Pokazywanie postów oznaczonych etykietą polityka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą polityka. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 10 czerwca 2018

Polski rząd otwiera się na imigrantów

Polska przekształca się w multikulturowe konglomerat stawiający sobie za cel zostanie rynkiem zbytu i taniej siły roboczej dla międzynarodowych korporacji.

Imigracja do Polski nabiera rozpędu. Najnowszy pomysł ministerstwa pracy dotyczy strategi imigracyjnej. Ministerstwo prowadzi pracę nad zmianami w prawie wydłużającą możliwość pracy w Polsce z sześciu miesięcy do roku obywatelom sześciu państw byłego ZSRR. Co więcej rząd planuje przybyszom spoza UE uzyskanie zezwoleń na pracę i wydłużyć czas ich obowiązywania. Obecnie są to trzy lata, wkrótce może być nawet pięć. W projekcie znajdują się również ułatwienia dla rodzin które będą mogły się łączyć bez zezwolenia na pracę.
Celem tej strategii jest nie tylko wypełnianie luki na rynku pracy ale również łatanie dziury demograficznej, stąd zachęta dla imigrantów by się osiedlali w Polsce.

Na to wszystko dochodzi podpisana przez prezydenta ustawa umożliwiająca rozszerzenie Specjalnej Strefy Ekonomicznej na obszar całego kraju przez okres 10-15 która zapewnia inwestorom zwolnienia podatkowe.
Międzynarodowy biznes ściągany do Polski ma przetransformować kraj w jedną wielką montownie. Na ten cel wydano przez 2,5 roku 250 mln złotych.
Największym beneficjentem obecnej polityki rządu jest Daimler AG która za wybudowanie fabryki w Jaworznie na terenie Specjalnej Strefy Ekonomicznej dostała od polskich podatników 82 miliony złotych na budowę fabryki. Wsparcie trafiło również do takich potentatów jak; LG Chem, Areo Gearbox, JP Morgan, IFA Powertrain, Luxsoft, oraz Guardian Glass.

Tysiące imigrantów czekających w kolejce wokół granic polski jest zachęcana zmianą miejsca zamieszkania i pracy. Łatanie dziury demograficznej i przekształcenie Polski w mozaikę multikulturową ma zachęć program rządowy 500 plus już teraz hojnie zasilający budżety ukraińskich rodzin pracujących w Polsce.

Atrakcyjny klimat inwestycyjny jaki zaczyna panować w Polsce nastawiony jest zapewnienie maksimum zysku dla międzynarodowych korporacji. Rząd wydaje setki milionów złotych na ten cel zapominając,że stwarza to nierówną konkurencje dla rodzimych firm nie mogących konkurować z potężnym zagranicznym kapitałem, wspieranym przez wieloletnie zwolnienia podatkowe.

Trudno doszukać się w tych działaniach korzyści płynących dla kraju. Polskie przedsiębiorstwa przegrywają batalię na nierównym rynku konkurencji. Rynek pracy zostaje zdominowany przez dotowane przez państwo polskie rodziny imigrantów pracujących za najniższe stawki. Polacy opuszczają kraj w poszukiwaniu pracy. Tylko w zeszłym roku wyjechało z Polski 20 tys. Polaków do Wielkiej Brytanii. Obecna polityka, łamiąc wyborcze obietnice dane Polakom doprowadza do zmiany populacji. Ściąganie tysięcy imigrantów w tym z państw  muzułmańskich niesie za sobą ryzyko zamachów terrorystycznych i rozrastania się wrogo nastawionej społeczności muzułmańskiej.

Jakie będą skutki takiej polityki gdy imigranci nie będą już dłużej chcieć pracować za najniższe stawki lub stwierdzą ,że bardziej korzystne jest korzystanie z przywilejów socjalnych dla rodzin?
Wszystko to jest już zapisane na kartach historii. W latach 60' ubiegłego wieku zgubna i brzemienna w skutkach polityka imigracyjna Niemiec doprowadziła do masowego exodusu tureckich pracowników. Niemcy też myśleli, że znaleźli złoty środek na gospodarczy rozkwit. Dziś, wiele lat od tego momentu fundamentalizm, złe wykształcenie, przyzwyczajenie do życia ze świadczeń socjalnych wciąż oddzielają tę społeczność od zwykłych Niemców.

W tej naglącej sprawie została wystosowana petycja do Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji Joachima Brudzińskiego http://podpiszapel.pl/petycje/stopimigracji/ .







zródło; Sejm.gov.pl, Money.pl, dgp.gazetaprawna.pl








niedziela, 3 czerwca 2018

Wojska amerykańskie na stałe w Polsce.

Polska dąży do ustanowienia na terytorium kraju stałej obecności wojsk amerykańskich, podkreślając, że silna obecność wojsk sojuszniczych na wschodniej flance NATO może skutecznie odstraszyć agresje ze strony Rosji. 

Propozycja Ministerstwa Obrony, by na terytorium Polski na stałe stacjonowała amerykańska dywizja pancerna została nieprzychylnie przyjęta przez członków NATO. Oferta złożona Waszyngtonowi przez Warszawę jest poza strukturami NATO. Polska chce wydać na ten cel 2 mld dol.

Warszawa stawia na sojusz z Waszyngtonem, co w kontekście zaogniającej się sytuacji na Bliskim Wschodzie miedzy koalicją Izraela, USA i Arabii Saudyjskiej a Iranem i Syrią wspieranych przez Rosję może stać się iskrą zapłonową do eskalacji konfliktu, który swym zasięgiem obejmie również Europę.
Jeżeli wojska NATO są podprowadzane coraz bliżej granicy z Rosją, co więcej wojska amerykańskie mają stacjonować na stałe na terenie Polski, a są to wojska ofensywne Polska może stać się drugą Syrią.
Naiwne jest myślenie, że wojska amerykańskie będąc w Polsce będą tutaj tylko po to żeby bronić nas przed imperialistycznymi zapędami Rosji. Armia USA jest przede wszystkim egzekutorem polityki Waszyngtonu, w której nacisk w obecnej sytuacji nastawiony jest przede wszystkim na wyeliminowanie krajów wrogich polityce USA, wśród których na liście widnieje też Rosja angażująca się w konflikt syryjski. Co więcej, warto zadać sobie pytanie jaki będzie stosunek  stacjonujących wojsk do ustawy 447, która ma być instrumentem nacisku na Polskę?

W interesie Polski jest zachowanie na tyle na ile jest to możliwe neutralności. Gwarantem tego nie jest sprowadzanie kolejnych wielotysięcznych kontyngentów obcych wojsk tylko silna, nowoczesna polska armia ,której sprawność bojowa zniechęci potencjalnych najeźdźców. Wzorem do naśladowania w tym zakresie jest armia izraelska.


W 1964 roku prezydent Stanów Zjednoczonych Lyndon B. Johnson wydał polecenie zwiększenia obecności militarnej w Wietnamie Południowym. Wysłano więc kolejnych doradców wojskowych , zwiększając liczebność wojska w tym kraju do 21 tys. 31 lipca 1964 roku operujący na wodach Zatoki Tonkińskiej niszczyciel USS Maddox został zaatakowany przez trzy północnowietnamskie kutry torpedowe. Incydent został uznany za agresje ze strony Wietnamu Północnego i stał się oficjalną przyczyną przystąpienia USA do wojny wietnamskiej. Konflikt trwał do 1975 roku.  Wojna w Wietnamie pozostawiła zrujnowaną gospodarkę, wypaloną napalmem ziemie i kilka milionów ofiar, w przeważającej mierze cywilów. W 1971 roku odtajniono dokumenty znane jako Pentagon Papers zawierające materiały na temat incydentu. Wynikało z nich że raporty na temat wydarzenia zostały sfałszowane. W 2005 NSA (National Security Agency), potwierdziła, iż administracja prezydenta Johnsona otrzymała nieprawdziwe informacje na temat incydentu, innymi słowy incydent w Zatoce Tonkińskiej nie miał miejsca.



sobota, 26 maja 2018

Muzułmanie z Uzbekistanu przenoszą się do Polski.

''Mam odwagę zadać elitom politycznym pytanie w Europie; dokąd zmierzacie, dokąd zmierzasz Europo? Powstań z kolan i obudź się z letargu, bo w przeciwnym razie codziennie będziesz opłakiwała swoje dzieci''. 

To znamienne wystąpienie ówczesnej premier polskiego rządu Beaty Szydło dało Polakom otuchę, że nie podzielimy chaosu Europy skąpanej we krwi niewinnych ofiar fundamentalizmu islamskiego. Mieliśmy nadzieję, że w końcu mamy rząd który potrafi wytrzymać presję europejskich elit, mając na względzie dobro i bezpieczeństwo Polaków.
W tym samym tonie wypowiadał się Mateusz Morawiecki u progu objęcia funkcji premiera;
''Od samego początku sprzeciwiamy się koncepcji relokacji; nasze zdanie w tej sprawie nie zmieniło się ani na jotę i nie ulegnie zmianie również po rekonstrukcji rządu. Nie pozwolimy na narzucanie nam złych propozycji, które nie pomagają rozwiązać problemu u jego źródła''.

Zapewnienia prezesa rady ministrów o kontynuacji polityki zamkniętych drzwi dla imigracji okazują się mrzonką. Drzwi uchylają się na imigracje coraz bardziej przesłaniając względy bezpieczeństwa i odrębność kulturową. Daje się wyraźnie odczuć zmianę podejścia partii rządzącej do tej kwestii. Coraz rzadziej mamy okazję obejrzeć materiały z ubogacania kulturowego państw Europy Zachodniej w telewizji publicznej. Społeczeństwo jest urabiane przez media propagandą sukcesu rządu, niskim bezrobociem, co ma za zadanie przytępić uwagę i czujność Polaków na kwestie niebezpieczeństwa masowej imigracji i zagrożeń z tym związanych.

Na przestrzeni ostatnich dni odbyła wizyta delegacji Agencji ds. Emigracji Zarobkowej Ministerstwa Pracy i Stosunków Pracowniczych Uzbekistanu. Celem tej wizyty było przeprowadzenie rozmów z kierownictwami polskich przedsiębiorstw zainteresowanymi sprowadzeniem obywateli Uzbekistanu do pracy w Polsce. W następstwie rozmów agencja podpisała porozumienia o współpracy z dziesięcioma polskimi pracodawcami z branży budowlanej, tekstylnej, rolnej, oraz produkcji spożywczej. Efektem tych porozumień będzie sprowadzenie trzech tysięcy pracowników z gwarancją zatrudnienia. Zasilą oni 1200 osobową grupę Uzbeków , którzy już w zeszłym roku dostali wizy i pozwolenia na pracę w Polsce. Warto nadmienić, że Uzbekistan to nie tylko czołowy producent bawełny w Azji ale to również matecznik terroryzmu w Azji Środkowej.

Islamski Ruch Uzbekistanu powstał w latach 90' w Uzbekistanie. Jego celem było utworzenie w Uzbekistanie państwa muzułmańskiego. Następnie ruch rozszerzył się na całą Azję Centralną dążąc do utworzenia ponadnarodowego kalifatu. Radykalne poglądy azjatyckich fundamentalistów zyskały poparcie  Al-Ka idy. W  1999 r. doszło do starć w rejonie miasta Batken w Kirgistanie między bojownikami Islamskiego Ruchu Uzbekistanu a wojskami uzbeckimi i kirgiskimi. Walki trwały do jesieni 2000 r.
W ostatnich latach widoczny jest wzrost aktywności grup terrorystycznych z Azji Środkowej. Globalne organizacje dżihadystyczne takie jak Państwo Islamskie rekrutują bojowników z państw takich jak; Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan, Uzbekistan i Turkmenistan. Szacuje się, że 4000 obywateli Azji Środkowej wyjechało za granicę by walczyć w Iraku i Syrii w szeregach Państwa Islamskiego.
W 2017 jak niebezpieczne jest to zjawisko przekonali się o tym mieszkańcy Nowego Jorku po tym kierowca furgonetki wjechał w przechodniów krzycząc '' Allahu Akbar'' . Sprawcą ataku był 29 letni Uzbek.
W tym samym roku w noc sylwestrową dokonano zamachu zamachu terrorystycznego w Stambule.
Podobnie jak w poprzednim przypadku dokonał go powiązany z Państwem Islamskim obywatel Uzbekistanu strzelając do bawiących się ludzi. W wyniku tego śmierć poniosło 39 osób a 70 zostało rannych.
Rok 2017 nie był szczęśliwy dla mieszkańców Sztokholmu. Z ręki zamachowca pochodzącego z Uzbekistanu zginęło 5 osób. Interesujące w tym przypadku jest to, że w paszporcie miał ważną polską wizę, którą jak się okazało otrzymał w 2014 roku w ambasadzie Polski w Taszkiencie. Po przyjeździe do Warszawy i dostaniu pracy stwierdził, że pensja jaką otrzymywał nie spełniała jego oczekiwań, stąd też powziął decyzje o przeprowadzeniu się do Szwecji.

Jak możemy zauważyć na nic się zdaje krwawy ślad jaki po sobie zostawiają islamscy radykałowie. Polski rząd za nic ma bezpieczeństwo obywateli. Wsłuchanie się w głos społeczeństwa i powiedzenie stanowcze ''Nie'' dla imigracji było jednym z głównych punktów kampanii wyborczej. Uwierzyliśmy i po raz kolejny zbieramy tego żniwa, oby tylko nie były krwawe.


źródło  http://www.soufangroup.com
            wikimedia commons-e-zara


niedziela, 20 maja 2018

Pasze GMO zdobywają Polskę.

Ustawa o paszach z dnia 22 lipca 2006 roku dopuszcza wprowadzenie do obrotu pasz genetycznie modyfikowanych i stosowanie ich w karmieniu zwierząt.

Polityka rolna Polski ostatnich lat doprowadziła do tego, ze importujemy około 3,5 mln ton nasion GMO na paszę i żywność. Według unijnego wykazu nasion i roślin dopuszczonych do obrotu jest ponad 40 odmian modyfikowanych genetycznie np; soi, rzepaku, kukurydzy których pochodne znajdujemy w naszych sklepach.
Nie lepiej wygląda sytuacja jeśli chodzi o pasze dla zwierząt hodowlanych. Polska importuje ponad 2,5 mln ton soi genetycznie modyfikowanej. Koszty importu soi opiewają w granicach 4 mld zł.
Wmawia się społeczeństwu i rolnikom, że bez tego importu runie polska gospodarka. Tymczasem istnieje odmiana soi która bardzo dobrze sprawdza się w naszych warunkach. Wydajemy ogromne pieniądze zasilając budżety światowych korporacji dla których otwarcie granic jest drogą do zdominowania i uzależnienia od zagranicznych firm. W obecnej chwili Polska jest już niemal całkowicie uzależniona od obcego kapitału. Jest to dramat dotykający tysięcy rolników a szczególnie  hodowców świń.

Sprawa Afrykańskiego Pomoru Świń (ASF) nie od dziś spędza sen polskim hodowcom trzody chlewnej. Szum medialny jaki pojawia się wraz z nowym ogniskiem choroby niesie za sobą wybijanie całych ferm trzody chlewnej w obrębie wielu kilometrów. Najczęściej ma to miejsce na ścianie wschodniej kraju, która ciągle jeszcze pozostaje enklawą tradycyjnego rolnictwa. Dziwnym trafem ma to miejsce właśnie tam a nie w województwach zachodnich gdzie rolnictwo jest już uprzemysłowione przez zagraniczne korporacje. Tam też hodowca świń sprowadzony jest do roli nadzorcy któremu przysyła się świnie oraz paszę GMO. Jest to standardowa procedura jednego z największych producentów wieprzowiny na świecie firmie Smithfield. Korporacja Smithfield sprowadza świnie z Danii , dostarcza paszę GMO, a polski hodowca tylko tuczy świnie i zarabia na tym.
Afrykański Pomór Świń rozprzestrzenia się dramatycznie niosąc za sobą pozbywanie się konkurencji. W okręgach gdzie wybito świnie planuje się budowę wielkich hodowli finansowanych przez zagraniczny kapitał. Jest to świadoma polityka ściśle związana z importem pasz GMO.

Zakaz sprowadzania pasz GMO miał zostać wprowadzony w 2006 roku. Po dwóch latach przedłużono go o 4 lata, a potem kolejne rządy przedłużyły go o kolejne 4 lata do 2017. W międzyczasie resort rolnictwa przygotował projekt ustawy o paszach, który przedłuża stosowanie pasz genetycznie modyfikowanych do 2024 roku.

W 2008-2011 w Instytucie Zootechniki Państwowego Instytutu Badawczego w Krakowie przy współudziale Państwowego Instytutu Badawczego w Puławach przeprowadzono badania wpływu pasz GMO w przewodzie pokarmowym oraz jego retencje w tkankach i produktach żywnościowych pochodzenia zwierzęcego.
W 2012 prof. dok. habilitowana Katarzyna Lisowska, która jest specjalistką biologiem molekularnym, biologiem medycznym i profesorem Centrum Onkologii w Gliwicach odniosła się do tych badań.
''Publikacje powołane jako dowód na bezpieczeństwo GMO często dotyczą całkiem innych zagadnień oceny ryzyka. Zamiast analizować stan zdrowia zwierząt bada się wydajność karmy GMO produkcji zwierzęcej. Z uporem analizuje się czy oksygen transgeniczny DNA przedostający się do tkanek zwierząt karmionych GMO, chociaż badania światowe wykazały, ze to nie stanowi problemu zdrowotnego. Wbrew temu co twierdzą zwolennicy GMO brak obcego DNA w mięsie zwierząt nie dowodzi, że karma GMO jest nieszkodliwa. Aby stwierdzić trzeba ocenić stan zdrowotny zwierząt. Tego nie zrobiono. Testy trwają 2-4 tyg. co nie pozwala na wykrycie skutków długotrwałej diety''.

Doktor Katarzyna Lisowska
Jadwiga Łopata- ICPPC



niedziela, 13 maja 2018

Polskie rolnictwo w zapaści.


Od marca w całej Polsce trwa protest rolników przeciwko pogarszającej się sytuacji polskiego rolnictwa. Jednym z postulatów protestujących jest ograniczenie importu żywności i takich samych szans jak mają rolnicy z Zachodniej Europy. 


Z chwilą wejścia Polski do Unii Europejskiej, związanym z tym faktem otwarciem granic na barki rolników i kolejnych rządów spadło wyzwanie dostosowania się do nowych realiów w wyścigu o konsumentów.

Po 14 latach od pamiętnej chwili sytacja rolnictwa w Polsce nie jawi się w jaskrawych barwach.
Kapitał zagraniczny na dobre zadomowił się w Polsce a produkty rolne rodzimej produkcji spychane są na dalszy plan. Polska została skolonizowana przez zagraniczne markety oferujące konsumentom warzywa i owoce sprowadzone z zagranicy. Dla zagranicznych firm Polska stała się przysłowiowym El Doradem, ponieważ firmy zagraniczne nie mają obowiązku przeprowadzania badań produktów rolnych wysyłanych do Polski. Z tego powodu jesteśmy zalewani tonami artykułów rolnych niewiadomego pochodzenia
Często oszukuje się konsumentów pisząc na etykietach, że produkt pochodzi z Polski, podczas gdy jest tylko doklejana polska etykieta.
Potwierdzeniem takiej praktyki jest sprawa handlu ziemniakami.
Do Polski zwozi z całej Europy tysiące ton ziemniaków. Trafiają do firm posiadających kilka ha pól  uprawnych. Pod przykrywką polskiej firmy przepakowuje się importowane ziemniaki w worki z polską etykietą które później trafiają na rynek jako rodzima produkcja. Przywożone ziemniaki nie muszą mieć badań, nie są prowadzone żadne statystyki.
W przeciwieństwie to tego żeby wywieźć z kraju polskie ziemniaki do państw unijnych trzeba zgłosić tę okoliczność do PIORIN- u (Państwowej Inspekcji Ochrony Roślin i Nasiennictwa), oraz do SANEPID-u ,co często kończy się odmową . Nawet jeśli uda się przejść kontrole w Polsce pozostają jeszcze służby krajów unijnych, które skrupulatnie badają przywieziony towar pod kontem chorób i zawartości środków ochrony roślin. Kończy się to często cofnięciem wwozu. Takie sytuacje dotyczą również innych produktów rolnych. można podejrzewać że przywożone warzywa nierzadko przekraczają wielokrotnie normy bezpieczeństwa stosowanych środków ochrony roślin.

Kolejną bolączką rolników jest Ukraina. Przyjazna polityka EU zaowocowała zniesieniem ceł na import zbóż. Komisja Europejska przyznała Ukrainie zgodę na bezcłowy eksport zbóż do krajów unijnych na ponad 1 mln ton. W praktyce wygląda to tak ,że z uwagi na koszty transportu całość trafia na teren Polski. Na domiar złego nie istnieje kontrola, przez co na teren kraju może trafić kilka mln ton więcej niż przewiduje rozporządzenie unijne. Wspierana z Brukseli polityka wobec Ukrainy ma negatywny wpływ na ceny zboża w Polsce. Działania te mają bezpośredni wpływ na opłacalność produkcji żywności w Polsce.

Od momentu kiedy Polska zaangażowała po stronie Ukrainy w konflikcie z Rosją skończyła się dobra passa w handlu. Po wprowadzeniu embarga na polskie produkty definitywnie zakończył się  dobry okres prosperity dla wytwórców jabłek, pomidorów, kapusty, pieczarek,
mleczarzy produkujący masła i sery oraz hodowców wieprzowiny i drobiu. W miejsce polskich producentów pojawiły się firmy z Ukrainy, Białorusi a także rodzimi producenci dotowani przez państwo rosyjskie.

Polska stała się śmietniskiem Europy. Kolejne rządy nie robią nic by zmienić ten stan. O proteście rolników nie informują rządowe telewizje, obawiając się unaocznienia problemu, co mogłoby się przełożyć na spadki notowań partii rządzącej. Również mediom prywatnym z kapitałem zagranicznym jest nie na rękę wspieranie polskiego rolnictwa.
Przykład podupadającego rolnictwa podważa mit którym którym karmi się od lat społeczeństwo wmawiając, że kapitał nie ma narodowości.

zródło Unia Warzywno Ziemniaczana- Michał Kołodziejczak
zdjęcie Elina Mark

sobota, 5 maja 2018

Wojna z Iranem coraz bardziej prawdopodobna.

Żyjemy w czasach , w których każdorazowe oskarżenie o terroryzm powoduje mobilizacje i budowanie koalicji mającej na celu wykorzenienie tego zjawiska z współczesnego świata. 

Ogólnoświatowe media próbują ukazać Iran jako gniazdo fanatycznych terrorystów zagrażających całemu światu produkowaną w ukryciu bronią jądrową. Nagonka na Iran po kilku latach względnego spokoju zaczyna się zaogniać. Osią sporu jest powracający temat programu nuklearnego o który oskarżony jest Iran.

Porozumienie z Iranem dotyczące zawieszenia programu nuklearnego zostało zawarte w Wiedniu w 2015 roku. Porozumienie zostało zawarte między Iranem a sześcioma mocarstwami- w tym pięcioma nuklearnymi i równocześnie stałymi członkami Rady Bezpieczeństwa ONZ; USA, Rosja, Wielka Brytania, Francja, Chinami oraz Niemcami. Dodatkową stroną porozumienia była Unia Europejska.

Sytuacja uległa zmianie po tym jak Donald Trump oskarżył Iran i Rosję o wspieranie terroryzmu w konflikcie w Syrii. Amerykański prezydent w październiku 2017 obwinił Iran słowami; ''Historia uczy nas, że im dłużej ignorujemy zagrożenie, tym potężniejsze się ono stanie'',  Słowa te były zapowiedzią zmiany polityki Waszyngtonu. W niedługim czasie oskarżenia przybrały na sile w wystąpieniach prezydenta Trumpa, który nazywając Iran największym sponsorem terroryzmu wśród wszystkich krajów wpisał się w nagonkę jaką największy sojusznik USA, państwo Izrael toczy przeciw Iranowi od dekad.

Straszenie świat Iranem jako państwem zagrażającemu pokojowi na świecie ma na celu wyeliminowanie największego i jednego z najbardziej wpływowego gracza na Bliskim Wschodzie. Jest to zasadne z punktu widzenia Waszyngtonu ponieważ Iran przeciwstawia się polityce Waszyngtonu stawiając na sojusz z Rosją i Syrią. Nic dziwnego ,że doprowadziło to do ataków Trumpa, który zagroził, że wycofa się z porozumienia , i przywróci sankcję na Iran.

Strategia ta jest również na rękę Izraelowi dla którego Iran jawi się jako rywal .
W trakcie konfliktu w Syrii wspierani przez Teheran bojownicy walczą o dostęp do Morza Śródziemnego i utworzenie korytarza. Konsekwencją tego byłby ułatwiony ruch wspieranych przez Iran bojowników, między Iranem , Irakiem , Syrią i Libanem co w konsekwencji przełożyło by się na lukratywną pozycję Iranu w odbudowie Iraku i Syrii. Na domiar złego gdyby władza al-Assada utrzymała się Iran dostałby możliwość wybudowania portu wojskowego oraz bazy lotniczej, do czego Izrael za wszelką cenę nie chce dopuścić.

Najlepszym rozwiązaniem dla rządu w Tel Awiwie jest wyeliminowanie największego wroga w rejonie rękoma innych, samemu nie wikłając się w wyniszczającą wojnę. Co może skłonić opinie międzynarodową do tego kroku to (jak to miało kiedyś miejsce w Iraku oskarżanego o produkcję broni masowego rażenia) to przedstawienie światu Iranu jako państwa terrorystycznego dążącego do eskalacji przemocy przy pomocy broni jądrowej, o posiadanie i udoskonalanie której premier Benjamin Netanjahu oskarża Iran.
Jak mówi stare przysłowie ''Przyganiał kocioł garnkowi'', Izrael podnosi histerię a sam jest w posiadaniu broni atomowej, z arsenałem liczącym ponad 400 głowic strategicznych, konsekwentnie odmawiając podpisania Układu o Nierozprzestrzenianiu Broni Jądrowej.
W tym samym tonie jawi się groteska prezentowana przez Sąd Federalny Stanów Zjednoczonych, który zobowiązał Iran do wypłaty rodzinom ofiar World Trade Centre kwoty 6 mld dol. w ramach odszkodowania, chociaż żaden z przysłowiowych zamachowców nie pochodził z Iranu.

zródło http://www.defence24.pl/raport-o-broni-atomowej-izrael-posiada-80-glowic
           https://thebulletin.org/2013/september/global-nuclear-weapons-inventories-1945-2013
           http://wiadomosci.dziennik.pl/swiat/artykuly/556769,iran-morze-srodziemne-syria-izrael-usa.html







sobota, 28 kwietnia 2018

Ustawa 447-Ręce precz od Polski.

Wszelka własność innych narodów należy do narodu żydowskiego. Naród żydowski jest uprawniony do zabierania dóbr innych narodów bez skrupułów. Może postępować wbrew moralności jeśli to jest korzystne dla niego lub dla Żydów w ogóle''-Schulchan Aruch Choszen Hamiszpat 348.


Przegłosowana przez amerykański Kongres ustawa 447-dająca prawo Departamentowi Stanu do wspomagania organizacji międzynarodowych zrzeszających ofiary Holokaustu oraz wspierania ich w odzyskaniu żydowskich majątków, które nie mają spadkobierców.
Największe zastrzeżenia budzi w ustawie JUST i w Deklaracji Terezińskiej pojęcia własności bezspadkowej, co należy rozumieć, że podmioty żydowskie nie mające bezpośredniego związku z ofiarami zagłady będą mogły przypisywać sobie prawo do ich mienia. 

Ten haniebny dokument przegłosowany przez Izbę Reprezentantów Kongresu Stanów Zjednoczonych przy wsparciu potężnego lobby organizacji żydowskich przejdzie jako największy skok  na polski skarb państwa. O tej złodziejskiej organizacji wyłudzaczy, złodziei i szantażystów wspomina w swej książce ''Przemysł Holokaustu'' Prof. Norman Finkelstein. 

Przemysł Holokaustu ma swoją długą historie . 
W 1995 roku do banków szwajcarskich zapukało dwóch tajemniczych dżentelmenów. Byli nimi Edgar M. Bronfman (prezes Światowego Kongresu Żydów),oraz Abraham Burg (przewodniczący Partii Pracy oraz marszałek w izraelskim Knesecie) . Szwajcarscy bankierzy przetarli oczy ze zdumienia kiedy usłyszeli, że muszą oddać zdeponowane przed drugą wojną światową lokaty żydowskie.  
''Żądamy natychmiastowego wypłacenia pieniędzy, dopóki Żydzi ocaleni z Holokaustu jeszcze żyją. Niech ostatnie chwile ich życia przeżyją w miarę dostanio''. Szwajcarzy z początku opierali się krzycząc;''Ci Żydzi chcą obrabować nasze banki i kompanie ubezpieczeniowe w imię swojego Holokaustu'', ale wobec tak ważnych i wpływowych figur w końcu się poddali. Żydzi opuścili Szwajcarię z kuframi pełnymi pieniędzy. Sześć lat później, żaden dolar nie został wypuszczony z zachłannych pazurów międzynarodowej komisji stworzonej przez Bronfmana i Burga. Żadna z ocalałych ofiar Holokaustu nie zobaczyła ani centa. Pieniądze zostały zdefraudowane przez tych samych ludzi którzy domagali się sprawiedliwości i uczciwości dla ofiar Holokaustu.
Tą sprawą zainteresowali się dziennikarze Los Angeles Times i po przeprowadzonym śledztwie odkryto, że międzynarodowa komisja ustanowiona dla zaspokojenia roszczeń ofiar Holokaustu wydała przez kilka lat więcej niż 30 milionów na pensje, hotele, i reklamę. Międzynarodowa komisja zmieniła się w agencje podróży i rozrywki. Dokumenty potwierdziły, że od 1998 do 2001 roku komisja odbyła 18 wielkich zjazdów, każdy z ponad 100 uczestnikami, w drogich hotelach Londynu, Jerozolimy, Rzymu, Waszyngtonu i Nowego Yorku.  

Tak znamienna w skutkach ustawa nie spotkała się to z żadnymi reakcjami ze strony Warszawy, mimo iż niesie to za sobą poważne zagrożenie dla stabilności Polski. Rodzi to otwarcie nowego rozdziału, który ma doprowadzić do wydarcia z Polski miliardów dolarów i  pchnięcia naszego kraju na skraj przepaści. 
Na całej polskiej scenie politycznej od prawa do lewa w tej sprawie zapadła cisza. Nikt poza posłem Robertem Winnickim, środowiskami narodowymi oraz z osamotnioną Polonią amerykańską  nie zdobył się na odwagę by bronić interesu Polski. Prezydent Duda jest pochłonięty polerowaniem świeczników chanukowych, minister kultury, Piotr Gliński zajmuje się projektem dwóch nowych muzeów żydowskich, a minister spraw zagranicznych Czaputowicz lakonicznie oznajmia przed kamerami ''Nie przywiązywałbym do tej ustawy zbytniej wagi, gdyż Polska nie jest w niej wymieniona, ani w nazwie , ani w treści'', co można w skrócie przetłumaczyć POLSKA, NIC SIĘ NIE STAŁO. 

Nie wszystko jeszcze stracone. Przyszłość wejścia ustawy w życie czeka na podpis Donalda Trumpa. Na stronie Białego Domu ukazała się petycja z prośbą o niepodpisywanie tej ustawy https://petitions.whitehouse.gov/petition/potus-donald-trump-please-do-not-sign-incoming-447-justice-uncompensated-survivors-today-just-act-2017. Bądźmy solidarni jak to wielokrotnie w przeszłości udowadnialiśmy i przekonajmy prezydenta Stanów Zjednoczonych aby wstrzymał się z podpisem i udowodnił, że przyjaźń z Polską to nie tylko słowa a czyny.  


zródło http://www.fpp.co.uk/online/01/10/SwissBanks2.html-Israel Shamir
           Przedsiębiorstwo Holocaust-Norman Finkelstein

wtorek, 17 kwietnia 2018

Wojna w Syrii-kulisy.


Przeprowadzony atak amerykańskich, brytyjskich i francuskich sił zbrojnych na Syrię, poprzedzony orędziem Prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa, który wskazał, że akcja jest odwetem za ubiegłotygodniowy atak chemiczny na szpital w mieście Duma. 
Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg oświadczył, że atak rakietowy został przeprowadzony na wybrane obiekty związane z produkcją broni chemicznej w Syrii.


Od wielu lat media kreują wizerunek prezydenta Syrii Barszczara al-Asada jako bezwzględnego potwora, którego trzeba za wszelka cenę odsunąć od władzy. Ale, czy można jednoznacznie podzielić syryjski konflikt na tych dobrych i złych? Mam nadzieje, że po analizie informacji jak udało mi się zebrać pogląd na wojnę w Syrii ulegnie zmianie, lub przynajmniej zmusi do głębszej refleksji.

Gazowa wojna w Syrii. 

Katar mimo niepozornej wielkości, pod względem dochodu na jednego mieszkańca stał się najbogatszym państwem na świecie. Klucz to bogactwa tego malutkiego kraju na Bliskim Wschodzie mieści się pod piaskami pustyni. Jest nim gaz ziemny.
Widząc ogromne zapotrzebowanie na gaz Katar udoskonalił metodę skraplania w bardzo niskiej temperaturze do postaci, którą można załadować na statki. Następnie zbudował największą flotę potężnych zbiornikowców, aby móc zaopatrywać świat.
Plany Katarczyków podboju świata gazem ziemnym pogrzebała rewolucyjna metoda wydobycia gazu z łupków opracowana przez amerykanów. Metoda ta otworzyła nowe możliwości co doprowadziło to zachwiania dominującej pozycji Kataru w globalnym wyścigu energetycznym.
Stając w obliczu nadprodukcji gazu stratedzy zaczęli poszukiwać nowych rynków zbytu. Celem szeików gazowych stała się pro-ekologiczna Europa.
W 2009 r. powzięto plan budowy gazociągu który miał być alternatywą dla Gazpromu w dostarczaniu tego surowca na rynek europejski. Gazociąg miał przebiegać przez Katar, Arabię Saudyjską, Jordanie, Syrię, Turcję i dalej miał zostać włączony w alternatywny wobec rosyjskiego gazociągu , popierany przez Waszyngton projekt Nabucco.
Plan ten legł w gruzach ponieważ stosunki Emiratu i Damaszku były dalekie od przyjaznych. Alternatywną propozycję wysunął, będący strategicznym sojusznikiem Iran. Propozycja budowy konkurencyjnego gazociągu Iran-Irak-Syria biegnącego z Zatoki Perskiej spotkała się z aprobatą Damaszku i w 2012 Iran oraz Syria podpisały memorandum na budowę. Planowano, że inwestycja zostanie ukończona w 2016 roku. Plany zostały pokrzyżowane przez Arabską Wiosnę i wybuch wojny domowej.

Obecność Rosji w Syrii.

Z pewnością dla wielu zagadkowa jest rola Rosji w tym konflikcie.
Żeby zrozumieć rolę Rosji spojrzeć na to trzeba z dalszej perspektywy.
Rosja po latach zapaści chce odbudować swoją pozycje supermocarstwa. Północna Afryka i Bliski Wschód stała się areną działań których zmiany mogłyby zaburzyć rosyjskiej dominacji w dystrybucji gazu ziemnego. Jest to o tyle istotne, ponieważ sankcje nałożone na Rosję za aneksję Krymu i wojnę z Ukrainą dotkliwie pustoszą kremlowski skarbiec. Z kolei Syria od wielu dekad jest strategicznym sojusznikiem Rosji i przeciwwagą dla dominacji krajów wspieranych przez Stany Zjednoczone takich jak; Arabia Saudyjska, Turcja, Katar, Kuwejt czy Izrael. Monopol Rosji na dostawę gazu ziemnego do Europy mógłby zostać zachwiany gdyby projekt budowy gazociągu Katar-Turcja wszedł w życie. Dla Rosji rząd w Damaszku jest ważnym partnerem handlowym. Przemysł zbrojeniowy zaopatruję armię syryjską w broń. Ponadto rosyjskie firmy są zaangażowane w budowę i eksploracje złóż ropy naftowej i gazu.
W 2011 roku na wodach terytorialnych Syrii , odkryto nowe morskie złoża gazu ziemnego co wywołało jeszcze większe zainteresowanie Kremla.

Kolejnym zakulisowym graczem tej skomplikowanej układanki są Amerykanie.
USA mają również zakusy żeby wspierać budowę Gazociągu Katarskiego przez państwa sprzymierzone z Waszyngtonem. Podyktowane jest to polityka mającą osłabić rosyjskie wpływy w tym regionie i podważyć monopol Gazpromu na dostarczanie błękitnego paliwa. Można przypuszczać, ze nowo odkryte złoża gazu w Syrii potęgują chęć odsunięcia Assada.

Militarne zaangażowanie Rosji w konflikt w Syrii, wzmożone bombardowania opozycji i terrorystycznych organizacji jak ISIS doprowadziło do wzmocnienia i przechylenia szali zwycięstwa na stronę syryjskich wojsk rządowych. Ze strategicznego punktu widzenia jedynym wyjściem dla przeciwników rządu w Damaszku jest zaangażowanie jeszcze większych sił , ponieważ w starciu z armią syryjską i wspierającymi ja Rosjanami już nie wystarczają przeszkolone przez CIA bojówki islamskie. Gra toczy się o ogromną skale, o kontrole i dominacje na obszarze bogatym w ropę i gaz. Potrzebna jest międzynarodowa koalicja do walki z Assadem.

Bez rzetelnego śledztwa pod auspicjami ONZ  oskarżono armie syryjską o atak chemiczny na cywili.
Wywołuje to lawinę pytań o zasadność zastosowania tej broni ze strony wojsk wiernych Assadowi.
Bądź co bądź można wiele zarzucić prezydentowi Syrii ,ale nie to, że jest szaleńcem. Po cóż miałby to robić skoro wojska rządowe wspomagane przez Rosjan coraz częściej mają przewagę na polu bitwy, wypierając islamistów i umiarkowaną opozycję z teatru działań wojennych. Użycie broni chemicznej jest złamaniem konwencji i niesie za sobą poważne konsekwencje.

Uważam, że przeciwnicy rządu w Damaszku zdają sobie sprawę, że obecnym układzie nie są w stanie wygrać tej wojny, dlatego posłużono się fortelem takim samym jaki miał miejsce podczas II wojny w Zatoce Perskiej w 2003 roku. Wtedy również nie mogąc innymi środkami wyeliminować Saddama Huseina z gry posłużono się bezpodstawnym oskarżeniem Iraku o produkcje i składowanie broni chemicznej. Był to silny argument do stworzenia międzynarodowej koalicji która zapoczątkowała inwazje a następnie okupacje Iraku. Jak skończył Irak pamiętamy. CIA po czasie ogłosiło, że nie znaleziono składowisk broni chemicznej, co nie przeszkodziło firmom amerykańskim przejąć bogate złoża ropy naftowej.


wikimedia commons photo made by Carlos Latuff





niedziela, 8 kwietnia 2018

Islamska ekspansja w Polsce.

Jednym z głównych filarów kampanii PIS do wyborów parlamentarnych w 2015 roku była podniesiona kwestia przyjmowania imigrantów. Można było odnieść wrażenie, że pogląd partii w tym zasadniczym z punktu widzenia bezpieczeństwa ale i przyszłości Polski zagadnieniu jest zbieżny ze zdaniem zdecydowanej większości Polaków.

Kwestia imigracji, i zdecydowanego sprzeciwu Polski na przymusowa relokację podzieliło kraje unijne. Kryzys wywołany przez politykę otwartych drzwi zainicjowaną przez kanclerz Angelę Merkel doprowadził do sytuacji w Europie jakiej od zakończenia drugiej wojny światowej nie było. Stan wyjątkowy we Francji spowodowany atakami terrorystycznymi doprowadził do destabilizacji sytuacji w kraju , podobnie rzecz się ma w wielu innych państwach Europy Zachodniej.
 Nie trzeba po raz kolejny przypominać jak wielkie zagrożenie dla Europy niesie migracja obcych kulturowo przybyszów wśród których dominującą religią jest islam (Islam u bram Europy) , religii której obce są wartości takie jak; tolerancja, szacunek, równouprawnienie, czy demokracja.

Premier polskiego rządu wielokrotnie podkreślała, że nie ma zgody na polskiego rządu, by przymusowo zostały narzucone kwoty uchodźców. Rząd polski nie ugiął się nawet w chwili kiedy Komisja Europejska zagroziła Polsce sankcjami jeżeli nasz kraj nie przystąpi do relokacji uchodźców.

Walka o nasze bezpieczeństwo jest godne chwały, tyle tylko, że sytuacja wygląda całkiem inaczej niż nam się prezentuje.
Z jednej strony rządzący wywiązują się z obietnic danych wyborcom, z drugiej zaś strony przy zgaszonych światłach dokonuje się w Polsce cichej islamizacji.

Na ulicach wielu polskich miast od pewnego czasu daje się wyczuć większą obecność obcych kulturowo nietutejszych przybyszów. Nie jest to złudzenie optyczne tylko fakt który potwierdza rządowa strona migracje.gov.pl, z której wynika, że liczba imigrantów ubiegających się stały pobyt w Polsce podwoiła się od 2014 roku , a w niektórych województwach nawet potroiła.
Wśród krajów, których wnioski zostały pozytywnie rozpatrzone się takie w których dominuje islam.
W gronie tych krajów są obywatele ; Turcji, Egiptu, Libii, Arabii Saudyjskiej, Iraku.

Nawet jeśli migracja islamska nie wlewa się szerokim strumieniem wiedzmy ,że islam ma dużą zdolność do rozprzestrzeniania się. Umiejętność ta wspierana jest z pomocą ogromnych środków pochodzących z Kataru i Arabii Saudyjskiej. Dzięki wsparciu buduje się przyczółki w postaci centrów kultury i coraz częściej meczetów.
Jak widać na przykładach innych państw islam ma zdolność do bardzo szybkiego rozwoju. Trzeba wiedzieć, że muzułmanie poza granicami własnych krajów są w stanie wojny a  jedynym celem jest  podbicie i podporządkowanie kraju prawu szariatu.
Idąc na przeciw zwiększającej się populacji islamskiej przygotowuje się kraj pod kontem ciągle rosnącej społeczności muzułmańskiej.
Ośrodek Kultury Muzułmańskiej w Warszawie w 2015 roku rozpoczął swoją działalność w nowo powstałym meczecie, który został wybudowany z pomocą sponsorów z Zatoki Perskiej. Ciekawe w jakim celu powstał drugi ośrodek kultu skoro przez lata jeden meczet wystarczał.
Również Białystok pojawił się na mapie ekspansji saudyjskiego wahabizmu. Saudyjczycy planują tam postawić meczet, tłumacząc się że jest on przeznaczony dla polskich Tatarów. Tyle tylko, że społeczność tatarska zamieszkująca te ziemie od prawie 600 lat nie rozrasta się w tempie w którym jest niezbędny duży meczet.


Nawet przy ciągle jeszcze niewielkiej społeczności muzułmańskiej daje się odczuć wrogość tych środowisk do naszej kultury i trybu życia. Oto kilka przykładów;
Turek próbował zgwałcić Polkę.,
Tunezyjczyk i Algierczyk oskarżeni o zabójstwo 21-latka
Czeczeńscy uchodźcy terroryzują mieszkańców w Gorze Kalwarii 
Irańczyk zdewastował kościół
Dwóch Algierczyków molestowało 14-latkę
Imam z Poznania ostrzega Polaków.

Nie wpuszcza się do domu gościa który nie szanuje reguł w nim panujących próbując narzucić jak mamy się zachowywać, ubierać, w kogo wierzyć, poniża domowników by w końcu przejąć w nim władzę. Uczmy się na błędach innych i nie zapominajmy, że decyzja o tym kogo przyjmiemy pod dach należy tylko i wyłącznie do nas.

zródło wikimedia commons 



niedziela, 25 marca 2018

Suwerenność przez małe ''s''.

Kluczową frazą rozgrzewającą łącza wyszukiwarek internetowych stało się ostatnio pojęcie ''biała księga''. Renesans tego bądź co bądź tajemniczo brzmiącego terminu nie przypadkowo zbiegł się w czasie z wizytą premiera Polski w Brukseli.

Mateusz Morawiecki po spotkaniu w Brukseli z przewodniczącym Komisji Europejskiej Jean-Claudem Junckerem odniósł się do słowami; ''W ciągu kilku tygodni zaprezentujemy ''białą księgę'', w której rząd przedstawi państwom członkowskim Unii Europejskiej kwestię reformy wymiaru sprawiedliwości w Polsce''. 

Działania do których jesteśmy sukcesywnie przyzwyczajani ciągle jeszcze wywołują zwątpienie i niedowierzanie. Zaburzona zostaje percepcja postrzegania wiary w demokracje, co musi rodzić zwątpienie wśród milionów wyborców oglądających groteskowe przedstawienie jakie ma miejsce w brukselskiej twierdzy parlamentu europejskiego, w którym szef polskiego rządu tłumaczy się z reform, dzięki którym jego ugrupowanie polityczne wygrało wybory parlamentarne w 2015 roku. 

Jaki status na geopolitycznej mapie świata ma współczesna Polska? Fakty ukazują jak bardzo jesteśmy podatni na podmuchy różnych grup interesów.Nawet Izrael oddalony o kilka tysięcy kilometrów dyktuje nam jakie ustawy mogą zostać uchwalone. 
Zależności biznesowe, traktatowe, a nawet wojskowe wikłają Polskę w coraz bardziej zapętloną sieć  potężnych grup interesu. Warunki członkostwa w Unii Europejskiej , ale również podpisanie Traktatu Lizbońskiego , którego niektóre zapiski rażąco przyczynia się do osłabienia państw narodowych. Podobnie wielonarodowe formacje wojskowe stacjonujące na terenie Polski, niekoniecznie podporządkowane polskiemu dowództwu. Wszystkie te działania osłabiają nasze możliwości w podejmowaniu decyzji, wpychając w sidła globalnej polityki i biznesu dla których Polska to tylko kolejne pole do dominacji i wyzysku. 

Nasuwa się nieodparta pokusa zadania sobie pytania. Czy Polska to ciągle suwerenny kraj, czy też quasi suwerenny na wzór PRL w którym wszystkie kluczowe decyzje zapadały wiele kilometrów od Warszawy. 

wikimedia commons photo made by jeffowenphotos

niedziela, 11 marca 2018

Polska-Izrael, bo do tanga trzeba dwojga.

Wsłuchiwanie się w nastroje społeczne by udowodnić troskę o historię Polski nie zawsze wychodzi na zdrowie. Przekonali się o tym członkowie rządzącej Polską partii.

Przez dekady zaniedbań w polityce międzynarodowej nawarstwiło się sporo kłamstw historycznych. 
Recepta na odkłamanie prawdy historycznej miała polegać na uchwaleniu ustawy o IPN, penalizującej oszczerstwa na temat uczestnictwa Polaków w zbrodniach nazistowskich. Ustawa miała powstrzymać fałszywy obraz, który zadomowił się w zagranicznej prasie, radiu i telewizji.

Uwierzyliśmy, że ustawa raz na zawsze zakończy ten haniebny proceder i przyczyni się do rozjaśnienia wiedzy historycznej o tym kto był katem a kto ofiarą . Wydawało się, że jest to krok we właściwym kierunku, a potomkowie ocalonych przez Polaków staną w jednej linii by bronić pamięci milionów ofiar hitlerowskiej zbrodni.  
Ku zdumieniu wszystkich cios spadł z najmniej oczekiwanej strony.
Niespodziewanie podczas obchodów upamiętniających 73 rocznicę wyzwolenia KL Auschwitz przy sali pełnej byłych więźniów głosem ambasador Izraela Anny Azari projekt ustawy został skrytykowany. Wywołało to oburzenie i konsternację wśród zgromadzonych. Nikt nie przypuszczał, że projekt ustawy w tak oczywistej kwestii spowoduje zgrzyt na wydawałoby się idealnych stosunkach polsko-izraelskich.

Projekt ustawy niechcący odsłonił prawdziwy pogląd jaki panuje od dekad w Izraelu. Mit o partnerskich relacjach legł w gruzach po tym jak premier Izraela Netanjahu bez ogródek zakomunikował, że nie zgadza się na uchwalenie tej ustawy, i wyznacza ambasadora do rozmowy w tej sprawie z polskimi władzami. Czy można sobie wyobrazić podobną sytuacje w innym państwie, gdzie premier obcego państwa ingeruję w proces legislacyjny? Czy relacje partnerskie opierają się na takim działaniu?
Czy można sobie wyobrazić podobną sytuację w przypadku innego państwa kiedy premier Polski wyznacza i wysyła do Izraela zespół roboczy do przedyskutowania kwestii ustawy co brzmi bardziej jak tłumaczenie się z podjętych decyzji. Co więcej dzieje się to nie u nas, czy nawet w miejscu neutralnym tylko w Izraelu, co może mieć wydźwięk bardziej jak służalstwo lub uległość niż partnerstwo.

W światłach obiektywów podczas konferencji o bezpieczeństwie w Monachium doszło do niefortunnej wypowiedzi z ust premiera Morawieckiego, co jeszcze bardziej zaogniło w i tak już napiętych stosunkach obu państw.

W odpowiedzi na pytanie zadane przez dziennikarza New York Times, na temat wprowadzanej ustawy o IPN premier Morawiecki odniósł się słowami; ''Oczywiście nie będzie to karane, jeżeli ktoś powie, że byli sprawcy, tak jak byli żydowscy sprawcy, tak jak byli rosyjscy sprawcy, ukraińscy sprawcy, nie tylko niemieccy''.  
Samo wspomnienie, że w gronie oprawców znaleźli się też Żydzi spowodowało szybką ripostę Benjamina Netanjahu który w ostrych słowach wyraził oburzenie i że musi w tej sprawie porozmawiać z Morawieckim. 

Jednym słowem prawda historyczna której tak bardzo obawiają się Żydzi doprowadziła do ukazania prawdziwych stosunków jakie łączą oba kraje. Rysa powstała na skutek procedowanej ustawy pogłębiała się.
Nie pomogły tłumaczenia prezydenta podczas podpisywania ustawy, że przepisy nie będą blokowały działalności naukowej i artystycznej, co niewątpliwie upośledza cały projekt.

Nie pomogło publiczne przyznanie się przez głowę państwa do winy Polaków podczas okupacji. ''Były też przypadki niegodziwości, podłości-wydawanie ludzi, by podlizać się okupantowi, czy uzyskać korzyść materialną'' powiedział Andrzej Duda. Brzmi to niewątpliwie boleśnie dla nas, tym niemniej jeśli już padły te słowa należałoby wspomnieć o roli jaką odgrywały Judenraty w gettach oraz organizacje takie jak Żagiew , lub ''Trzynastka'' kolaborujące z hitlerowcami.

Nie pomogła zapowiedz przekazania budynku szpitala dziecięcego pod budowę muzeum getta warszawskiego, czy publiczne przeprosiny prezydenta Dudy w imieniu Polaków za Marzec 68', choć wiadomo, że w tamtym czasie Polska nie była niepodległa, a wspomniany fakt był wojną frakcji wśród komunistów rządzących krajem.

Wszystkie te zabiegi nie pomogły. Izrael strzelił focha i tylko czekać jakie wysunie postulaty żeby stosunki znowu zaczęły tryskać bezgraniczną miłością i partnerstwem.


zródło wikimedia commons - Uroczystość zapalenia lampu chanukowej w Sejmie, autor Adrian Grycuk



poniedziałek, 12 lutego 2018

IPN zamyka usta Ukraińcom.


Podpisana ustawa o IPN rozsierdziła Ukraińców. W zapisach ustawy jest mowa o zakazie propagowania ''banderyzmu '', czyli ukraińskiego nacjonalizmu.

Ustawa wywołała również reakcję w Radzie Najwyższej Ukrainy.
Hanna Hopko, szefowa komisji parlamentarnej ds. zagranicznych oświadczyła, że poprzez upolitycznianie historii Polska szkodzi swoim własnym interesom. 
''Czy musimy przypominać o obozie koncentracyjnym w polskim Jaworznie? Czy my, Ukraińcy, musimy po raz kolejny przypomnieć Polakom o akcji 'Wisła' czy traktacie ryskim?
Wybaczyliśmy i poprosiliśmy o wybaczenie. Jest to nasza strategia, którą pobłogosławił moralny autorytet Jan Paweł II. My patrzymy w przyszłość, w której politycy nie budują swojej popularności na kościach i grobach''.- napisała na Facebooku. 

Najwyraźniej braki wiedzy historycznej szefowej komisji lub co gorsza manipulowanie historią na potrzeby aktualnej polityki w której próbuje zrównoważyć polską winę ze zbrodniami dokonanymi przez ukraińskich nacjonalistów.

Warto przypomnieć, że w 1945 roku niepodległej Polski już nie było. Nowa,  władza komunistyczna zarządzana z Moskwy odpowiedzialna była za powstanie obozu pracy w Jaworznie. Za skandaliczne warunki, znęcania a nawet morderstwa odpowiedzialny był komendant. Był nim w początkowej fazie kapitan NKWD Mordasow, który później został zastąpiony przez sadystę i kata Salomona Morela.
Zarówno w pierwszym jak i drugim przypadku trudno winić za odpowiedzialności za ten stan rzeczy Polskę.   

Co do drugiego zarzutu za pomocą którego Hanna Hopko próbuje zrzucić odpowiedzialność na Polaków za akcję ''Wisła'' ,również mija się z prawdą ponieważ akcja ta przeprowadzona przez komunistów położyła ostateczny kres mordom na Polakach ze strony nacjonalistów ukraińskich.

Traktat Ryski kończący wojnę polsko-bolszewicką, podpisany w Rydze 18 marca 1921 r. zasiał ziarno niezgody między Polakami i Ukraińcami. Mieli oni nadzieję na utworzenie niezależnego państwa. Stało się jednak inaczej. Członkowie Narodowej Demokracji reprezentujący stanowisko Polski podpisali traktat, który pogrzebał ostatecznie plany Ukraińców. 
Był to cios dla Ukraińców który spowodował zarzewie nienawiści do Polaków. 
Płomień ten rozpalił się na dobre podczas eksterminacji Polaków przez nacjonalistów z UPA i OUN-B w latach 1943-1945 na Wołyniu.

Po masowych represjach ze strony NKWD oraz Niemców populacja ludności polskiej na Wołyniu skurczyła się do 10-12 proc. wszystkich mieszkańców. Społeczność polska pozbawiona działaczy społecznych, inteligencji i wojskowych stała się łatwym łupem i ofiarą propagandy banderowskiej podsycającej nienawiść do Polaków. 
Okrutny bieg zdarzeń w Kolonii Porośla koło Sarn zapoczątkowało falę ludobójstwa społeczności polskiej. 9 lutego 1943 Ukraińcy zamordowali tam 155 Polaków. Zbiegło się to w czasie z masową dezercją Ukraińców z armii niemieckiej, których wielu brało przedtem udział w mordowaniu wołyńskich Żydów. Duża część dezerterów zasiliła oddziały UPA, co nasiliło represje przeciwko ludności polskiej.
Latem i jesienią 1943 roku terror OUN-UPA rozszerzył się. Już nie tylko powiat sarneński, kostopolski, rówieński czy zdołbunowski spływał krwią ofiar mordów, ale Ukraińcy poszerzyli zasięg działań o tereny powiatu dubieńskiego, łuckiego. kowelskiego, włodzimierskiego, horochowskiego i lubomelskiego.
Szczególnie krwawa okazała się niedziela 11 lipca 1943 r. kiedy to oddziały UPA, przy wsparciu ludności ukraińskiej otoczyły 99 wsi zamieszkiwanych przez Polaków. 
W zgliszczach spalonych gospodarstw ludność polska poniosła śmierć od kul, siekier, wideł, noży i innych narzędzi. Badacze obliczają, że jednego dnia doszło do rzezi około 8 tys. osób. Były to głownie kobiety, dzieci i starcy.
Nierzadko też nabożeństwa odbywające się w kościołach były celem ataków.
Wraz z wiernymi ginęli księża. Pamiętnej ''Krwawej Niedzieli'' 11 lipca z rąk ukraińskich oprawców zginął ks. Bolesław Szawłowski wraz z grupą 200 parafian. W ten sam sposób w kaplicy w Chrynowie życie zakończył z grupą około 150 parafian ks. Jan Kotwicki.

Skala bestialskich mordów zmusiła Polaków do ucieczek z wiosek do miast i miasteczek, gdzie szukali schronienia wśród niemieckiego wojska a 1944-45 wśród Armii Czerwonej.
Tylko nieliczny próbowali się bronić przed przeważającymi siłami UPA-OUN.
Do najbardziej znanych ośrodków obrony zalicza się Przebraże, w którym obroniło się około 10 tys. Polaków. Również bohaterska obrona Huty Stepańskiej i Wyrki z przeważającymi siłami UPA i siłami samoobrony SKW przeszła do legendy. Po kilku próbach zdobycia i zniszczenia wsi obrońcy widząc  grożące unicestwienie wsi zarządzili ewakuacje ocalając w ten sposób życie wielu mieszkańcom.

Łącznie w latach 1943-45 na obszarze Wołynia i Galicji Wschodniej wymordowano 100 tys. Polaków. Niektórzy historycy badający ten mord mówią ,że zginęło nawet 130 tys. ludności polskiej.

Żaden interes polityczny interes nie może zacierać pamięci o ofiarach okrutnie męczonych i mordowanych przez ukraińskich nacjonalistów. Rozzuchwaleni proukraińską postawą Polski  Ukraińcy próbują usprawiedliwiać mord na Polakach zmywając krew z rąk katów tego okrucieństwa. 
Pamięć tamtego okresu na zawsze pozostanie w naszych sercach. Czas najwyższy zrewidować politykę zagraniczną Polski i przestać wspierać potomków oprawców przelanej krwi narodu polskiego.

zródło wikipedia, IPN www.zbrodniawolynska.pl
zródło wikimedia commons zdjęcie zrobione przez Paweł Duński



niedziela, 28 stycznia 2018

Totalitarne zamieszanie w Polsce.

Kurz wzniecony przez stację TVN 24 po wyemitowaniu materiału o polskich neonazistach upamiętniających 128 rocznice urodzin Adolfa Hitlera nie może opaść. Dziennikarze, stacje telewizyjne i politycy prześcigają się w pomysłach jak zwalczać to zjawisko. 

Dziennikarze tej stacji próbują ukazać Polskę jako zagłębie neonazistów i wszelkiej maści ekstremistów. A wszystko przez kilkunastoosobową grupę w której duży procent stanowili dziennikarze śledczy hucznie świętujących urodziny wodza III Rzeszy. Co więcej reakcja i histeria z tym związana, sięgająca najwyższych szczebli państwa musiała zostać zauważona przez zagranicę. 

Niemiecki dziennik ''Die Tageszeitung'' opisuje działalność polskich neonazistów.''Polska stała się w ostatnich latach bardzo brunatna''. Słowa te brzmią co najmniej groteskowo w kontekście tego co się dzieje za naszą zachodnią granicą.
W 2016 r. w Niemczech było ponad 400 marszów neonazistów. W samym Berlinie w sierpniu ubiegłego roku czczono rocznicę śmierci niemieckiego zbrodniarza Rudolfa Hessa. 
Kolejnym przykładem jest koncert na blisko 6 tys. neonazistów bawiących się na koncercie Themar we wschodnich Niemczech.

Podejrzenie o manipulacje związaną z emisją tego materiału spowodowało niemałe zamieszanie w szeregach dziennikarskich.
W tej sprawie został został  wystosowany list przez Zarząd Oddziału Warszawskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. W liście tym dziennikarze podnieśli temat przetrzymywania nagrania przez prawie 8 miesięcy przez TVN24 od czasu nakręcenia materiału, co niesie za sobą podejrzenia o celowe działanie w tym zakresie.

Jak można się było spodziewać pole rażenia tego materiału zbiegło się z mainstreamową narracją, próbującą przypisać odniesienia do ideologii neonazistowskiej środowiskom narodowym. Na szczeblach ministerialnych zaczęto wspominać o delegalizacji takich stowarzyszeń jak ONR.
Zastanawiające jest dlaczego od wielu lat w Polsce trwa polowanie na czarownice doszukujące się odniesień do nazizmu w środowiskach patriotycznych, a jednocześnie pomija się symbole komunistyczne często pojawiające się na marszach i pikietach w przestrzeni publicznej.

Artykuł 13. Konstytucji RP wyraźnie zabrania publicznego propagowanie totalitaryzmu w postaci faszyzmu, nazizmu i komunizmu. Artykuł 257. Kodeksu karnego penalizuje taką działalność, czyli można skazać na karę 2 lat więzienia tych, którzy głoszą zakazaną w Polsce ideologię faszystowską, nazistowską i komunistyczną.
W odpowiedzi na to prezes Ruchu Narodowego Robert Winnicki wezwał z wezwał z mównicy sejmowej do delegalizacji Komunistycznej Partii Polski, o co od dawna zabiega Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie. 

Szczęśliwym zakończeniem tej historii jest fakt, że na zlecenie prokuratora generalnego ruszyły prace związane z analizą kwestii delegalizacji stowarzyszenia Duma i Nowoczesność, jednocześnie jak poinformował wiceminister sprawiedliwości do Trybunału Konstytucyjnego ma trafić wniosek o delegalizację Komunistycznej Partii Polski. Na domiar wszystkiego sejm przegłosował ustawę Kukiz'15 zakazującą propagowania banderyzmu i podważania zbrodni ludobójstwa na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Zgodnie z nowelizacją czyn ten zagrożony będzie karą grzywny bądź pozbawieniem wolności do lat 3.

zdjęcie wikimedia commons

















niedziela, 7 stycznia 2018

Niechlubna przeszłość Clintonów powraca.

Po latach od chwili pełnienia obowiązków jako sekretarz stanu USA przez Hillary Clinton Amerykański Departament Sprawiedliwości wszczął nowe dochodzenie w sprawie fundacji Clintonów. Śledztwo ma wyjaśnić, czy doszło do działań korupcyjnych w administracji Baraka Obamy.

Podczas prezydentury Baraka Obamy Hillary Clinton została mianowana na stanowisko sekretarza stanu. W międzyczasie razem z małżonkiem Billem Clintonem propagowali walkę z ociepleniem klimatu, AIDS i otyłością. Powołali w tym celu fundację Clintonów (Clinton Foundation). Według opublikowanych raportów fundacja przekazywała 10 proc. zebranych funduszy na organizacje charytatywne i akcje objęte ich patronatem. Wątpliwości jednak budził ewentualny konflikt interesów ponieważ fundacja zniosła statutowy zakaz przyjmowania środków finansowych od zagranicznych rządów i organizacji. Dzięki czemu mnożyły się podejrzenia o brak transparentności zarządzanej przez Clintonów fundacji.
Dziennikarze Washington Post w trakcie śledztwa odkryli, że fundacja zebrała ponad 2 mld. dol., a duża części tej kwoty wpłynęła w dość niejasnych okolicznościach.

Afryka.

Afryka to kontynent głodu, bezprawia i niesprawiedliwości społecznej. Kraje afrykańskie zarządzane przez lokalnych watażków, satrapów o dyktatorskich zapędach podatnych na luksus i wypchane konta w szwajcarskich bankach są łatwym łupem dla międzynarodowych korporacji trudniących się eksploatacją złóż rzadkich minerałów i ropy naftowej. Często dzieje się tak, że dyktatorskie rządy marionetkowych przywódców wspierane są z zagranicy, w rewanżu oligarchowie zezwalają na dostęp do bogatych złóż mineralnych.
Mając na względzie propagowane przez Clintonów idee transparentności w zarządzaniu  oraz zapewnienie pokoju i rozwoju można by się spodziewać walki z takimi zjawiskami. Problem w tym, że ich czyny stoją w sprzeczności z tym co głoszą.

W 2003 roku poparciem 95 proc. głosujących urząd prezydenta Rwany objął Paul Kagame. Mieszkańcy głęboko wierzyli, że nowo wybrany prezydent podniesie kraj po latach etnicznych wojen i ludobójstwa. Niestety jego autokratyczne rządy obfitowały w terror i niszczenie opozycji. ONZ oskarżyło go o łamanie praw człowieka.
Tak się składa, że Kagame był przyjacielem Clintona, który wielokrotnie chwalił jego inicjatywy, dostał nawet nagrodę od Billa za sposób prowadzenia polityki.
Przykład ten ukazuje w jaki sposób można rozpocząć działalność komercyjną w Afryce. Clintonowie sprzymierzają się z firmami chcącymi wejść na afrykański rynek, szczególnie chodzi tu o górnictwo i sektor energetyczny. Potrzebują koncesji na dostęp do ropy, gazu lub złóż złota. Wtedy tworzy się sojusz a Clintonowie pełnią w nim rolę pośrednika między firmami a przywódcami państw afrykańskich którzy w zamian za odpowiednią gratyfikację, udostępniają drogocenne złoża. Z tego intratnego interesu wszyscy wychodzą zadowoleni oprócz zwykłych obywateli pomijanych w podziale zysków.

Doskonałym przykładem jest wieloletni przyjaciel Clintonów Joe Wilson, wiceprezes firmy Jarch Capital LLC ,który po nominacji Hillary na sekretarza stanu wspólnie z Clintonami przejął 400 tys. ha ziemi w południowym Sudanie. Umowa została podpisana z lokalnymi watażkami. Ludzie ci łamali prawa człowieka w najbardziej rażący sposób, łącznie z dokonywaniem masakry na wrogim im plemionom. Oficjalnie Wilson inwestował, co było określane mianem zmian na rzecz suwerenności. W rzeczywistości robili interesy z kacykami na setki milionów dolarów. Oczekiwania skupiały się na doprowadzeniu do zwycięstwa a następnie do eksploatacji złóż gazu, ropy i minerałów.

Podobny scenariusz został zastosowany w Demokratycznej Republice Konga gdzie kolejny z grona przyjaciół Clintonów szwedzki inwestor górniczy Lukas Landin przekazał fundacji 100 mln dol.  po tym jak Hillary będąc sekretarzem stanu wycofała się ze wsparcia reform i budowania demokracji w tym afrykańskim państwie, co godziło w interesy biznesmena.

Haiti

W styczniu 2010 roku świat obiegła tragiczna informacja o trzęsieniu ziemi na Haiti. Cała infrastruktura i gospodarka tego karaibskiego państwa została zniszczona, życie straciło 250 tys. ludzi. To był kryzys na globalna skalę, Haiti pilnie potrzebowały międzynarodowej pomocy humanitarnej. Głosem Hillary Clinton Stany Zjednoczone zaoferowały pomoc i wsparcie techniczne dla ofiar. Społeczność międzynarodowa zareagowała w możliwy do przewidzenia sposób. Przekazano około 13 mld dol. od międzynarodowych organizacji humanitarnych. Departament Stanu USA miał nadzorować proces odbudowy Haiti. Mieszkańcy chcieli żeby pieniądze przekazane zostały zainwestowane w odbudowę zrujnowanej infrastruktury kraju. Clintonowie mieli inny punkt widzenia. Chodziło o interesy darczyńców, co doprowadziło do konfliktu z Haitańczykami, którzy zaczęli oskarżać Clintonów o pociąganie za sznurki w Międzynarodowej Komisji Praw Człowieka. Zarzucono Clintonom, że ich decyzje nie przynoszą pożytku ofiarom tylko wspierają głównych darczyńców.
Największym amerykańskim przedsięwzięciem pomocowym okazał się projekt Caracol na który wydano 124 mln dol. Projekt ten przewidywał wybudowanie fabryki tekstyliów na 60 tys. miejsc pracy, który miał stać się motorem napędowym zrujnowanej gospodarki. Problem w tym , że fabryka powstała na północy kraju, a to południe było zrujnowane. Okazało się, że zamiast planowanych 60 tysięcy miejsc pracy firma zatrudniła jedynie 5 tys. Za to amerykańskie korporacje dzięki zwolnieniom celnym i taniej siły roboczej zarobiły fortunę. Korzyści dla mieszkańców były znikome.
Plan Clintonów przewidywał wybudowanie wielkich kompleksów mieszkalnych. Wybrano firmy które miały się podjąć tego zadania. Jak to już wcześniej bywało o tym kto dostanie kontrakt nie decydowało doświadczenie tylko ilość przekazanej darowizny na konto fundacji. Program zakładał budowę 15 tys. domów, zamiast tego zbudowano 2,600.
Nadużycia związane z odbudową Haiti wypatrzyły to przedsięwzięcie. Tylko ludzie związani z Clintonami obłowili się na trzęsieniu ziemi. Zwykli Haitańczycy nie mieli tyle szczęścia. Czara goryczy wylała się na zorganizowanym przez haitańskich aktywistów proteście przed biurem Hillary Clinton na Manhattanie. Zarzucano jej kradzież miliardów dolarów wykorzystując w tym celu Komisję Odbudowy Haiti zarządzaną przez Billa Clintona. Protestujący uważają, że Haiti była przykrywką dla obcych rządów do rozdawania wielomiliardowych łapówek poprzez Fundację Clintonów w zamian za przysługi jakie świadczyła Hillary ,będąc sekretarzem stanu.
Szansa na odbudowę Haiti została zaprzepaszczona. Zamiast odrodzonego Haiti mamy jeszcze bogatszych przyjaciół Clintonów, kosztem mieszkańców koczujących w namiotach nieopodal luksusowych nowo wybudowanych hoteli. Rząd Haiti nie wydał od 50 lat koncesji na wydobycie , zrobił to dopiero w trakcie odbudowy nadzorowanej przez Clintonów.

Hillary Clinton często brała na wokandę zagrożenie jakie niesie ze sobą ochrona środowiska i klimatu. Nikogo nie dziwiło poparcie jakim cieszyła się wśród organizacji proekologicznych.

Projekt rurociągu XL wywoływał ogromne kontrowersje. Aktywiści protestowali przeciw budowie wartej 7 mld dol. inwestycji. Rurociąg XL miał przesyłać z Kanady do zatoki Meksykańskiej 800 tys. baryłek ropy dziennie. Wiedzieli, że mają potężnego sprzymierzeńca w postaci Hillary. Była o krok od podpisania zakazu dla tej inwestycji. Jednakże i w tym przypadku wrzuciła do kosza to co przez lata głosiła po tym, jak Bill dostał lukratywne zlecenie na udzielenie 10 wykładów w Kanadzie za blisko 2 mln dol. od firmy TD Bank Investment Group odpowiedzialnej za realizacje tego projektu.

Jednakże najwyższe honorarium dla Clintona zostało wypłacone przez szwedzką firmę Ericsson .
Firma ta naraziła się departamentowi stanu sprzedając sprzęt telekomunikacyjny do Iranu, Białorusi i innych niedemokratycznych państw, które były objęte sankcjami. Wtedy właśnie Ericsson zdecydował, że to idealny moment na zamówienie wykładu u Clintona. Zapłacili za wykład 750 tys. dol. Tydzień po wykładzie departament stanu opublikował oświadczenie oznajmiające, że rząd USA nie będzie poszerzać sankcji na Iran o sprzęt telekomunikacyjny.

Hillary Clinton nie raz podkreślała swój sprzeciw do rozprzestrzeniania broni jądrowej, ''Reprezentuje prezydenta i kraj, któremu zależy na świecie bez broni jądrowej, gotowa podjąć konkretne kroki by to osiągnąć''.

Jednym z najważniejszych osiągnięć prezydentury Clintona były traktaty o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej. Cały jego wysiłek poniósł klęskę po tym jak w 1998 r. Indie przeprowadziły podziemną próbę jądrową. Indie tym incydentem zagroziły stabilności w Azji i wystawiły na próbę międzynarodowy konsensus co do zakazu testów z bronią nuklearną. Clinton poczuł się zdradzony przez rząd Indii, wprowadził sankcje i dał wprost do zrozumienia ,że nie uzyskają dostępu do technologii USA dopóki nie podpiszą traktatu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej. Rząd Indii bardzo potrzebował technologii amerykańskiej. W roku 2005 zaczął przekazywać darowizny na rzecz fundacji. Mowa tu o dziesiątkach milionów dolarów płynących na konto Fundacji Clintonów i setkach tysięcy dla Billa za jego wykłady opłacane przez grupy partycypujące w porozumieniu nuklearnym. W 2008 roku pieniądze zasilające Clintonów zmiękczyły opór i Hillary zmieniła podejście do traktatów o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej i dostępu Indii do amerykańskich technologii.

''Chcę wam podziękować za waszą walkę z korupcją, która osłabia rozwój gospodarczy , wspiera czarny rynek i przestępczość zorganizowaną i niszczy nadzieję na demokrację''.

                                                                                                                             Hillary Clinton

zródło Peter Schweizer-Clinton Cash 
           


niedziela, 24 grudnia 2017

Walka o utacone mienie żydowskie może uderzyć w stabilizację Polski.

Zdążyliśmy się już przyzwyczaić do tematu odzyskiwania żydowskich majątków utraconych w czasie drugiej wojny światowej, który to temat jak bumerang powraca co kilka lat wywołując wśród społeczeństwa trudne do ukrycia emocje. 

Tym razem środowiska żydowskie zniesmaczone ostatnią nieudaną próbą sprywatyzowania i sprzedaży lasów państwowych przez rząd Donalda Tuska ze środków których mieli wypłacić odszkodowania włączyli w tą batalie senat Stanów Zjednoczonych. 12 grudnia senat przyjął ustawę ''Justice for Uncompensated Survivors Today'' przyznającą Departamentowi Stanu prawo do wspierania organizacji międzynarodowych zrzeszających ofiary Holocaustu i do pomagania kanałami dyplomatycznymi w odzyskaniu żydowskich majątków, których właściciele nie pozostawili spadkobierców.

Postulat może i byłby słuszny gdyby nie to, że Żydzi którzy w rezultacie wojny potracili majątki zadośćuczynienie już uzyskali. Stało się to po podpisaniu Traktatu między RFN a Izraelem w 1952 roku, w wyniku którego Niemcy wypłacili zadośćuczynienie w wysokości 3,5 miliarda marek. Dodatkowo Niemcy wspierały rozwój Izraela przez lata, a szacunki mówią, że wartość tej pomocy osiągnęła kwotę 60 miliardów marek.

Pomimo niezaprzeczalnych dowodów Światowa Organizacja Restytucji Mienia Żydowskiego  próbuje zaangażować władze Stanów Zjednoczonych aby wymusiły kolejne ustępstwa i wypłatę pieniędzy za utracone mienie, a mowa jest o szacunkowej kwocie 65 miliardów dol. to jest mniej więcej równowartość rocznego budżetu Polski.

Polska nie może wygenerować takiej sumy w gotówce bez spowodowania natychmiastowej katastrofy ekonomicznej i społecznej. Jeżeli te roszczenia miałyby być zrealizowane w naturze tzn. w nieruchomościach, a to z kolei oznacza, że środowisko obdarowane takim majątkiem dysponowałoby nim na terenie Polski. Znaczy to tyle, że natychmiast zyskałoby dominującą pozycję ekonomiczną i polityczną. W rezultacie naród polski zostałby zepchnięty do drugiej albo trzeciej kategorii.

Pomijając fakt uzyskania przez środowiska żydowskie rekompensaty ze strony władz RFN roszczenia są bezpodstawne ponieważ dotyczą mienia bezspadkowego tzn. mienia do którego nie pretendują żadni spadkobiercy którzy mogliby się wylegitymować uprawnieniami w świetle prawa cywilnego. Są to zasady obowiązujące w wielu państwach ustanowione jeszcze w prawie rzymskim.
Definicja tego prawa brzmi tak; Jeżeli umiera obywatel państwa nie pozostawiający testamentu ani spadkobierców wtedy ten majątek dziedziczy państwo którego ten człowiek był obywatelem.

Sprawa wydaje się przesadzona z prawnego punktu widzenia, jednakże tajemnicą poliszynela jest co  prezydent Andrzej Duda obiecał środowiskom żydowskim w trakcie spotkania które miało miejsce w Nowym Jorku podczas ubiegłorocznej wizyty?
Jak wspominał po spotkaniu Abraham Foxman  lider Ligi Przeciw Zniesławianiu (ADL) wśród wielu omawianych kwestii poruszano także kwestię restytucji mienia zagarniętego po wojnie przez reżim komunistyczny.


zródło Stanisław Michalkiewicz
           PAP
           Money.pl
           photo wikimedia commons




niedziela, 3 grudnia 2017

Lewicowy ekstremizm

Upływ czasu niczym fale morskie mogą złagodzić nawet najostrzejsze krawędzie kamienia. Przekonała się o tym ex-terrorystka, członkini RAF (Rote Armee Fraktion), Silke Maier-Witt, która po latach od chwili uprowadzenia i zamordowania prezesa Stowarzyszenia Niemieckich Pracodawców Hansa Martina Schleyera poprosiła o wybaczenie syna ofiary tej haniebnej zbrodni.

Lata 60' i 70' na fali postępujących buntów społecznych młodzieży, odrzucających stary porządek stały się wylęgarnią lewicowego ekstremizmu.
Kult takich zbrodniarzy jak Che Guevara, Mao Zedong, Ho Szi Min czy Fidel Castro stał się bodźcem do powołania do życia organizacji terrorystycznych. Do najsłynniejszych należały  Czerwone Brygady czy wspomniany wyżej RAF, znany również jako grupa Baader-Meinhoff  (zaczerpnięty od nazwisk założycieli).

Ruchy lewicowych intelektualistów często z zamożnych rodzin skupiały się na walce z kapitalizmem. Nie oszczędzano mienia podpalając sklepy, wysadzając samochody pułapki, uprowadzając i mordując niewinnych ludzi. Do najbardziej znanych ofiar terrorystów można zaliczyć premiera Włoch Aldo Moro, uprowadzonego i zamordowanego w 1978 przez Czerwone Brygady, czy wspomniany Hans Martin Schleyer, który padł ofiarą wściekłości członków RAF po tym jak odmówiono uwolnienia z więzienia towarzyszy broni tej organizacji, nie wspominając o wielu niewinnych anonimowych ofiarach.

W latach 70' kult RAF-u w Niemczech był tak wyrazisty wśród lewicy, a nawet wśród polityków , że bez skrępowania pojawiali się na wiecach protestując przeciw aresztowaniu i osadzeniu w więzieniu członków tej komórki terrorystycznej. Jedną z postaci nie kryjącej sympatii dla lewicowego terroru  był wicekanclerz i członek niemieckiej partii Związek/90 Zieloni Joschka Fischer. Nie pomogło to jednak w uwolnieniu członków tej organizacji, których większość skończyła tragicznie.
Urlike Meinhof jedna z głównych filarów RAF-u została w 1972 r. aresztowana po zamachu przeprowadzonym na kwaterę główną sił amerykańskich w RFN. Po skazaniu na dożywocie za poczwórne morderstwo Meinhof powiesiła się kilka lat później w więziennej celi. 18 października 1977r. Andreas Baader, Jan-Carl Raspe i Gudrun Ensslin zostali znalezieni martwi w swoich więziennych celach. Oficjalna wersja to samobójstwo.

Był to ostatni akt terroru jaki zafundowała Niemcom ta lewacka organizacja, i choć próbowano w latach 80' reanimować RAF nigdy już później ta komórka nie osiągnęła takich sukcesów jaką odnieśli dekadę wcześniej.