wtorek, 20 grudnia 2016

Wielkie sprzątanie Oceanu.


Niedoskonałe sito recyclingu uwalnia do środowiska tony odpadów. Swą długą wędrówkę pokonują niesione nurtem rzek i strumieni by ostatecznie spocząć na błękitnej tafli oceanu. Unoszone prądami oceanicznymi plastikowe pozostałości ludzkiej egzystencji sieją śmierć i zniszczenie wśród wielu gatunków ryb i ssaków morskich. Trapiący problem jak pozbyć się tych odpadów stał się impulsem do poszukiwania recepty jak uzdrowić wielki błękit.




Tego karkołomnego zadania podjął się młody holenderski naukowiec, który wpadł na pomysł jak pozbyć się plastiku z oceanu. Idea polega na umiejscowieniu na powierzchni pływających ograniczników zbierających śmieci. Ich wysokość została zaprojektowana na tyle, by uniemożliwić przedostanie się nad nią odpadów, a głębokość zanurzenia nie ograniczy migracji ryb i innych morskich stworzeń. Prototyp konstrukcji o długości 100 m pływa obecnie po Morzu Północnym. Wynik testów konstrukcji pozwoli przygotować ją na wielką operację zbierania odpadów, która rozpocznie się w 2020 roku. Jak przewiduje Boyan Slat inicjator projektu ,w ciągu 10 lat przy pomocy swojego wynalazku ocean pozbędzie się 42 proc. śmieci z 3,5 mln ton tworzących Wielką Pacyficzną Plamę Śmieci.

Wspierająca fundację Boyana Slata The Ocean Cleanup firma Google umożliwiła korzystanie z samolotu którego zadaniem było zlokalizowanie w pobliżu kalifornijskiego wybrzeża dryfujących odpadów i ocenienia skali z jaką będzie się musiała zmierzyć fundacja. Zebrane dane wraz z uzyskanymi informacjami z 30 statków, przeczesujących w 2015 roku bezkres oceanu ,przyczynią się w przyszłości do lokalizacji Wielkiej Pacyficznej Plamy dryfującej między Kalifornią a Hawajami.



Świadomość zagrożenia dla środowiska morskiego spowodowała międzynarodową współpracę wspierająca fundację Boyanda. Na apel opowiedziało tysiące internautów przekazując na ten cel 2,2 mln. dolarów. Również rząd Holandii wspomógł finansowo fundację ,dając nadzieje ,że problem zanieczyszczenia skonsoliduje wysiłki wielu państw w uzdrowieniu Oceanów.




wikimedia commons photo by epSos.de CC BY 2.0

poniedziałek, 5 grudnia 2016

Atomowy Sarkofag.

Niecodzienny widok zagłuszył cisze wokół zasypanego rdzenia Czarnobylskiego reaktora ,przy którym trwają zaawansowane prace by raz na zawsze uniemożliwić wydostanie się drzemiącej pod tonami ołowiu, piasku i betonu nieokiełznanej, niszczycielskiej energii.
Stalowa pokrywa będąca największą ruchomą strukturą lądową ważącą 36 tys. ton o rozpiętości 257 m. kopuły stalowej jest szczytem współczesnej inżynierii.
224 podnośniki hydrauliczne mogące jednorazowo przesunąć stalowy sarkofag tylko o 60 cm krok po kroku zamykają się nad zniszczonym reaktorem, który 30 lat temu o mało nie doprowadził do globalnej katastrofy.

Mamy 26 kwietnia 1986 roku, w elektrowni atomowej trwały testy układu samouzupełniania paliwa mogące w przyszłości oszczędzić zużycie energii. W wyniku tego eksperymentu doszło do serii wybuchów, po których 1200 tonowa pokrywa reaktora rozpadła się na kawałki. Słup ognia wystrzelił w powietrze uwalniając radioaktywne atomy w stadium fuzji.

Jako pierwsi przybyli strażacy. Nie mając przeszkolenia ani odpowiednich zabezpieczeń stosowali normalne procedury jakie towarzyszą przy gaszeniu pożarów. Hektolitry wody spłynęły na żarzącą się kipiel. Woda tym razem nie odniosła sukcesu, a nieświadomi zagrożenia strażacy niedługo po tym wszyscy umierają stając się pierwszymi ofiarami Czarnobyla.

W oddalonym o kilka kilometrów od elektrowni mieście Prypeć, życie toczyło się jak zwykle, i choć w mediach była wzmianka o awarii reaktora nikt nie podejrzewał jakie skutki awaria odniesie. Przybyła komisja wojskowa odkrywając jak wysokie jest promieniowanie, początkowo sądziła , że urządzenia do pomiaru są zepsute. Jak się później okazało było tak wysokie, że zabrakło skali. Uważa się, że ludzki organizm jest w stanie wchłonąć bez szkody dla zdrowia do 2 RTG rocznie. 400 RTG prowadzi do śmiertelnego skażenia.
Na szczęście dla nich władze zdecydowały się na ewakuacje miasta po 30 godzinach od chwili wybuchu.

Tymczasem pył radioaktywny przenoszony wiatrem na północ kontynentu, dociera do Szwecji. Czujniki zaalarmowały władze o nadchodzącym niebezpieczeństwie. Podwyższona radiacja jest zauważalna w całej Europie. Wszyscy szukają źródła promieniowania ,podczas gdy władze Kremla ciągle milczą. Dopiero amerykańskie i europejskie satelity szpiegowskie odkryły ruiny reaktora, co zmusiło poniekąd władze ZSRR to potwierdzenia informacji o katastrofie.

Kryzys był ciągle niezażegnany ,a władze Kremla desperacko szukały recepty na ujarzmienie żywiołu.
Postanowiono zasypać krater workami z piaskiem. W tym celu ściągnięto najlepszych pilotów śmigłowców, rozkazano im nadlecieć jak najbliżej krateru i zrzucać worki z piaskiem na krater. Niezabezpieczeni żołnierze rozpoczęli tą arcytrudną misję zdając sobie sprawę z zagrożenia na jakie byli narażeni. Tony piasku i kwasu bornego neutralizujące promieniowanie zasypują żarzący się krater. Żołnierze wystawieni na 9-cio krotną śmiertelną dawkę promieniowania kończą okrutnie poparzeni na szpitalnych łóżkach. Umierają niedługo po tym na chorobą popromienną.

W międzyczasie pył radioaktywny niesiony wiatrem obejmuje swym zasięgiem prawie całą Europę. W wielu przypadkach opada wraz z deszczem na duże skupiska miast takich jak Sztokholm i Paryż.

Potworny żar roztapia piasek ,którym zasypano wyrwę niosąc realne zagrożenie wybuchu drugiego reaktora, którego skutki doprowadziłyby do śmierci milionów ludzi na obszarze całego kontynentu.
Postanowiono użyć wszelkich środków by obniżyć temperaturę rdzenia. W tym celu rozpoczęto akcję wsypywania ton ołowiu na przepalający piasek żar. W końcu temperatura zaczęła spadać jednak część ołowiu pod jej wpływem wydostała się do atmosfery dodatkowo zatruwając ledwie trzymających się na nogach pilotów. Po tej desperackiej akcji wszyscy piloci otrzymali śmiertelną dawkę promieniowania i w niedługim czasie zmarli.

Powstał kolejny problem. Rozgrzana magma zaczęła przetapiać podłoże reaktora zagrażając ujęciom wody. Skażenie wód gruntowych i rzek wywołałoby katastrofę obejmującą całą powierzchnię Ukrainy i innych sąsiadujących państw. By do tego nie dopuścić powołano setki górników, których zadaniem było przekopanie tunelu łączącego dwa reaktory, w celu zainstalowania systemu schładzania . Górnicy pracowali nieprzerwanie przez kilka tygodni w potwornym upale bez jakichkolwiek zabezpieczeń. W końcu udało się im osiągnąć cel i temperatura zniszczonego reaktora się ustabilizowała.

Przez kolejne tygodnie tysiące żołnierzy i cywilów pracowało, by uprzątnąć skutki katastrofy. Pokryci warstwami ołowiu ,ci mężni ludzie pracowali w pocie czoła wystawieni na ogromne dawki promieniowania .

W okolicach Czarnobyla wysiedlono resztę mieszkańców pobliskich wsi ,oraz wybito zwierzęta by uniemożliwić rozprzestrzenianie się skażenia radioaktywnego.

Po 7-miu miesiącach morderczej walki udało się ukończyć betonowy sarkofag w Czarnobylskiej elektrowni atomowej.

Po trzydziestu latach opustoszałe siedliska ludzkie stopniowo pochłania upływ czasu. Przyroda dopomina się coraz śmielej o to, co kiedyś należało do niej ,a leśne stworzenia zaciekawione buszują między krzesłami opuszczonych domostw. A co z anonimowymi bohaterami bez których świat nie wyglądałby teraz tak ,jak się obecnie prezentuje? Żyją dziesiątkowani skutkami awarii zasilając grono przychodni lekarskich ,i choć władze zapominają o ich heroicznym czynie czują głęboką dumę poświęcając życie i zdrowie dla ratowania ludzkości.


Vikimedia Commons\Garvey STS

poniedziałek, 28 listopada 2016

Nikotynowy Syndykat.

W 1953 roku na łamach jednego z naukowych czasopism ukazał się artykuł rujnujący symbol niezależności i wolności jakim niewątpliwie było palenie tytoniu.

Eksperyment przeprowadzony na myszach ujawnił ścisłe powiązanie dymu papierosowego z nowotworami, potwierdzając najgorsze obawy. Papierosy są rakotwórcze.

Po tym szokującej publikacji szefowie największych koncernów tytoniowych zabrali się by uzgodnić nową strategię. To co zjednoczyło konkurujące ze sobą firmy był wspólny cel, zahamować spadek sprzedaży papierosów. Skutkiem tego spotkania było oficjalne stwierdzenie zjednoczonych koncernów tytoniowych mówiące, że nadrzędnym celem sprzedawanych wyrobów jest troska o zdrowie obywatela.

Od tamtej chwili palenie tytoniu niezagrożenie rozpowszechniło się po świecie. Sytuacja uległa zmianie na początku lat 90' kiedy 46 państw połączyło siły i złożyły pozew oskarżając koncerny tytoniowe o działalność na szkodę zdrowia publicznego. Kiedy po wielu latach doszło do ugody koncerny zgodziły się wypłacić 206 mld $ rządowi amerykańskiemu przyrzekając nigdy więcej nie kierować swoich wyrobów do młodzieży. Ponadto zostały zobligowane do upublicznienia swoich wewnętrznych dokumentów opinii publicznej. Na ich podstawie można było ujrzeć rozdźwięk między tym co oficjalnie głosili, a tym czym naprawdę się kierowali. Jak wynikało z akt przemysł tytoniowy doskonale wiedział jakie skutki wywołuje palenie tytoniu.



W 2004 roku w USA rozpoczął się nowy proces. Śledczy ustalili,że przemysł tytoniowy od blisko pół wieku oszukiwał , naciągając fakty związane ze szkodliwością palenia. Władze koncernów powołując się na instytuty badań nad nieszkodliwością palenia wprowadzały w błąd instytucje medyczne, organizacje do walki z narkotykami, kongres ,prezydenta i konsumentów. Ich celem był tylko zysk choć jak ujawniły dokumenty,jeszcze w latach 70' wydawały setki milionów dolarów na badania mające na celu zmniejszenie szkodliwości papierosów. Opracowano wiele ulepszeń, które nigdy nie zostały zastosowane. Dlaczego? Głównie z powodu innego smaku, który mógł nie przypaść do gustu konsumentom. Wraz ze zmniejszeniem poziomu substancji uzależniających projekt ten mógłby doprowadzić do ogromnych strat.

By zachęcić nowe grupy potencjalnych konsumentów w Europie zaczęto promować opakowania miłe dla oka. Widząc to przeciwnicy palenia w wielu krajach wyegzekwowali zakaz takiej reklamy zastępując ją widokiem prawdziwego oblicza nałogu nikotynowego. Na to też się znalazł sposób.

W niektórych krajach europejskich można dokupić przyjemne dla oka nakładki by nie musieć oglądać drastycznego oblicza nałogu.



Kino od niepamiętnych czasów było przesiąknięte dymem papierosowym. Palące na ekranie gwiazdy kina skutecznie motywują do sięgnięcia po paczkę papierosów. To działanie nie jest przypadkowe.

Gwiazdy kina podpisują kontrakty z koncernami tytoniowymi na promowanie swoich marek



Kampanie społeczne sprzeciwiające się paleniu papierosów zaczęły w końcu przynosić rezultaty.

Liczba krajów wprowadzających zakazy palenia w miejscach publicznych z roku na rok wzrasta.

Odbiło się to na przychodach w rezultacie czego koncerny powzięły nową strategię. Branża tytoniowa zaczęła wnikać w politykę finansując kampanie wyborcze oraz korumpując dziennikarzy, by wywrzeć skuteczny nacisk na organ ustawodawczy aby złagodził sankcje.

W międzyczasie zaczęto powoływać się na badania (jak się później okazało sponsorowane przez przemysł tytoniowy) podważające toksyczność dymu dla biernych palaczy.



Po latach przepychanek między zwolennikami i przeciwnikami palenia sprawa trafiła do Światowej Organizacji Zdrowia. 192 kraje przyjęły konwencje o ograniczeniu używania tytoniu. Wyszczególniono w niej metody walki z tym nałogiem: zakaz rozpowszechniania fałszywych informacji, reklamy, sprzedaży nieletnim, podwyżki cen ,ochrona niepalących i walka z przemytem.



W Polsce palenie tytoniu zabija rocznie około 70 tys. osób. Choroby nowotworowe, układu krążenia dziesiątkują populacje zwolenników tego nałogu, narażając państwo na ogromne koszty związane z leczeniem skutków tego nałogu, którego nawet podatek akcyzowy nie jest w stanie zrekompensować. Jedynym wygranym tej batalii są koncerny tytoniowe.




niedziela, 20 listopada 2016

Utracony Raj.

Któż z nas nie marzył by choć raz w życiu przenieść się na rajską wyspę otoczoną bezkresnym błękitem turkusowego oceanu będącego kolebką barwnego kolektywu istot żyjących pod jego powierzchnią.

Jednakowoż czasu na zwieńczenie marzeń pozostało niewiele.



Nisko położone wybrzeża oraz wyspy coraz częściej muszą mierzyć się z postępującym wzrostem poziomu wody w morzach i oceanach. Podnoszący się poziom wody morskiej zalewa niżej położone wyspy i wybrzeża stałego lądu przyczyniając się do dewastacji prywatnych domostw, instalacji energetycznych i kanalizacyjnych, skażenia zapasów wody pitnej. Kataklizm związany z zalaniem zagraża bezpośrednio ludziom żyjącym na styku wody i lądu.

Od 1880 roku poziom oceanów wzrósł o ponad 20 cm i tendencja ta ciągle przyspiesza. Jak podaje IPCC (United Nations Intergovernmental Panel on Climate Change) monitorujące ten proces do końca 2100 poziom morza osiągnie od 0,5 do 1,5m. Zjawisko to jest szczególnie dostrzegalne na Antarktydzie gdzie lodowce topnieją w niespotykanym dotąd tempie.



Państwa wyspiarskie, które dotykają skutki zmian klimatu jak: Bermudy i Bahamy na Atlantyku, Tuvalu, Kiribati ,Vanuatu, wyspy Marshalla, Cooka, Fidżi ,Salomona na Pacyfiku oraz szczególnie uwielbiane przez turystów Malediwy na Oceanie Indyjskim coraz poważniej biorą pod uwagę przeniesienia całych społeczności na stały ląd.

Pod względem ilości osób narażonych na postępujący kataklizm ,którym niewątpliwie są powodzie wywołane podnoszeniem się stanu wód w oceanach ,wyspiarskie społeczności wypadają blado w porównaniu z gęsto zaludnionymi wybrzeżami takich miast jak: Nowy Orlean, Nowy York, Los Angeles, Tokio, Amsterdam, Mumbai, Szanghaj, Singapur, Dżakarta, Dhaka.

W niedługim czasie wybrzeża tych metropolii staną się areną masowej migracji klimatycznych uchodźców w głąb lądu.



Badania przeprowadzone przez NOAA (National Atmospheric and Oceanic Administration) ujawniły rekordowy wzrost temperatury w latach 2000-2009. Wyniki tych badań opartych na wielu niezależnych danych z satelit, balonów meteorologicznych, stacji pogodowych, boi pomiarowych, bądź badań przeprowadzonych w terenie ukazały znaczący wzrost temperatury na ziemi.





Obojętnie czy wierzysz czy globalne ocieplenie jest wynikiem działalności człowieka ,czy też uważasz ,że jest to naturalne zjawisko,fakt pozostaje niezaprzeczalny. Zmiany klimatyczne rozszerzają się zmieniając środowisko, a namacalnym przykładem są oceaniczne wyspy ,które wkrótce znikną w odmętach oceanu.



Zmiany klimatyczne których jesteśmy świadkami stawiają globalnej społeczności nowe wyzwania z którymi musimy się zmierzyć. Czym szybciej się zaadoptujemy do nowej rzeczywistości tym mniejsze będą straty. Pierwszym egzaminem będzie przygotowanie gruntu na falę klimatycznych uchodźców, sierot pozostawionych na pastwę nieujarzmionego gniewu oceanu. 


Wikimedia Commons\Global Warming art 

niedziela, 13 listopada 2016

Znikająca Płetwa.





Plasując się na szczycie łańcucha pokarmowego rekin przez miliony lat pełni rolę niekwestionowanego władcy głębin. Pełniąc dominująca rolę w ekosystemie wodnym było kwestią czasu kiedy zetknie się z postępującą ekspansją człowieka . Konflikt rekina z człowiekiem był nieunikniony.

Kiedy w latach siedemdziesiątych Steven Spielberg nakręcił ''Szczęki'' nie podejrzewał jak ten obraz jeszcze bardziej zmieni podejście ludzi do rekinów. Trauma ogarnęła cały świat, ludzie zaczęli widzieć w nich tylko bezlitosne maszyny do zabijania. Postrzegając je jako krwiożercze bestie zaczęto je masowo eliminować z wód przybrzeżnych kurortów wypoczynkowych. Co gorsza wyższy poziom życiowy mieszkańców Azji wywołał ogromny popyt na potrawy z płetwy rekina. Metoda pozyskiwania płetw polega na chwytaniu rekinów po to by pozbawić je drogocennych płetw. Ryba po amputacji zostaje wrzucona do wody i śmiertelnie ranna opada na dno dusząc się lub będąc rozszarpana przez inne drapieżniki. Szacuje się,że co roku znika w ten sposób około 73 milionów osobników. Z odciętych płetw robi się zupę lub medykamenty ponoć leczące różne choroby.



Jednak rekiny nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa. Ich zemstą co naukowcy zaczynają coraz częściej potwierdzać jest biotoksyna (B-Metylamino L-Alanina BMAA), która występuje w środowisku w którym pływają. Jej największe stężenie kumuluje się w płetwach i jest równe jak u pacjentów chorych na chorobę Alzheimera. Tak więc jedzenie rekinów niesie za sobą niebezpieczeństwo dla zdrowia i życia.



Na szczęście przybywa ludzi którym los tych drapieżników nie jest obojętny. Miliarder sir Richard Branson ,którego apel o zakaz handlu płetwami został usłyszany wywołał debatę w Kostaryce w wyniku której prezydent podpisała dekret zakazujący polowań na rekiny. Organizacje takie jak ''Sharkalliance'',''Project Aware'' ,''Sharkproject'' i wiele innych nagłaśniają ten niechlubny fakt.

Apel skutkuje w następstwie czego coraz więcej państw dostrzegając ogromną role jaką mają do spełnienia te drapieżniki wprowadza zakaz polowania i handlu płetwami.



Populacja rekinów na skutek tych praktyk w ostatnich latach drastycznie spadła, co może wywołać nieodwracalne zmiany w ekosystemie. Zauważalny spadek obecności rekinów doprowadza do wzrostu liczebności innych mniejszych drapieżników, te z kolei kontrolują jeszcze mniejsze, które mają bezpośredni wpływ na stan rafy koralowej czyszczą ją z glonów i odpadków organicznych. Zachwianie tej delikatnej równowagi odzwierciedla się na rafie koralowej, która bez czyścicieli dusi się i umiera.

Jest to jeden z wielu przykładów jakie rekiny odgrywają w przyrodzie . Te istoty nie mają głosu żeby walczyć o swoje prawa , na forum międzynarodowym ,mówić o rzezi którą ludzie im zgotowali. Pamiętajmy o nich gdy jesteśmy w restauracji,bądź na targu pamiątek.







foto.Sebastian Losada\Wikimedia Commons\CC

niedziela, 6 listopada 2016

Lodowe Sanktuarium.

Antarktyda przez wieki z dumą opierała się kolonizacji człowieka, który od niepamiętnych czasów chciał ujarzmić i podporządkować sobie tą najzimniejszą krainę na kuli ziemskiej. Dostępu do niej strzeże Morze Rossa będące naturalnym buforem dla śmiałków chcących zdobyć perłę Antarktydy, którym niewątpliwie jest Biegun Południowy.



O potędze żywiołu Morza Rossa okalającego Antarktydę przekonał się Ernest Shackleton ,który w 1914 roku podjął trzecią próbę zdobycia Bieguna Południowego. Po początkowych sukcesach statek Shackletona został uwięziony na gwałtownie zamarzającym morzu i w konsekwencji zmiażdżony przez lód. Dla załogi rozpoczęła się walka o przetrwanie. Udało im się pokonać lodową zmarzlinę i dotrzeć na suchy ląd. Po półtorarocznej tułaczce wszyscy członkowie załogi Endurance zostali szczęśliwie uratowani.



Morze Rossa to nie tylko lodowa tafla będąca śmiertelnym zagrożeniem dla żeglarzy, to również sanktuarium najbardziej płodnego ekosystemu, gdzie koncentracja fauny i flory jest najwyższa na świecie. Tętniące życie wielorybów,fok, pingwinów oraz wielu innych niezagrożonych gatunków stało się laboratorium dostarczającym informacji o tym, jak funkcjonował świat zanim pojawił się człowiek.



Ochrona Morza Rossa stała się głównym punktem posiedzenia Commission for the Conservation of Antarctic Marine Living Resources(Komisja ds Ochrony Żywych Zasobów Morskich Antarktydy), która zebrała się w Hobart w Australii. Przedstawiciele 24 państw i Unii Europejskiej postanowili utworzyć z Morza Rossa największy rezerwat morski na świecie. W trakcie burzliwych posiedzeń ustalono,że akwen ten będzie chroniony przed przemysłowym rybołówstwem przez 35 lat.

Obszar Morza Rossa to tylko 2% Oceanu Południowego,mimo to stał się domem dla 38% światowej populacji pingwina Białookiego(Adeli), 30% Petrela Antarktycznego, oraz 6% Płetwala antarktycznego. Szczególnie istotnym faktem jest,że teren Morza Rossa jest siedliskiem ogromnej ilości krylu będącego głównym składnikiem diety wielorybów i fok, którego liczba z powodu ocieplania klimatu ciągle spada stawiając istnienie tych ssaków w pod znakiem zapytania.



Utworzenie z Morza Rossa największego morskiego rezerwatu to milowy krok w postrzeganiu wpływu jakie morza i oceany wywierają na ludzkość. Ograniczanie eksploatacji i tworzenie rezerwatów daje szanse na odrodzenie wrażliwego ekosystemu ,co w przyszłości uchroni setki milionów ludzi żyjących w symbiozie z oceanem przed przymusową migracją w poszukiwaniu środków do życia.

niedziela, 30 października 2016

Łzy Wieloryba.

Od zarania dziejów ludzie polowali na wieloryby. Pierwsze ślady w Europie ukazujące zmagania rybaków odkryto na terenie dzisiejszej Norwegii i datują się na 4000 lat. Polowania na walenie mimo iż niosły duże ryzyko niepowodzenia a nawet śmierci były rozpowszechnione wśród różnych społeczności. Baskowie polujący na Oceanie Atlantyckim, Wikingowie na północy Europy czy Japończycy na Pacyfiku. Wszyscy oni uważali polowania na wieloryby jako element tożsamości kulturowej. W średniowieczu wieloryby przeobraziły się w konglomerat składników odżywczych których niedobór był utrapieniem wielu wspólnot. Każda część ciała tych ssaków była wykorzystywana. Mięso,skóra,tłuszcz wielorybi były spożywane jako ważne źródło protein,witamin i minerałów. Fiszbin był budulcem koszy ,lub jako materiał służył do budowy konstrukcji dachu. Przez wieki jednak najbardziej ceniony był wyrabiany z tłuszczu olej wielorybi .Stosowany jako smar do maszyn,produkcji świec,mydła, i przede wszystkim jako paliwo do lamp rozświetlał mrok średniowiecznego świata stając się jednym z najbardziej pożądanych towarów.

Na całym świecie polowania na te ssaki morskie zyskiwały coraz większą popularność,która osiągnęła szczyt w XIX wieku. Postęp technologiczny sprawił,że polowania stały się jeszcze bardziej skuteczne. Przewaga człowieka w walce z wielorybem spowodowała,że zdziesiątkowane stada ścigane przez zorganizowaną flotę wielorybników coraz trudniej było wytropić.

Początek XX wieku zastał przetrzebione stada wielorybów. Ich populacja skurczyła się na tyle ,że niektóre gatunki zbliżyły się do granicy wymarcia. Na szczęście szeroko zakrojona elektryfikacja zmniejszyła popyt na olej wielorybi co spowodowało ograniczenie polowań.

Jednakże problem pozostał, co więcej rewolucja przemysłowa pierwszej połowy XX wieku znalazła nowe zastosowania dla źródła surowców jakim był waleń. Wywołało to wiele dyskusji naukowych,a rządy wielu państw znalazły się pod presją obrońców wielorybów. W konsekwencji w 1947 roku uchwalono Konwencje o Uregulowaniu Wielorybnictwa(International Whaling Commission). Niestety konwencja stała się ciałem martwym ponieważ nie posiadała mechanizmów egzekwowania ustaleń.

Przez kolejne dekady komercyjne polowania doprowadziły wiele gatunków tych ssaków morskich na skraj przepaści. Dopiero w 1986 widząc nadciągający kres obecności wielorybów w ekosystemie morskim, rządy wielu krajów skonsolidowały swoje wysiłki ,co zaowocowało podpisaniem moratorium. Jak każda uchwała, moratorium ma też swoją piętę achillesową . Jest nią luka prawna zezwalająca na polowania pod pretekstem badań naukowych ,którą nagminnie wykorzystuje Japonia Mimo międzynarodowego zakazu, w ciągu 30 lat w Japonii zamordowano tysiące wielorybów.

Norwegia i Islandia również nie chcą się podporządkować założeniom moratorium twierdząc,że mają prawo do polowań.

Trwający aktualnie szczyt wielorybniczy może w końcu zakończyć rzeż tych stworzeń. Międzynarodowa Komisja Wielorybnictwa jest w posiadaniu wielu argumentów mogących powstrzymać destrukcyjną politykę Japończyków i przyczynić się do odrodzenia króla oceanów, którym niewątpliwie jest wieloryb.