poniedziałek, 30 stycznia 2017

Globalna zadyszka.

''Stany Zjednoczone straciły 60 miliardów dolarów w handlu z Meksykiem. NAFTA(North American Free Trade Agreement) była od samego początku jednostronną umową''. Cytat Donalda Trumpa  z Twittera zdaje się brzmieć co najmniej dziwnie, po tym jak od kilku dekad wpaja się nam jak wiele korzyści dla gospodarki wnoszą umowy handlowe.
Umowa NAFTA tak często krytykowana przez nowo zaprzysiężonego prezydenta swą historią sięga do kampanii wyborczej z roku 1979, podczas której kandydat republikanów Ronald Regan wysunął propozycje stworzenia strefy wolnego handlu w obrębie kontynentu. Projektowi nadano nazwę North American Accord. Po latach do koncepcji stworzenia strefy wolnego handlu powrócił George H.W Bush, by pod koniec swojej prezydenckiej kadencji podpisać akt założycielski  między trzema krajami Północnoamerykańskiej Strefy Wolnego Handlu. Umowa weszła w życie dwa lata później  po ratyfikacji przez  krajowe parlamenty Kanady, Stanów Zjednoczonych i Meksyku .
Głównym celami tej umowy było zniesienie ceł na artykuły przemysłowe i liberalizacja w handlu artykułami rolnymi.

Po dwudziestu kilku latach obowiązywania tego traktatu pojawia się coraz bardziej wyrazisty obraz tej umowy.
Nawet jeśli termin wolny handel brzmi pozytywnie brak regulacji z zakresu ochrony środowiska, praw pracowniczych, bądź nieszczelnemu systemowi podatkowemu sprawiło, że koncentracja bogactwa i władzy w rękach korporacji wywołuje więcej szkody dla przeciętnego człowieka niż pożytku.
Na przykładzie Meksyku, gdzie wszystkie powyższe słabości państwa są widoczne doszło do ogromnych nadużyć. Przemysłowa dotowana przez USA uprawa kukurydzy zalała rynek Meksykański doprowadzając do ruiny tysiące małych rodzimych gospodarstw. Miliony rolników nie mogąc konkurować zasiliło rzesze bezrobotnych, ponieważ uprawa kukurydzy kosztuje ich kilkakrotnie więcej niż korporacje. Na domiar złego skażenie środowiska będącego wynikiem przemysłowej uprawy kukurydzy GMO zatruwa rzeki i ludzi pracujących przy zbiorach. Pracujący w korporacjach nie mają żadnych praw, a widmo bezrobocia skazuje ich na godzenie się na uwłaczające godności człowieka warunki pracy.
Z perspektywy Stanów Zjednoczonych sytuacja wygląda trochę inaczej. Setki tysięcy miejsc pracy zostało zlikwidowanych po tym jak korporacje w poszukiwaniu dogodniejszych warunków przeniosły się za południową granicę. Tam tańsza siła robocza produkuje towary zapewniając zwielokrotniony zysk.

Umowa NAFTA przyczyniła się do spowolnienia wzrostu gospodarczego, wzrostu bezrobocia, zniszczeniu środowiska i ubóstwa. Jedynymi wygranymi są globalne korporacje, które rozzuchwalone osiągnięciami na kontynencie północnoamerykańskim zacierają ręce na przyszłe zyski, w przededniu ratyfikowania przez parlamenty krajów UE umowy CETA.

wikimedia commons photo by AlexCovarrubias

poniedziałek, 23 stycznia 2017

WikiLeaks-granica prawdy.

Kilka dni przed opuszczeniem Białego Domu ustępujący prezydent Barak Obama podpisał szereg dokumentów skracających kary więzienia dla 209 osadzonych. Wśród nich znalazł się starszy szeregowy Bradley Manning , czy raczej Chelsea Manning, (po tym jak zmienił orientację  podczas pobytu w więzieniu) , który kilka lat wcześniej położył cień na amerykańskiej interwencji w Iraku.

Kiedy w 2010 roku do oczu opinii publicznej przebojem wdarły się pierwsze rewelacje portalu WikiLeaks oczy świata skierowały się na grupę hakerów i dziennikarzy śledczych wyznaczające nowe standardy na rynku medialnym.
Materiał zarejestrowany w 2007 roku ukazujący zbrodnie wojenne na cywilach i dziennikarzu Reuters-a doprowadził do wrzenia ówczesnych przedstawicieli establishmentu. Śledztwa dziennikarzy ujawniły tysiące poufnych dokumentów o wojnie w Iraku, nadesłanych przez Manninga. Opublikowanie tajnych materiałów wywołało wielkie poruszenie w społeczeństwie, którego część uważała Manninga za zdrajcę podczas gdy inni za bohatera. Niedługo potem władze podjęły dochodzenie, co doprowadziło do aresztowania i skazania go  na 35 lat więzienia za udostępnienie tajnych dokumentów portalowi.
Na podstawie ujawnionych dokumentów odkryto wojnę widzianą oczami armii. USA utrzymywały że powodem działań wojennych jest walka z Al Kaidą, choć przez 3 lata zapiski nie informują nic o tym. Głównym przeciwnikiem wojsk koalicji były bojówki szyickie finansowane przez Iran. To właśnie one stały za rebelią wymierzoną w irackich sunnitów, doprowadzając w konsekwencji do destabilizacji całego regionu. .
W tym samym roku celem portalu stała się wojna w Afganistanie. Na podstawie 90 tys. ujawnionych dokumentów wojskowych odkryto, że wywiad pakistański wspierał talibów by zaszkodzić siłom koalicji.  Portal stanął w ogniu krytyki gazet potępiających ujawnienie tajnych akt, co jak określały narażało na śmiertelne niebezpieczeństwo ze strony talibów współpracujących z siłami koalicji informatorów. Przedstawiciele Pentagonu nazwali WikiLeaks organizacją przestępczą i zarzucili im, że mają ręce splamione krwią ofiar zemsty islamistów.
Pod koniec 2010 roku portal atakuje ponownie, w tym przypadku ujawniając tysiące poufnych informacji dyplomatycznych wprost z Białego Domu. Kompromitujące ówczesną sekretarz stanu Hillary Clinton materiały nakazujące podwładnym zbieranie informacji, podkopały autorytet władz USA, zmieniając dyplomatów w szpiegów.
Nazwisko Hillary Clinton pojawiło się po latach, w przeddzień wyborów prezydenckich ,po tym jak portal ujawnił materiały faworyzujące jej kandydaturę w partii demokratycznej, co zgodnie z regulaminem jest nielegalne.
Rosnąca popularność WikiLeaks udzieliła się jej twórcy. Julian Assange ze skromnego aktywisty zmienił się w celebrytę udzielającego wywiadów najbardziej poczytnych i oglądalnych mediów. Jego gwiazdorstwo wywołało głęboki podział w strukturach portalu. Na dodatek został oskarżony o gwałt. By uniknąć ekstradycji do Szwecji, schronił się w ambasadzie Ekwadoru w Londynie , w której nie zwalniając tempa pracy przebywa po dziś dzień .

Portal WikiLeaks przez ponad 10 lat igra z najbardziej wpływowymi rządami i korporacjami, ujawniając w sposób bezkompromisowy zakulisową politykę, która w wielu przypadkach nie jest spójna z tym, co podają oficjalne media. W dobie masowej inwigilacji społeczeństwa ,WikiLeaks  stało się przeciwwagą dla systemu ukazując prawdziwą twarz establishmentu. Pomimo niewielkich środków portal przeobraził się w  poważnego gracza w świecie mediów stając się  postrachem najpotężniejszych rządów świata.

wikimedia commons photo by Alexander Klimov

poniedziałek, 16 stycznia 2017

Zakwaszenie Oceanu.

Panuje powszechny pogląd mówiący, że największymi płucami ziemi są pochłaniające dwutlenek węgla  lasy deszczowe. Prawda jest jednak zgoła inna, ponieważ to ocean jest największym filtrem oczyszczającym Co2 na kuli ziemskiej.

Absorbując dwutlenek węgla z atmosfery ocean płaci za dużą cenę. Jak wykazują badania 30 mln ton CO2 trafia codziennie do wód oceanicznych. Dwutlenek węgla w reakcji z wodą zmniejsza jej pH doprowadzając do zakwaszenia oceanu. Proces ten jest zauważalny na różnych szerokościach geograficznych. Drastyczne zwiększanie zakwaszenia wód oceanów zagraża organizmom w nich żyjących, które jeśli się nie zaadoptują do nowych warunków wyginą.
Najbardziej narażone są koralowce, które mimo iż zajmują tylko 1 proc. powierzchni globu są domem dla 1/4 organizmów morskich nań żyjących.Proces zakwaszania usuwa węglan wapnia , budulec twardych szkieletów rafy koralowej. Obumarłe koralowce stają się domem dla wodorostów i glonów.
Naukowcy poszukujący odpowiedzi jak dalece proces zakwaszania oddziałuje na morski ekosystem podjęli się badania rafy koralowej u wybrzeży wysp Palau w zachodniej części Oceanu Spokojnego. W tych  wodach występuje bardzo niski poziom pH co obrazuje skale tego zjawiska jakie będzie występowało w wodach oceanów pod koniec tego stulecia. Badania ujawniły zdumiewające odkrycie. Niskie pH nie doprowadziło do zniszczenia rafy koralowej , w większym zakresie niż ma to miejsce w obszarach gdzie zakwaszenie jest mniejsze. To nie powód by mówić że niskie pH przyczyniło się do rozkwitu rafy, raczej do stwierdzenia faktu, że rafa kwitnie pomimo niskiego pH.

Badania ujawniły jak ciągle mało wiemy o otaczających nas ekosystemach, które wbrew przeciwnością losu ciągle mogą się przystosować do nowych zmieniających się warunków życia.

wikimedia commons photo by Mark Peter

niedziela, 8 stycznia 2017

Radioaktywna fala z Fukushimy.

Od zarania dziejów trzęsienia ziemi nawiedzały naszą planetę siejąc śmierć i zniszczenie. Są regiony gdzie intensywność sprawiła, że mieszkańcy uodpornili się na gniew ziemi. Jednym z takich miejsc jest Japonia, która po wiekach rujnowania aglomeracji miejskich przez trzęsienia ziemi, milionom ofiar z tym związanych wypracowała sobie mechanizmy minimalizujące skutki tego kataklizmu.

Ten zdyscyplinowany naród nie przewidział jednak tego co wydarzyło się po 11 marca 2011, kiedy po potężnym  trzęsieniu ziemi o sile 6,6 w skali Richtera nawiedzającemu wybrzeże Honsiu doszło do awarii elektrowni jądrowej Fukushima. W wyniku awarii doszło do stopienia rdzeni w reaktorach 1,2 i 3 co doprowadziło do wydostania się substancji promieniotwórczej do środowiska. W ciągu kolejnych 3 miesięcy radioaktywne odpady skaziły Pacyfik w znacznie większym zakresie niż miało to miejsce podczas katastrofy w Czarnobylu. Jak ukazują przeprowadzone badania poziom skażenia może być znacznie wyższy niż podają oficjalne komunikaty. Na domiar złego Fukushima ciągle uwalnia do środowiska 300 ton radioaktywnej mikstury dziennie. Będzie tak się dziać póki nie zostanie zapieczętowane źródło wycieku, co o obecnych warunkach przy tak wysokiej temperaturze jest niemożliwe.
Zastanawiacie się jak to się dzieje ,że od dnia awarii elektrowni na światło dzienne nie wypływają informacje na temat skutków tego tragicznego zdarzenia. Odpowiedź na to pytanie wiedzie do firmy TEPCO(Tokyo Electric Power Company), największej w Azji firmie zajmującej się produkcją, przesyłaniem i dystrybucją energii elektrycznej. TEPCO mimo iż ma ugruntowaną pozycję lidera na rynku azjatyckim jest firmą zależną od jeszcze potężniejszego koncernu GE(General Electric), jednego z największych koncernów na świecie, mającego szerokie kontakty z wydawnictwami prasowymi, polityką i uzależnionych od dotacji badań naukowych.

Pojawiły się dowody mówiące, że GE wiedziało o złej kondycji elektrowni Fukushima. Informacja ta zmobilizowała Japończyków, którzy łącząc siły pozwali GE do sądu, oskarżając koncern o karygodne zaniedbania jakich dopuścił się GE względem Fukushimy.

Skażenie radioaktywne rozciąga się coraz dalej ,wpływając na oceaniczną faunę i florę. Przykładem dającym powody do niepokoju jest Kanada, w wodach której, nie długo po katastrofie odkryto krwawiące ze skrzeli i gałek ocznych ryby. Po upublicznieniu tego faktu niezależni naukowcy zmierzyli poziom radiacji w wodach zachodniej Kanady i odkryli, że wzrósł on średnio o 300%.
Podobne sceny rozgrywają się w wodach południowego Oregonu, kiedy w 2013 roku odnotowano podwyższony poziom radiacji. Tym razem ofiarą dziwnej choroby stały się rozgwiazdy, które masowo giną tracąc ramiona. Trzykrotnie wyższy poziom radiacji został odnotowany w mięsie tuńczyków złowionych w wodach Oregonu.
Jednakże władze nie łączą tych przypadków z awarią elektrowni Fukushima, nawet w przypadkach, gdy poziom radiacji na plażach słonecznej Kalifornii wzrósł o 500%.

Co jednych niepokoi inni próbują bagatelizować. Informacje o niepokojących faktach podobnie jak w Japonii są pomijane w mainstream-owych mediach. Władze US i Kandy nabrały wody w usta i nie odnoszą się do tych doniesień.
W ciągu ostatnich 5 lat katastrofa w Fukushimie dorobiła się miana największej katastrofy ekologicznej w dziejach świata, spowodowanej działalnością człowieka. Jeśli władze dalej będą ukrywać  skutki tej tragedii, któregoś dnia możemy się obudzić w zupełnie innej rzeczywistości.


Wikipedia Commons by  Digital Globe 

wtorek, 20 grudnia 2016

Wielkie sprzątanie Oceanu.


Niedoskonałe sito recyclingu uwalnia do środowiska tony odpadów. Swą długą wędrówkę pokonują niesione nurtem rzek i strumieni by ostatecznie spocząć na błękitnej tafli oceanu. Unoszone prądami oceanicznymi plastikowe pozostałości ludzkiej egzystencji sieją śmierć i zniszczenie wśród wielu gatunków ryb i ssaków morskich. Trapiący problem jak pozbyć się tych odpadów stał się impulsem do poszukiwania recepty jak uzdrowić wielki błękit.




Tego karkołomnego zadania podjął się młody holenderski naukowiec, który wpadł na pomysł jak pozbyć się plastiku z oceanu. Idea polega na umiejscowieniu na powierzchni pływających ograniczników zbierających śmieci. Ich wysokość została zaprojektowana na tyle, by uniemożliwić przedostanie się nad nią odpadów, a głębokość zanurzenia nie ograniczy migracji ryb i innych morskich stworzeń. Prototyp konstrukcji o długości 100 m pływa obecnie po Morzu Północnym. Wynik testów konstrukcji pozwoli przygotować ją na wielką operację zbierania odpadów, która rozpocznie się w 2020 roku. Jak przewiduje Boyan Slat inicjator projektu ,w ciągu 10 lat przy pomocy swojego wynalazku ocean pozbędzie się 42 proc. śmieci z 3,5 mln ton tworzących Wielką Pacyficzną Plamę Śmieci.

Wspierająca fundację Boyana Slata The Ocean Cleanup firma Google umożliwiła korzystanie z samolotu którego zadaniem było zlokalizowanie w pobliżu kalifornijskiego wybrzeża dryfujących odpadów i ocenienia skali z jaką będzie się musiała zmierzyć fundacja. Zebrane dane wraz z uzyskanymi informacjami z 30 statków, przeczesujących w 2015 roku bezkres oceanu ,przyczynią się w przyszłości do lokalizacji Wielkiej Pacyficznej Plamy dryfującej między Kalifornią a Hawajami.



Świadomość zagrożenia dla środowiska morskiego spowodowała międzynarodową współpracę wspierająca fundację Boyanda. Na apel opowiedziało tysiące internautów przekazując na ten cel 2,2 mln. dolarów. Również rząd Holandii wspomógł finansowo fundację ,dając nadzieje ,że problem zanieczyszczenia skonsoliduje wysiłki wielu państw w uzdrowieniu Oceanów.




wikimedia commons photo by epSos.de CC BY 2.0

poniedziałek, 5 grudnia 2016

Atomowy Sarkofag.

Niecodzienny widok zagłuszył cisze wokół zasypanego rdzenia Czarnobylskiego reaktora ,przy którym trwają zaawansowane prace by raz na zawsze uniemożliwić wydostanie się drzemiącej pod tonami ołowiu, piasku i betonu nieokiełznanej, niszczycielskiej energii.
Stalowa pokrywa będąca największą ruchomą strukturą lądową ważącą 36 tys. ton o rozpiętości 257 m. kopuły stalowej jest szczytem współczesnej inżynierii.
224 podnośniki hydrauliczne mogące jednorazowo przesunąć stalowy sarkofag tylko o 60 cm krok po kroku zamykają się nad zniszczonym reaktorem, który 30 lat temu o mało nie doprowadził do globalnej katastrofy.

Mamy 26 kwietnia 1986 roku, w elektrowni atomowej trwały testy układu samouzupełniania paliwa mogące w przyszłości oszczędzić zużycie energii. W wyniku tego eksperymentu doszło do serii wybuchów, po których 1200 tonowa pokrywa reaktora rozpadła się na kawałki. Słup ognia wystrzelił w powietrze uwalniając radioaktywne atomy w stadium fuzji.

Jako pierwsi przybyli strażacy. Nie mając przeszkolenia ani odpowiednich zabezpieczeń stosowali normalne procedury jakie towarzyszą przy gaszeniu pożarów. Hektolitry wody spłynęły na żarzącą się kipiel. Woda tym razem nie odniosła sukcesu, a nieświadomi zagrożenia strażacy niedługo po tym wszyscy umierają stając się pierwszymi ofiarami Czarnobyla.

W oddalonym o kilka kilometrów od elektrowni mieście Prypeć, życie toczyło się jak zwykle, i choć w mediach była wzmianka o awarii reaktora nikt nie podejrzewał jakie skutki awaria odniesie. Przybyła komisja wojskowa odkrywając jak wysokie jest promieniowanie, początkowo sądziła , że urządzenia do pomiaru są zepsute. Jak się później okazało było tak wysokie, że zabrakło skali. Uważa się, że ludzki organizm jest w stanie wchłonąć bez szkody dla zdrowia do 2 RTG rocznie. 400 RTG prowadzi do śmiertelnego skażenia.
Na szczęście dla nich władze zdecydowały się na ewakuacje miasta po 30 godzinach od chwili wybuchu.

Tymczasem pył radioaktywny przenoszony wiatrem na północ kontynentu, dociera do Szwecji. Czujniki zaalarmowały władze o nadchodzącym niebezpieczeństwie. Podwyższona radiacja jest zauważalna w całej Europie. Wszyscy szukają źródła promieniowania ,podczas gdy władze Kremla ciągle milczą. Dopiero amerykańskie i europejskie satelity szpiegowskie odkryły ruiny reaktora, co zmusiło poniekąd władze ZSRR to potwierdzenia informacji o katastrofie.

Kryzys był ciągle niezażegnany ,a władze Kremla desperacko szukały recepty na ujarzmienie żywiołu.
Postanowiono zasypać krater workami z piaskiem. W tym celu ściągnięto najlepszych pilotów śmigłowców, rozkazano im nadlecieć jak najbliżej krateru i zrzucać worki z piaskiem na krater. Niezabezpieczeni żołnierze rozpoczęli tą arcytrudną misję zdając sobie sprawę z zagrożenia na jakie byli narażeni. Tony piasku i kwasu bornego neutralizujące promieniowanie zasypują żarzący się krater. Żołnierze wystawieni na 9-cio krotną śmiertelną dawkę promieniowania kończą okrutnie poparzeni na szpitalnych łóżkach. Umierają niedługo po tym na chorobą popromienną.

W międzyczasie pył radioaktywny niesiony wiatrem obejmuje swym zasięgiem prawie całą Europę. W wielu przypadkach opada wraz z deszczem na duże skupiska miast takich jak Sztokholm i Paryż.

Potworny żar roztapia piasek ,którym zasypano wyrwę niosąc realne zagrożenie wybuchu drugiego reaktora, którego skutki doprowadziłyby do śmierci milionów ludzi na obszarze całego kontynentu.
Postanowiono użyć wszelkich środków by obniżyć temperaturę rdzenia. W tym celu rozpoczęto akcję wsypywania ton ołowiu na przepalający piasek żar. W końcu temperatura zaczęła spadać jednak część ołowiu pod jej wpływem wydostała się do atmosfery dodatkowo zatruwając ledwie trzymających się na nogach pilotów. Po tej desperackiej akcji wszyscy piloci otrzymali śmiertelną dawkę promieniowania i w niedługim czasie zmarli.

Powstał kolejny problem. Rozgrzana magma zaczęła przetapiać podłoże reaktora zagrażając ujęciom wody. Skażenie wód gruntowych i rzek wywołałoby katastrofę obejmującą całą powierzchnię Ukrainy i innych sąsiadujących państw. By do tego nie dopuścić powołano setki górników, których zadaniem było przekopanie tunelu łączącego dwa reaktory, w celu zainstalowania systemu schładzania . Górnicy pracowali nieprzerwanie przez kilka tygodni w potwornym upale bez jakichkolwiek zabezpieczeń. W końcu udało się im osiągnąć cel i temperatura zniszczonego reaktora się ustabilizowała.

Przez kolejne tygodnie tysiące żołnierzy i cywilów pracowało, by uprzątnąć skutki katastrofy. Pokryci warstwami ołowiu ,ci mężni ludzie pracowali w pocie czoła wystawieni na ogromne dawki promieniowania .

W okolicach Czarnobyla wysiedlono resztę mieszkańców pobliskich wsi ,oraz wybito zwierzęta by uniemożliwić rozprzestrzenianie się skażenia radioaktywnego.

Po 7-miu miesiącach morderczej walki udało się ukończyć betonowy sarkofag w Czarnobylskiej elektrowni atomowej.

Po trzydziestu latach opustoszałe siedliska ludzkie stopniowo pochłania upływ czasu. Przyroda dopomina się coraz śmielej o to, co kiedyś należało do niej ,a leśne stworzenia zaciekawione buszują między krzesłami opuszczonych domostw. A co z anonimowymi bohaterami bez których świat nie wyglądałby teraz tak ,jak się obecnie prezentuje? Żyją dziesiątkowani skutkami awarii zasilając grono przychodni lekarskich ,i choć władze zapominają o ich heroicznym czynie czują głęboką dumę poświęcając życie i zdrowie dla ratowania ludzkości.


Vikimedia Commons\Garvey STS

poniedziałek, 28 listopada 2016

Nikotynowy Syndykat.

W 1953 roku na łamach jednego z naukowych czasopism ukazał się artykuł rujnujący symbol niezależności i wolności jakim niewątpliwie było palenie tytoniu.

Eksperyment przeprowadzony na myszach ujawnił ścisłe powiązanie dymu papierosowego z nowotworami, potwierdzając najgorsze obawy. Papierosy są rakotwórcze.

Po tym szokującej publikacji szefowie największych koncernów tytoniowych zabrali się by uzgodnić nową strategię. To co zjednoczyło konkurujące ze sobą firmy był wspólny cel, zahamować spadek sprzedaży papierosów. Skutkiem tego spotkania było oficjalne stwierdzenie zjednoczonych koncernów tytoniowych mówiące, że nadrzędnym celem sprzedawanych wyrobów jest troska o zdrowie obywatela.

Od tamtej chwili palenie tytoniu niezagrożenie rozpowszechniło się po świecie. Sytuacja uległa zmianie na początku lat 90' kiedy 46 państw połączyło siły i złożyły pozew oskarżając koncerny tytoniowe o działalność na szkodę zdrowia publicznego. Kiedy po wielu latach doszło do ugody koncerny zgodziły się wypłacić 206 mld $ rządowi amerykańskiemu przyrzekając nigdy więcej nie kierować swoich wyrobów do młodzieży. Ponadto zostały zobligowane do upublicznienia swoich wewnętrznych dokumentów opinii publicznej. Na ich podstawie można było ujrzeć rozdźwięk między tym co oficjalnie głosili, a tym czym naprawdę się kierowali. Jak wynikało z akt przemysł tytoniowy doskonale wiedział jakie skutki wywołuje palenie tytoniu.



W 2004 roku w USA rozpoczął się nowy proces. Śledczy ustalili,że przemysł tytoniowy od blisko pół wieku oszukiwał , naciągając fakty związane ze szkodliwością palenia. Władze koncernów powołując się na instytuty badań nad nieszkodliwością palenia wprowadzały w błąd instytucje medyczne, organizacje do walki z narkotykami, kongres ,prezydenta i konsumentów. Ich celem był tylko zysk choć jak ujawniły dokumenty,jeszcze w latach 70' wydawały setki milionów dolarów na badania mające na celu zmniejszenie szkodliwości papierosów. Opracowano wiele ulepszeń, które nigdy nie zostały zastosowane. Dlaczego? Głównie z powodu innego smaku, który mógł nie przypaść do gustu konsumentom. Wraz ze zmniejszeniem poziomu substancji uzależniających projekt ten mógłby doprowadzić do ogromnych strat.

By zachęcić nowe grupy potencjalnych konsumentów w Europie zaczęto promować opakowania miłe dla oka. Widząc to przeciwnicy palenia w wielu krajach wyegzekwowali zakaz takiej reklamy zastępując ją widokiem prawdziwego oblicza nałogu nikotynowego. Na to też się znalazł sposób.

W niektórych krajach europejskich można dokupić przyjemne dla oka nakładki by nie musieć oglądać drastycznego oblicza nałogu.



Kino od niepamiętnych czasów było przesiąknięte dymem papierosowym. Palące na ekranie gwiazdy kina skutecznie motywują do sięgnięcia po paczkę papierosów. To działanie nie jest przypadkowe.

Gwiazdy kina podpisują kontrakty z koncernami tytoniowymi na promowanie swoich marek



Kampanie społeczne sprzeciwiające się paleniu papierosów zaczęły w końcu przynosić rezultaty.

Liczba krajów wprowadzających zakazy palenia w miejscach publicznych z roku na rok wzrasta.

Odbiło się to na przychodach w rezultacie czego koncerny powzięły nową strategię. Branża tytoniowa zaczęła wnikać w politykę finansując kampanie wyborcze oraz korumpując dziennikarzy, by wywrzeć skuteczny nacisk na organ ustawodawczy aby złagodził sankcje.

W międzyczasie zaczęto powoływać się na badania (jak się później okazało sponsorowane przez przemysł tytoniowy) podważające toksyczność dymu dla biernych palaczy.



Po latach przepychanek między zwolennikami i przeciwnikami palenia sprawa trafiła do Światowej Organizacji Zdrowia. 192 kraje przyjęły konwencje o ograniczeniu używania tytoniu. Wyszczególniono w niej metody walki z tym nałogiem: zakaz rozpowszechniania fałszywych informacji, reklamy, sprzedaży nieletnim, podwyżki cen ,ochrona niepalących i walka z przemytem.



W Polsce palenie tytoniu zabija rocznie około 70 tys. osób. Choroby nowotworowe, układu krążenia dziesiątkują populacje zwolenników tego nałogu, narażając państwo na ogromne koszty związane z leczeniem skutków tego nałogu, którego nawet podatek akcyzowy nie jest w stanie zrekompensować. Jedynym wygranym tej batalii są koncerny tytoniowe.