement).Do zgody za tymczasowym wprowadzeniem jej w życie doszło na wyżej wymienionym szczycie. Zwolennicy umowy do której zalicza się nasz rząd widzą ogromne korzyści dla gospodarki. Zniesienie barier celnych, oraz wielu innych formalnych przeszkód spowoduje zalanie rynku towarami z Kanady. Na pierwszy rzut oka brzmi to całkiem sensownie,wszakże kulejąca gospodarka unijna potrzebuje bodźca do wzrostu gospodarczego.

Należałoby się zastanowić czy wolna wymiana plus ujednolicenie norm dzięki którym firmy pomnożą swoje zyski jest kompatybilny z bezpieczeństwem obywateli i środowiska?

Biorąc pod uwagę standardy na których opiera się gospodarka kanadyjska śmiem w to wątpić.

-Umowa niesie za sobą ryzyko zliberalizowania praw pracowniczych dostosowanych do tych

obowiązujących w Kanadzie przez co przeciętny Kowalski może utracić nie tylko przywileje

pracownicze a również realnie może dojść do spadku jego dochodów.

-Niższe normy bezpieczeństwa żywności obowiązujące w Kanadzie mogą spowodować zalanie

europy tańszymi produktami,których składniki są obecnie zakazane.

-Kanada jest jednym z największych producentów żywności modyfikowanej genetycznie.

Import uprawianej na przemysłową skalę wraz z chemicznymi dodatkami może doprowadzić do

unicestwienia rodzimego rolnictwa na rzecz wielkich Kanadyjskich konglomeratów rolnych.

-Nie lepiej wyglądają normy jakości mięsa, które faszerowane różnymi chemicznymi dodatkami

dają wiele powodów do obaw.


CETA niesie za sobą powołanie sądu arbitrażowego ICS(Investment Court System). Grupa arbitrów powołanych do rozwiązywania sporów na linii inwestor zagraniczny-państwo będzie miało prawo do decydowania czy zapiski prawne kraju nie uniemożliwiają generowania zysku firmom zagranicznym. Jeśli to się potwierdzi państwo będzie zobligowanie do zapłacenia odszkodowania z tego tytułu.

Tymczasowa umowa CETA wiąże się z wprowadzeniem jej jeszcze przed ratyfikowaniem przez parlamenty narodowe. Jak do tej pory nie jest jasne które zapiski tej umowy miałyby wejść w życie.

Możemy tylko przypuszczać,że na pierwszy ogień pójdzie zniesienie ceł.



Po raz kolejny mamy niezbity przykład jak władza wypacza misje którą powierzył jej naród.

Odnoszę wrażenie,że kupczenie polityków za zamkniętymi drzwiami w sprawie dotyczącej naszej przyszłości ma o wiele szerszy zakres niż by się mogło wydawać.

Obserwując sytuacje geopolityczną ostatnich miesięcy pierwsze co nasuwa się to bezgraniczna służalcza postawa partii rządzącej skierowana do przyjaciół zza oceanu. Gwarancja rozmieszczenia kontyngentu wojsk amerykańskich w Polsce nasuwa przypuszczenie,że nie dzieje się to bez przyczyny. Wizyta prezydenta USA w Europie i przekonywanie przywódców krajów Europy do podpisania umowy handlowej, może być kluczem do rozwiązania tej zagadki. Nikt nie wie jakie ustalenia padły podczas rozmowy B. Obamy z A.Dudą podczas niedawnego szczytu NATO, pamiętajmy jednak,że to sponsorzy kampanii wyborczej,a są wśród nich najpotężniejsze koncerny kreują polityką w USA . Kanada będąc najbliższym sąsiadem USA od dawna przesiąknięta jest amerykańskim biznesem , który za sprawą TTIP bądź CETA dąży do ekspansji na rynki europejskie.


niedziela, 25 września 2016

Korporacyjna żądza pieniądza cz. II



Historia drugiego potentata może przyprawić o ból głowy. Już od samego początku działalności żydowscy potomkowie handlarzy niewolników(rodzina Monsanto de Mendes była zaangażowana w handel niewolnikami w Indiach Zachodnich,Puerto Rico i Luizjanie) zaczęli swoją ekspansje sprzedając sacharynę koncernowi Coca Cola. Mimo zarzutów o trujące działanie tej substancji firmie udało się wygrać proces otwierając tym samym drzwi do dalszej niechlubnej działalności.

W latach 20' Monsanto wprowadza do obrotu PCB(Polichromowane Bifenyle). Substancja ta stosowana przez dziesięciolecia w przemyśle elektrotechnicznym jako płyny hydrauliczne i impregnaty dokonała ogromnego spustoszenia w środowisku,których skutki odczuwalne są do dziś.

Kolejnym produktem. który miał być złotym środkiem w zwalczaniu owadów był DDT(znany w Polsce pod nazwą Azotox). Po początkowych sukcesach w walce z malarią,kiedy wydawałoby się,że ludzkość w końcu upora się z roznoszoną przez komary chorobą okazało się,że flagowy pestycyd Monsanto jest równie niebezpieczny dla zwierząt jak i ludzi. Do zatrucia dochodzi poprzez wchłanianie oparów ale też przez spożywanie zwierząt,które miały kontakt z tym środkiem. DDT jest szczególnie niebezpieczne bowiem odkłada się w organizmie aż do punktu krytycznego po którym jak ukazują badania przeprowadzone na ludziach pod koniec lat 60' występuje wiele zaburzeń w funkcjonowaniu organizmu takich jak alergia,bezpłodność lub uszkodzenie kodu genetycznego. Wywołało to poruszenie i zmotywowało naukowców do dalszych badań,które po tym jak wyszło na jaw,że obecność DDT jest powszechna wśród ryb Bałtyku w końcu zaowocowały zakazem stosowania tego środka. Niestety pestycyd mimo zakazu stosowania jest ciągle obecny w środowisku ze względu na sześćdziesięcioletni okresu rozpadu.

Kiedy w latach 60' wybuchła wojna w Wietnamie, i po kilku latach okazało się,że mimo ogromnej przewagi militarnej wojska amerykańskie nie radzą sobie w walce z ukrywającymi się w gęstej dżungli wojskiem komunistycznego wietkongu postanowiono zniszczyć zielone kryjówki używając różnych defoliantów. Dzięki swojej skuteczności najczęściej używany był Agent Orange. Zastosowanie tego środka doprowadziło do trwałego zniszczenia środowiska zatruwając glebę i wodę. Po latach koszmarne skutki stosowania Agent Orange ukazały prawdziwe oblicze tego środka. Deformacje dzieci wraz z wielu innymi chorobami ciągle zbierają swoje żniwo.
Nie ominęło to również weteranów wojennych wystawionych na działanie tej trucizny. Po ujawnieniu związku Agent Orange z powszechnymi nowotworami i uszkodzeniami wątroby wśród weteranów, Monsanto zostało zmuszone do zapłacenia 180 mln $ odszkodowania.

Lata 70' to okres kiedy Monsanto wprowadza na rynek pierwszą Cycle-Safe plastikową butelkę na napoje. Rok później znika z rynku z powodu podejrzeń o działania rakotwórcze.

W połowie lat 80' po przejęciu koncernu Searle , firma wprowadza na rynek Aspartam (o czym pisałem wcześniej).

W latach 90' firma skupia się na sprzedaży bydlęcego hormonu wzrostu BST(bovine growth hormone) rBGH odpowiedzialnego za produkcję mleka. Niedługo potem wychodzi na jaw ,że jest przyczyną raka piersi i prostaty.

Jednakże firma Monsanto zasłynęła najbardziej z upraw GMO(genetically modified organisms). To ten wytwór wywołał na świecie największy sprzeciw. Uprawy genetycznie modyfikowanego rzepaku,soi,kukurydzy i bawełny opanowują coraz większe połacie ziemi. Dzięki swej agresywnej polityce koncern dąży do zmonopolizowania całego rynku rolnego. Mimo zapewnień o bezpieczeństwie i zbawiennych skutkach w walce z głodem, coraz więcej dowodów ukazuje zgubne skutki stosowania tych upraw. Dopuszczając stosowanie upraw soi GMO ,Argentyna jest namacalnym przykładem skutków z tym związanych. By genetycznie modyfikowana soja mogła się bez przeszkód rozwijać stosuje się herbicyd Roundup ,który zabija wszystko dookoła oprócz odpornej na jego działanie genetycznie modyfikowanej soi. Wystarczyło kilka lat by skutki tych upraw ukazały prawdziwe oblicze GMO. Fala zachorowań na nowotwory i różne deformacji narodzonych dzieci ,rozlała się na region, gdzie te uprawy były stosowane. Region ten przeobraził się w poligon krótkowzrocznej polityki państwa doprowadzając do katastrofy ekologicznej,której skutki będą odczuwalne przez wiele lat.

O ile Bayer mimo wielu ciemnych kart swojej historii i podobnego kierunku rozwoju nie ma tak zszarganej opinii ,to Monsanto przez swój cynizm stało się uosobieniem światowego truciciela.
Można przypuszczać,że chcąc się wybielić w oczach konsumentów jest to jeden z powodów połączenia tych dwóch gigantów.
Co wyniknie z tej fuzji czas pokaże,niemniej to co jest pewne to to,że powstanie jeszcze bardziej wpływowa korporacja, i co gorsza umiejscowiona na starym kontynencie.

niedziela, 18 września 2016

Korporacyjna żądza pieniądza cz. I

Jednym z najbardziej czytelnych oznak globalizacji są fuzje korporacyjne. Ilość graczy na rynku kurczy się,a ci którzy pozostaną stają się jeszcze potężniejsi.


Przykładem takim jest przejęcie przez niemiecką korporację farmaceutyczną Bayer AG potentata biotechnologicznego Monsanto za sumę 66 mld $. Dzięki tej fuzji powstanie największa na świecie korporacja kontrolująca 1/4 rynku nasion i pestycydów. Warto przypomnieć historie i dokonania tych dwóch potentatów.

Najsłynniejszy producent aspiryny ugruntował swoją pozycje przez dekady transformacji jaką firma Bayer przeszła od małego rodzinnego przedsiębiorstwa produkującego barwniki, po jednego z największych dominatorów na runku farmaceutycznym, środków ochrony roślin ,a nawet jako dostawca materiałów w przemyśle elektronicznym ,samochodowym i AGD.  
W okresie międzywojennym kilka czołowych firm branży chemicznej utworzyło kartel I.G.Farben, który odegrał dużą rolę we wspieraniu nazistów w tamtym okresie. Po wybuchu wojny koncern stał się głównym dostawcą Cyklonu B,gazu wykorzystywanego do eksterminacji więźniów obozów koncentracyjnych, był również dostawcą metanolu używanego w obozowych krematoriach, do których trafiały między innym ofiary pseudomedycznych eksperymentów przeprowadzanych na więźniach przez lekarzy I.G.Farben.
Po zakończeniu działań wojennych alianci skazali na kary wiezienia dwudziestu czterech dyrektorów przedsiębiorstwa uznanego jako istotny element nazistowskiego terroru. Koncern został podzielony na kilka spółek i od tego czasu Bayer jako osobna firma rozwija się na wielu płaszczyznach w tym jako jeden z głównych dostarczycieli środków ochrony roślin.
koniec części pierwszej C.D.N

niedziela, 11 września 2016

Made in China

Przyzwyczailiśmy się już do metek na ubraniach informujących o azjatyckim pochodzeniu tekstyliów kupowanych na bazarach a nawet w u renomowanych producentów odzieży. Można to tłumaczyć niższymi kosztami jakie firmy ponoszą w procesie produkcji w Azji niż miałoby to miejsce w Europie, i taka oficjalna wersja dla większości nas jest wystarczająca. Jednak ''diabeł tkwi w szczegółach'' ukazując podwójne dno tego wielomiliardowego biznesu.



70% odzieży noszonej w europie jest produkowana w Azji. Światowe marki tekstylne zlecają produkcje podwykonawcom w Chinach,w których normy bezpieczeństwa odbiegają od stosowanych na terenie UE. Stosowane kiedyś naturalne barwniki zastąpiono chemicznymi. By barwnik był trwały producenci stosują utrwalacze, i to one są najbardziej szkodliwe.

I tu pojawia się problem ,bowiem firmy zlecające produkcje odzieży nie są w stanie sprawdzić,czy owe toksyczne substancje nie stały się składnikiem ich marek. Importując tkaniny trudno doszukać się informacji na temat stosowanych środków chemicznych.

By zwiększyć zyski nagminnie łamie się tam unijne normy, stosując tańsze środki barwiące niż te polecane przez nabywców. Później taka odzież sprzedawana jest na europejskich rynkach.

Powstaje pytanie,czy europejscy potentaci przemysłu włókienniczego wiedzą o tym procederze? Nawet jeśli nigdy tego nie udowodniono redukcja kosztów związana z produkcją w Bangladeszu i Chinach jest im na rękę.

Stosowane barwniki i utrwalacze są najczęściej wycelowane w odzież dla dzieci. Kolorowe nadruki na t shirt-ach nierzadko mają w swej konsystencji formaldehyd. Może on być przyczyną wysypki, a nawet doprowadzić do zachorowania na nowotwory. Również barwniki azowe, jako tańsze zamienniki ,są szeroko stosowane w azjatyckich farbiarniach. Są tańsze ale i też niebezpieczne dla zdrowia i środowiska.

Dhaka stolica Bangladeszu stała się zagłębiem przemysłu włókienniczego. Rozkwit miasta okupiony został urągającym godności ludzkiej warunkom pracy. Pracownicy, a często są nimi dzieci ,farbują tekstylia bez jakichkolwiek zabezpieczeń ,narażając się na trujące działanie środków chemicznych.
Następnie pozostałości wylewane są do rzek. Niszcząc cały ekosystem odpady z farbiarni zatruwają ludzi żyjących w pobliżu. Długotrwały wpływ chemicznych środków możemy zaobserwować w Indiach, które były niegdyś mekką produkcji odzieży. Masowe zachorowania na nowotwory, dziesiątkujące byłych pracowników farbiarni. Również okoliczni mieszkańcy korzystający z rzecznej wody zostali dotknięci ta epidemią.

Trudno całkowicie wyeliminować ryzyko kontaktu z tymi substancjami. Możemy je jednak zminimalizować, omijając ubrania z nadrukami, gdzie występują największe stężenia chemicznych związków, lub nabywać je w tzw second hand-ach,(czyli sklepach z rzeczami drugiego obrotu) w których, częściowo znoszone ubrania są w pewnym stopniu pozbawione trujących środków. Jeśli decydujemy się na kupno nowych ubrań warto je kilkakrotnie wyprać ,tym samym pozbywając choć w pewnym zakresie środków ,którymi wcześniej były nasiąknięte.

Temat zatrutych barwnikami chemicznymi rzek pozostawiam na przyszłość.




niedziela, 4 września 2016

Marnotrawstwo nasze powszednie.

Podczas gdy 1 miliard ludzi głoduje 1/3 światowej produkcji żywności jest rocznie marnotrawiona.

Spowodowane jest to wymogami,którymi określa się kształt warzyw i owoców doprowadzając w konsekwencji do strat nawet 30% plonów. To wynik norm narzuconych przez przepisy unijne, które w trosce o estetyczny wygląd określają długość,średnice bądź zakrzywienie (np. ogórka). Z powodu tych regulacji na śmietnik trafiają pełnowartościowe produkty rolne.

W końcu normy unijne zostały złagodzone,tyle,że firmy skupujące dalej kierują się tymi absurdalnymi regulacjami. Do śmietników trafiają banany z czarnymi plamkami,odbite jabłka lub niekształtne ogórki. W hipermarketach liczą się tylko produkty sprzedawane w ciągu dnia,reszta ląduje w koszach na odpady. To samo dotyczy artykułów którym zbliża się koniec ważności do spożycia.


W pierwszej kolejności marnuje się chleb,następnie mięso,warzywa i owoce. To moralnie naganne, biorąc pod uwagę, ilość ludzi cierpiących z powodu głodu. Jednocześnie, kraj jak Stany Zjednoczone,marnuje tyle jedzenia, by wyżywić dwa razy tyle ludności.

Za obecną sytuację, my jako konsumenci,jesteśmy,również współodpowiedzialni. Kupujemy za dużo jedzenia, i część produktów traci termin ważności,zanim zostanie skonsumowana. Zjawisko nasila się podczas świąt,po których tony jedzenia zapełniają osiedlowe kontenery.

Typowym przykładem bezsensownego marnotrawstwa jest pogrążona w kryzysie Hiszpania.

Każdego roku w ostatnią środę sierpnia, w miejscowości Bunol odbywa się walka na pomidory. Podczas bitwy zużywa się 120 ton tego warzywa,zamieniając ulice miasta w czerwoną breję. Jest to wysoce nieetyczne,biorąc pod uwagę jak duży odsetek społeczeństwa cierpi niedostatek na skutek bezrobocia.

Problem marnotrawstwa dostrzegają organizacje charytatywne. Stowarzyszenia takie jak City Harvest,działające w Nowym Yorku,poprzez zbiórkę nieskonsumowanej żywności ,pomagają

ludziom na ulicach,żyjącym na progu ubóstwa. Produkty trafiają do sieci jadłodajni,gdzie bezdomni mogą się posilić.

Podobny kierunek obiera Francja,gdzie w zeszłym roku została przegłosowana ustawa środowiskowa,zakazująca niszczenia niesprzedanej żywności,nakazując przekazywanie organizacjom dobroczynnym.

W Polsce sytuacja wygląda póki co inaczej. Do tej pory, każde działanie ludzi dobrej woli,chcących przekazać niesprzedaną żywność ubogim, kończyło się restrykcjami ze strony urzędów (słynna sprawa piekarza z Legnicy). Jest nadzieja,że obecna sytuacja może ulec zmianie. Jak zapowiedziała premier ,trwają prace nad ustawą dającą możliwość przekazywania żywności organizacjom charytatywnym.

Ziemia wbrew temu co się powszechnie mówi, jest w stanie wyżywić całą ludzką populację. Kluczem do tego jest zrównoważone korzystanie z zasobów, oraz zaprzestanie marnotrawienia żywności, które stało się naszą chorobą cywilizacyjną.